Macie zdolnych ludzi w tym Wołominie

Z Anją Orthodox rozmawia Krzysztof Myśliwiec

Obecnie jestem tylko wokalistką i chyba to zawsze dawało mi największą satysfakcję. Myślę, że gdybym nie była wokalistką, to byłabym genetykiem, bo jak kończyłam zootechnikę to robiłam specjalizację na katedrze genetyki.

 Nagrywacie płytę („Reghina”) w wołomińskim studiu New Project Production, kręcicie teledysk w wołomińskim szpitalu.Dlaczego właśnie tu?
– Radek, który nam robił teledysk jest z Wołomina i Krzysiek u którego nagrywamy płytę tu mieszka. Studio Krzysia jest nam znane i chcieliśmy tu nagrywać. Sama bywam często w tym mieście. Szpital dlatego, że to właśnie Radek to załatwił. Macie po prostu zdolnych ludzi w Wołominie.

– Wiem, że nie jest to Twoja pierwsza wizyta w Wołominie… Pomagałaś np. młodym artystom na produkcjach Krzysztofa Maszoty z serii Rock Atak.
– Jak jestem zaproszona to pomagam, udzielam się i robię to
z dość dużą przyjemnością. Jest to przede wszystkim nowa przygoda, zetknięcie z inną muzyką, więc czemu nie?

– Czy trudno jest w Polsce nagrać płytę? Łatwiej jest teraz, czy kiedyś?
– Teraz zdecydowanie łatwiej. Wchodzi się do studia i się nagrywa. Mniejszy jest także problem z wydaniem płyty – wynajmuje się tłocznię, drukarnię. Wystarczy mieć na to pieniądze. Problemem jest tylko, aby tę płytę kupili potem ludzie. Pod tym względem jest trudniej niż kiedyś.

– Na twojej stronie internetowej (www.anja.pl) znaleźć można wiele mp3, teledyski, bootlegi z koncertów – to rzadkość na witrynach innych muzyków…
– Mp3 i Internet mogą pełnić potężną rolę promocyjną a nie być tylko kanałem przez który się przemyka piractwo. Na stronie mam sporo wrzuconych mp3… Po pierwsze dlatego, że są to jakieś dodatkowe ciekawostki, bonusy – inaczej przecież nie ujrzy to światła dziennego, a są też normalne utwory z płyt pełniące po prostu rolę wizytówki zespołu.

– Studiowałaś zootechnikę, byłaś radną na warszawskiej Ochocie, pracowałaś w firmie komputerowej no i jednocześnie jesteś wokalistką Closterkellera. Co daje Ci największą satysfakcję?
– Obecnie jestem tylko wokalistką i chyba to zawsze dawało mi największą satysfakcję. Myślę, że gdybym nie była wokalistką, to byłabym genetykiem, bo jak kończyłam zootechnikę to robiłam specjalizację na katedrze genetyki. Czasem mi się nawet zdarza żałować, bo to jest fantastyczne, genetyka jest niesamowitą dziedziną, a zwłaszcza jak obserwuję jak to się wszystko jeszcze posunęło przez ostatnie lata. Czasem sobie myślę, że może to i owo straciłam. No ale z drugiej strony sporo też zyskałam…

– Jak postrzegasz ludzi ślepo zapatrzonych w jakiś gatunek muzyczny (choćby np. gotyk), którzy ignorują inną muzykę, wręcz ją negują, uważając za gorszą, a nawet za gorszych uważają ludzi słuchających innej muzyki…
– To już kwestia ich własnego ograniczenia. O wartości człowieka nie świadczy jedynie to jakiej słucha muzyki. Znam inteligentnych i wartościowych ludzi, którzy słuchali disco polo. Dla mnie to dosyć dziwne zjawisko, natomiast ewidentnie słuchali i się jarali. Słuchanie muzyki jest nie do końca skorelowane z jakimś ilorazem inteligencji…
Bardzo często to młodzi ludzie mają tendencję do widzenia wszystkiego w czarnych lub białych barwach, a potem to już się stopniowo zmienia.