Rozmawiamy z Dorotą Czajkowską, studentką pedagogiki specjalnej z
uprawnieniami terapeuty metody ruchu rozwijającego
– Rozpoczęłaś prowadzenie w MOKu nowych zajęć. Nieco dziwnych – są to przecież zajęcia ruchowe, ale nie mają na celu tylko poprawienia sprawności fizycznej uczestników…
– Metoda Weroniki Sherborne to system zajęć przeznaczony dla wszystkich, nie tylko dzieci i nie tylko niepełnosprawnych – bo z taką grupą pracuję w Kobyłce. U dzieci poprawiają one świadomość własnego ciała, przestrzeni, ale również pozwalają im odnaleźć swoje miejsce w grupie, a więc spełniają ważne cele społeczne. Ważne jest to, że w zajęciach uczestniczą dzieci oraz
ich rodzice, więc pierwszym zauważalnym skutkiem jest poprawienie relacji pomiędzy nimi. Co ciekawe – oprócz rodziców niepełnosprawnych dzieci w zajęciach uczestniczy też ich pełnosprawne rodzeństwo i szybko okazuje się, że świetnie się bawi i chętnie uczestniczy w spotkaniach. Często dostaję sygnały od rodziców, że w rodzeństwie są konflikty, więc specjalnie tak układam program spotkania, aby dzieci musiały współpracować w ramach zabawy.
– To bardzo ciekawe – pierwsze skojarzenie laika z zajęciami dla niepełnosprawnych to raczej lekarz czy terapeuta w białym fartuchu, godzina czekania pod drzwiami gabinetu… Na twoich zajęciach to najbliższa rodzina przejmuje rolę terapeuty, ty jedynie podsuwasz im odpowiednie formy ruchu i
kontaktu.
– I to jest właśnie powód, dla którego wszyscy uczestnicy podczas zajęć są uśmiechnięci… Nawet dzieci głębiej upośledzone – a im jest zdecydowanie trudniej wyrażać swoje uczucia i emocje.
– Na ile ta metoda prowadzenia zajęć jest znana – i uznana? Dlaczego ją wybrałaś?
– Fakt, że od pewnego czasu zajęcia tego typu są zalecane przez lekarzy na orzeczeniach chyba najlepiej świadczy o jej skuteczności i popularności. Natomiast mój wybór spowodowany jest niechęcią do wszelkich ?sztucznych” form terapii, z wykorzystaniem skomplikowanego, kłopotliwego i kosztownego sprzętu. Metoda Weroniki Sherborne opiera się wyłącznie na
ludziach i relacjach pomiędzy nimi, na emocjach. Pamiętaj, że rodzice dzieci niepełnosprawnych mają olbrzymie wydatki i o wiele więcej czasu poświęcają swoim dzieciom. Poznając metody terapii nie wymagające dodatkowych kosztów wiedzą, jak pracować z dzieckiem w domu w taki sposób, jaki ono lubi.
– Czasem samo wyjście z domu jest zbawienne – również dla rodziców…
– Oczywiście! Przede wszystkim – poznają innych rodziców, którzy mają podobne problemy, rozmawiają, mogą sobie coś doradzić czy w czymś pomóc. Zupełnie mimochodem powstaje naturalna ?grupa wsparcia”.
– Odzew na propozycję prowadzenia takich zajęć był błyskawiczny – czyżby nigdzie w okolicy nie były prowadzone podobne spotkania?
– O ile wiem, najbliżej w Warszawie. Poza atutem bliskości pojawiły się jednak nowe argumenty – dostaliśmy dofinansowanie z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, dzięki czemu koszt zajęć jest symboliczny, mamy też możliwość uruchomienia drugiej grupy. Dlatego, korzystając z okazji
chciałabym zachęcić innych rodziców, którzy mają niepełnosprawne dzieci w wieku od 3-10 lat, aby włączyli się do naszych zajęć.
– Gdzie mają się zgłaszać zainteresowani?
– Zainteresowani mogą zgłaszać się i uzyskać informacje w sekretariacie MOK w Kobyłce (Al. Jana Pawła II 22 tel. 022 786 13 73). Osoby, które chciałyby porozmawiać ze mną indywidualnie zapraszam do MOK- u, do sali konferencyjnej w każdą sobotę o godzinie 11:50. Łukasz Rygało
Zdjecia – Magda Sadowska (sekcja fotograficzna MOK Kobyłka).
Rozmawiał Łukasz Rygało