W okolicach wołomińskiego składowiska odpadów można od kilku dni spotkać bociany. Przyleciały do nas zwiastując nadejście wiosny. Powitaliśmy ich niestety bielą naszych pól i łąk. To wyjątkowo niekorzystne dla tych ptaków powitanie. Boćki potrzebują naszej pomocy.Choć trudno w to uwierzyć, nastała astronomiczna wiosna. Wszyscy z utęsknieniem wypatrujemy pierwszych jej zwiastunów. Pomimo nieustających opadów śniegu, wiedzione instynktem ptaki powracają do Polski aby zakładać gniazda i wysiadywać pisklęta. W tym najbardziej znany symbol wiosny ? bocian biały. Zmęczone długim i wyczerpującym lotem w zetknięciu z niesprzyjającymi warunkami narażone są na śmierć.
Dlatego tak ważna jest pomoc człowieka. Jak wynika ze statystyk co drugi bocian na świecie pochodzi z Polski. Te piękne ptaki są więc naszym skarbem narodowym. – A, że Polska to kraj starzejący się tym bardziej są nam potrzebne ? żartuje Grzegorz Szewczyk wołomiński radny, szybko jednak poważniejąc. – W warunkach naturalnych zasadniczym pokarmem bocianów są płazy, gady, drobne gryzonie, ryby, młode ptaki. Jednak w srogich zimowych temperaturach z chętnie zjadają pokarm wykładany przez człowieka. Drobiowe podroby czy kawałki ryb bez problemu można nabyć chociażby na wołomińskim Targowisku ? mówi.
Pan Grzegorz to jedna z osób, która los dzikich zwierząt i ptaków ma zawsze na uwadze. – Całą zimę pomagam przeżyć ptakom, które u nas zimują tym bardziej los bocianów nie jest mi obojętny – wyjaśnia radny Grzegorz, miłośnik przyrody (prywatnie hodowca gołębi ozdobnych).
Duża część bocianów w poszukiwaniu pokarmu żeruje w pobliżu Składowiska Odpadów w Lipinach Starych. – O fakcie, że bociany już u nas goszczą powiadomiłem między innymi Jarosława Kielczyka naczelnika Wydziału Zarządzania Kryzysowego ? mówi nasz rozmówca. – Budujące jest to, że wszyscy zadeklarowali swoja pomoc łącznie z pracownikami Składowiska Odpadów. Dzięki życzliwości osób nieobojętnych na los ptaków możemy pomóc bocianom doczekać prawdziwej wiosny ? dodaje.
Lecące nad Wołominem stado boćków Grzegorz Szewczyk zaobserwował kilkanaście dni temu. – W pewnym momencie znikły mi z horyzontu. Byłem jednak pewien, że musiały gdzieś w pobliżu ?wylądować?. Zacząłem rozpytywać różne osoby, ale założyłem, że mogą być w okolicach składowiska. Ta sugestia się potwierdził ? opowiada nasz rozmówca, który nie oglądając się na innych zaczął dokarmiać ciepłolubnych gości. – Ponieważ pomoc na taką skalę przekracza to moje możliwości finansowe, zacząłem szukać wsparcia ? podkreśla.
Za naszym pośrednictwem Pan Grzegorz apeluje o wrażliwość i pomoc tym pięknym ptakom, które z pewnością zawitały również w inne regiony uznając, że wróciły do siebie.