Asspiryna nagrywa i… buduje

W najbliższy piątek w ramach Dni Wołomina odbędzie się Rock Piątek, na którym zaprezentują się wołomińskie zespoły rockowe. Jednym z nich będzie istniejąca od 2003 roku i już kilkukrotnie goszcząca na naszych łamach kapela Asspirine. W wywiadzie dla ŻPW zespół opowiada o nowej płycie demo, o przygodzie z budownictwem oraz o tym jak odwołany koncert przerodził się w nieoczekiwaną i naprawdę udaną imprezę.
– Niedawno nagraliście nowe demo. Nie sposób nie zapytać jakie macie odczucia dosłownie chwilę po ostatnich miksach.
– Miksy są jeszcze cieplutkie jak bułeczki w supermarkecie i sami do końca nie wiemy jak się do nich odnieść. Na pewno pozostaje pewien niedosyt, ale jesteśmy z tego materiału zadowoleni. Problem w tym, że muzyka nagrana była pół roku temu a dopiero teraz udało nam się wszystko zapiąć na (prawie) ostatni guzik i musimy na nowo wszystko poukładać i ustalić formę w jakiej piosenki będą puszczone ?w świat”. Jeśli w jednym zdaniu mamy ocenić nasze odczucia to: ?miło nam się tego słucha i mamy nadzieję, że Wam również”.
– Nagrywanie zaczęliście w Operator Studio u Rafała Rogulskiego w Warszawie, ale kończyliście prace nad demem już w New Project Production u Krzysztofa Maszoty w Wołominie. Skąd taka wędrówka ludów?
– Z Rafałem znamy się właściwie od początku istnienia zespołu i kiedy przyszła chwila nagrania materiału naturalnie zgłosiliśmy się do niego. W Operator Studio zostały zarejestrowane ślady perkusji i wszystkich gitar. Rogal (Rafał) z braku czasu (ogrom koncertów z zespołem Gandahar) nie mógł nagrać wokali, więc postanowiliśmy skończyć materiał w innym miejscu. Przy okazji chcemy podziękować Rafałowi za pracę jaką włożył w nagrania. Dość szybko zdecydowaliśmy się na NPP w rodzinnym Wołominie, gdzie współpracowaliśmy z Pawłem Sapiją, który cierpliwie znosił nasze wszystkie uwagi i męki przy mikrofonach (wielkie dzięki Paweł!). I tak właśnie po długich bojach udało nam się zakończyć pracę nad najnowszym promo.
– Oprócz nowego demo macie też zupełnie świeżutką salkę prób. Niby nic takiego, ale… zbudowaliście ją sobie sami od zupełnych podstaw. Kto był kierownikiem budowy?
– Już nie taką nową…zdążyliśmy tam trochę nabrudzić. Z salką było dość śmiesznie od samego początku. Asspiryna grała w kanciapie, która była lekko rozbudowanym kioskiem Ruchu z lat 70-tych. Niestety nasz kochany kiosk na tyle posunął się w czasie, że zaczęliśmy myśleć nad wymianą miejsca do grania. Rozważaliśmy różne opcje (kontenery biurowe itp.), ale w końcu stanęło na tym, że zbudujemy kanciapę od podstaw. Pewnej soboty wylaliśmy fundamenty i tak się zaczęło… Po pół roku i wielu weekendach wojny z cementem, belkami, wełną mineralną, folią paroprzepuszczalną, papą, różnej maści gwoździami i innymi równie ciekawymi sprawami, mogliśmy wprowadzić się do naszej nowej salki (model K-666 All inclusive). Kierownika budowy nie było, wszyscy walczyliśmy po równo i postawiliśmy ten domek naszymi własnymi rękoma. Przy okazji dziękujemy za pomoc dziadkowi Maćka za wszystko co dla nas zrobił, bez niego ta buda nigdy by nie powstała, Zenkowi za sufit i istotne uwagi, oraz wszystkim, którzy pomagali nam fizycznie i dobrym słowem. Wielkie dzięki!
– Od pewnego czasu w wyniku tajemniczych przetasowań personalnych macie w zespole dwóch wokalistów. Nie jest to może niezwykłe, ale na pewno dość oryginalne. Jak z perspektywy czasu oceniacie decyzję o takim właśnie pomyśle na wokal w Asspirine?
– To nie jest tak, że od pewnego czasu i w wyniku tajemniczych przetasowań. Sebek od zawsze udzielał się w Asspirynie wokalnie, jeszcze w czasach, kiedy grał na basie, to jednocześnie ryczał do mikrofonu. Po prostu wyszło tak, że w pewnym momencie porzucił on gitarę basową na rzecz wokalu i tak mu już zostało. Nie zastanawialiśmy się nad tym czy jest to oryginalne, niezwykłe, czy może trendy… nie wyobrażamy sobie Asspiryny bez dwóch wokali, taki jest nasz pomysł na muzykę i jeśli się to komuś podoba to nas cieszy a jak nie… to jego problem.
– Kilka tygodni temu w wołomińskim pubie Taaka Ryba zagraliście dość specyficzny koncert. Odbył się on całkowicie spontanicznie, w dodatku byli nieoczekiwani goście, no i wszystko wyszło chyba lepiej niż czadowo.
– Oj tak…to był bardzo sympatyczny wieczór. Spontaniczny koncert w pubie Taaka Ryba był czymś niesamowitym. Tego dnia mieliśmy zagrać w Zielonce, ale wyszło tak, że znaleźliśmy się w Wołominie z całym sprzętem w samochodach. Zadzwoniliśmy do Pani Tereski (właścicielka pubu) z zapytaniem czy nas przyjmie…no i przyjęła. W dodatku z ramionami szerzej otwartymi niż tego oczekiwaliśmy. Rozpoczeła się szybka akcja telefonicza pod hasłem „gramy w Rybie” i udało się zgromadzić publikę, której ilość i późniejsza zabawa przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Jeśli chodzi o gości to tak naprawdę wszyscy byli nieoczekiwani, bo ludziska skrzyknęli się telefonicznie w ciągu godziny i wypchali pub co do centymetra. Wpadła też ekipa z dobrze znanego w Wołominie zespołu Ametria, który nagrywa we wspomnianym wcześniej studiu New Project Production najnowszą płytkę. Impreza wypaliła w 100% i zamierzamy ją powtórzyć na początku kwietnia przy okazji oficjalnego wydania naszej EPki. Już teraz serdecznie wszystkich zapraszamy.
– Lada moment zagracie na Rock Piątku w ramach Dni Wołomina. Jak wspominacie swoje poprzednie występy na Rock Piątkach? No i naturalnie dlaczego warto wpaść na Wasz koncert już w najbliższy piątek?
– Bardzo miło wspominamy każdy koncert w Wołominie. To w końcu nasze miasto i grając tutaj zawsze czujemy się jak w domu. Dziękujemy organizatorom za zaproszenie i z naszej strony możemy obiecać, że postaramy się przesłać publiczności tyle pozytywnej energii, ile uda nam się wygenerować tego wieczoru na scenie. A potencjał energii mamy duży, bo już dłuższy czas trwa nasza abstynencja koncertowa. Wpadajcie licznie i bawcie się razem z nami. Do zobaczenia 7 marca w MDK Wołomin! Zapraszamy również na naszą stronę internetową www.asspirine.pl

Rozmawiał Krzysztof Myśliwiec