Mieliśmy tu mieć drugą Japonię, jeden prezydent nam obiecywał. Wprawdzie odwiedził wspominany kraj troszkę później, więc nie bardzo wiedział, co obiecywał, ale ? muszę to przyznać ? udało mu się! Po sto milionów na głowę wprawdzie nie dostaliśmy, ale przynajmniej to dalekowschodnie marzenie Wałęsy się spełniło. Szkoda, że nie w tym sensie, o jakim zapewne myślał…
Uświadomiła mi to lektura wydanych drukiem wspomnień naszego rodaka z kilkuletniego pobytu w Kraju Kwitnącej Wiśni. Marcin Buczkowski z właściwym sobie humorem opisuje wizytę u japońskiego lekarza, choć wtedy nie bardzo było mu do śmiechu: utrzymująca się od pięciu dni wysoka gorączka budziła zapewne poważne obawy. Najpierw więc pielęgniarka wypełniła dwustronicową ankietę dotyczącą chorób przebytych w wieku dziecięcym przez pacjenta oraz jego bliższą i dalszą rodzinę, po czym pacjent został zaszczycony osobistym kontaktem z lekarzem. Ten zbadał go pobieżnie, po czym zapisał kolorowe pigułki, które od razu wydała mu pielęgniarka… i tyle. Żadnej informacji o chorobie i jej przebiegu czy stadium, ani słowa o zapisanych lekach ? czyli szok dla Europejczyka!
Pytanie chorego o przyczynę dolegliwości zostało początkowo zignorowane, jego powtórzenie spowodowało małą konsternację wśród personelu ? lekarz zdążył już wyniośle opuścić gabinet. Wreszcie cierpiący obcokrajowiec dowiedział się od zmieszanej pielęgniarki, że bardzo nieładnie jest się pytać o takie rzeczy ? lekarz był wprawdzie młody, ale przecież zna się na rzeczy, inni pacjenci bardzo go chwalą. Mógł się obrazić, że pierwszy lepszy pacjent usiłuje być mądrzejszy od wykształconego medyka!
I w tym właśnie względzie mamy już drugą Japonię: nikt nawet nie próbuje nam tłumaczyć, co się dzieje i dlaczego, począwszy od reform ministra Boniego dotyczących szkolnych bibliotek a skończywszy na decyzjach o powołaniu Instytucji Kultury w Ossowie czy połączeniu MDK z Biblioteką. O likwidacji czołgu już nawet nie wspomnę, bo zaraz się okaże, że jestem wnukiem czerwonoarmisty… Mamy sztab fachowców, proszę ich o nic nie pytać, a już na pewno nie próbować zrozumieć! Wszystko będzie dobrze!
I nagle te wszystkie urzędowe gazetki, strony internetowe, fanpejdże i androidowe aplikacje okazują się tylko modnymi gadżetami. Nie działają ? podobnie jak noszony w kieszeni ekstrawagancki szalik.