Przewiezienie czołgu T-34 z Wołomina do Urli oraz tocząca się wokół tego tematu dyskusja to dowód na to jak bardzo społeczeństwo Wołomina ceni sobie demokrację. Jedni podchodzą do tematu historycznie (ale i tu są różnice poglądów bo nie każdy z nas historię ocenia tak samo) inni widzą tym w sporze zabawne aspekty a jeszcze inni doszukują się polityki.
Znalezione w internecie:
- Tak się składa, że niebawem, już lada tydzień, przeprowadzam się do Ząbek. Kiedy w Wołominie spieramy się o czołg ? tam centrum miasta pięknieje w oczach, a kierowcy jeżdżą nowiusieńką, obecnie ulubioną moją w całych Ząbkach, ulicą 3 Maja. Kto samochodu nie posiada albo korzystać z takowego po prostu nie zamierza, ten śmiało porusza się darmobusem dzięki karcie ?Jestem z Ząbek?. Ot, szczegół taki. I nic nie trzeba tam było po kryjomu zabierać czy stawiać. Niepotrzebne były żadne popiersia, żadne skandale; przy robocie też nikomu nie wadziły specjalnie charakterystyczne dla Ząbek zakątki. Nie było co głośniejszych awantur, sprzeczek ani obrzucania się błotem. Tam po prostu ktoś zapieprzał. I robił to z głową. reszort.pl
- Ja akurat jestem za przeniesieniem czołgu. Abstrahując od konotacji tego czołgu z komunizmem rozumiem, że jest to swego rodzaju symbol, albo miejsce, które tak wbiło się w pamięć, że nie chcecie tego wymazać. Ja również kiedyś za małolata byłem w czołgu. Dzisiaj uważam, że w tym miejscu czołg nie powinien stać. Mimo różnic jestem zbudowany tym, że w Wołominie mamy wreszcie społeczeństwo obywatelskie, którego brakowało mi do tej pory. Całą akcję odbieram pozytywnie. Mam nadzieję tylko, że będziemy ze sobą w zgodzie i bez tekstów typu ?Tupolewa postawcie? konwersować. Takie teksty uważam za niskie, wręcz przeciwnie do tego, co myślę o Was. Adam Bereda