Łukasz Marek
W społeczeństwie dość rozpowszechniona jest opinia, iż obecna niemoc naszego państwa na płaszczyźnie ekonomicznej, politycznej a nawet kulturowej to efekt blisko 44 letniego okresu Polski Ludowej. Jest to prawda. Trzeba jednak spojrzeć na ten problem z o wiele większej perspektywy czasu, która objąć winna wręcz początki naszej słowiańskiej rodziny. Można nawet pokusić się o wniosek, iż nasze cechy narodowe wybitnie kłócą się z ideą państwa dobrobytu.
W porównaniu do ludów germańskich Słowianie wykazywali mniejsze zdolności do samoorganizacji państwowej: m.in. pierwsze państwo słowiańskie założył kupiec frankoński (państwo Samona ok. 622 n.e). W podręczniku sztuki wojennej (VI/VII wiek) autor bizantyjski pisze o Słowianach: „każdy myśli co innego i żaden nie chce ustąpić drugiemu (sic!) […] wobec obcych są życzliwi. Bardzo cenią wolność i nie pozwalają się ujarzmić na własnej ziemi”. W Książce Edmunda Lewandowskiego „Charakter Narodowy Polaków i innych” czytamy: „Polak potrafi obmyślić budżet swych wydatków nie gorzej od Anglika czy Niemca, z tą tylko różnicą, że ci dwaj trzymają się raz powziętego planu z żelazną wytrwałością , a Polak na drugi dzień go przekracza[…].
Jako naród od zawsze cechowała nas entuzjastyczna chęć do walki, głęboka wiara i zamiłowanie do zabawy – przymioty te doskonale wpasowywały się w romantyczny etos, którego ostatnim wielkim i chwalebnym przejawem był sierpień 80. Również gotowość do walki i (czasem niepotrzebnej bo bezcelowej z pragmatycznego punktu widzenia) śmierci na polu chwały. W chwilach zagrożenia i wiszącej klęski jak żaden inny naród potrafiliśmy się mobilizować i walczyć na przekór przeważającym siłom wroga. Kiedy jednak udaje się pokonać przeciwności następuje zmiana a cechy wielce pozytywne zamieniają się z rozgadanie, słomiany zapał, wspomniany brak wytrwałości, kłótliwość, miękkość, lęk przed trudnymi decyzjami itp. Podobne cechy daje się zauważyć także u naszych wschodnich jak i południowych sąsiadów. Umiłowanie wolności, improwacja twórcza, fantazja, choć same w sobie nie są złe mogą poważnie ograniczyć nasze możliwości tak gospodarcze jak i polityczne.
Odzyskaliśmy suwerenność i wolności obywatelskie. Czy w związku z tym nie nadszedł czas ograniczyć naszą ułańską naturę i wreszcie wziąć się do roboty? Ograniczyć pieniactwo, zastąpić wybujały entuzjazm patriotyczny (często werbalny) racjonalną współpracą dla dobra naszego kraju? Kiedy o kompetencji będą decydować umiejętności a nie tylko polityczne hasła, popularność czy wręcz osobiste sympatie? Dziś nie trzeba umierać za ojczyznę z pieśnią na ustach, dziś potrzeba nam fachowców, solidnej kadry urzędniczej, która przetka ociężałe urzędy administracji publicznej. W U.E. na wyrobienie określonego dokumentu (nie wszystkich) urząd ma: 15 min. Jeśli nie zmieści się w tych ramach czasowych musi zapłacić petentowi rekompensatę. Kolejny przykład: wyrok w sprawie cywilnej powinien zapaść w ciągu 3 miesięcy od rozpoczęcia procesu. Polska egzystuje na razie w okresie „przejściowym” ale on nie trwa wiecznie (kilka lat zaledwie). Przenieśmy to na nasz swojski grunt: wybór jest prosty albo solidna praca albo sami obywatele puszczą z torbami własne państwo.