O plenerach artystycznych, wspieraniu znanych i rodzimych twórców, tworzeniu i propagowaniu kultury w Gminie Jadów z Haliną Filemonowicz, wieloletnią dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury (GOK) rozmawia Teresa Urbanowska.
? W tym roku po raz kolejny zorganizowała Pani Plenery w Jadowie. Podczas tych plenerów można spotkać różnych artystów: malarzy, rzeźbiarzy, ale też wycinankarkę… Z roku na rok jadowskie plenery cieszą się większym zainteresowaniem. Od czego się zaczęły?
? W tym roku w kwietniu minęło 13 lat mojej pracy na stanowisku dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Jadowie (GOK). Plenery w Gminie Jadów mają długą tradycję, ale organizowane przez GOK odbyły się po raz jedenasty. A wszystko zaczęło się w Urlach. Był chyba rok 1975, kiedy profesor Julian Raczka z Akademii Sztuk Pięknych zorganizował plenery malarskie dla swoich studentów. Pomagało mu przy organizacji Stowarzyszenie Miłośników Urli, które w tamtych latach bardzo prężnie działało. Było nas tam wiele osób, które angażowały się w tę inicjatywę. Nie pamiętam, ile tych plenerów wówczas wspólnie zorganizowaliśmy. Później wyjechałam na kilkanaście lat z Urli. Gdy wróciłam, mniej więcej po 16 latach, zaczęliśmy znowu te plenery organizować. Nasza gmina administracyjnie należała wówczas do województwa siedleckiego. Później nastąpiła zmiana administracyjna i znaleźliśmy się w Powiecie Wołomińskim. Bardzo chcieliśmy zainteresować starostwo powiatu naszym terenem. W tym okresie była jakaś przerwa w organizacji plenerów, ale 13 lat temu wygrałam konkurs na dyrektora GOK i gdzieś po roku czy dwóch zaczęliśmy reaktywować plenery. W tym roku mamy więc 11. plener zorganizowany przez GOK.
? A dlaczego robi to GOK, a nie stowarzyszenie?
? Stowarzyszenie zaniechało organizacji plenerów, ponieważ miało inne pomysły na swoją aktywność. A do mnie odzywali się artyści przyjeżdżający we wcześniejszych latach na plenery do Urli. Postanowiliśmy, że będziemy tę tradycję kontynuować jako GOK. Te plenery się rozrastały. Zawsze bardzo kochałam rzeźbę. Jakieś 10 lat temu, gdy wycięte zostały topole, myślałam, jak to drewno zagospodarować. Postanowiłam zaprosić rzeźbiarzy. Ale plenery rzeźbiarskie są kosztowne, więc zapraszałam na plenery malarskie jednego bądź dwóch rzeźbiarzy.
Z tych plenerów mamy wiele rzeźb w naszym GOK-u. Te małe prace wiele razy przydawały nam się jako forma podziękowania dla sponsorów. W tym roku było sześciu rzeźbiarzy, powstały duże plenerowe prace. Podczas ich pracy przychodzi wiele ludzi popatrzeć, jak oni pracują. Rzeźby prezentują ginące zawody. Będzie to taka ulica rzeźb. Jeśli w przyszłym roku będą plenery, to mam nadzieję, że tych rzeźb przybędzie.
? Czy artystom opłaca się przyjeżdżać do Jadowa? Ktoś tu kupuje ich prace?
? Te plenery to najbardziej barwna nasza inicjatywa. Z reguły na wystawie poplenerowej jest jakieś 100?120 prac. W naszym środowisku kupuje się te obrazy. Ludzie sobie chyba uświadomili, że oryginał ma swoją wartość. Coraz więcej ludzi chce mieć u siebie unikalne rzeczy. Ostatnio jest tak, że plener się zaczyna i jeśli ktoś wybiera się na wesele czy ślub, to przyjeżdża na samym początku i zamawia obraz na specjalną okoliczność. Prace kupują wszyscy, nasi pracownicy, mieszkańcy gminy oraz przyjezdni goście… Artyści wiedzą, że plenery odbywają się wysiłkiem całego społeczeństwa (sponsorów), dlatego ceny obrazów są również przystępne. Nasze plenery Jadowskie Klimaty mają już swoją markę nie tylko w Powiecie Wołomińskim.Gościliśmy artystów z Litwy, Ukrainy, Białorusi oraz różnych regionów Polski, uważam, że jest to najlepsza promocja nie tylko Gminy Jadów, ale Mazowsza i Powiatu Wołomińskiego. Bardzo lubimy, jak artyści wychodzą na zewnątrz, malują nasze pejzaże, ciekawe miejsca znajdujące się na terenie naszej gminy.
? A czy odwiedzają Wasze plenery znawcy kultury?
? Tak. Może to być dziwne, że tu u nas na wsi można dostać dobry obraz, ale na jednym z ostatnich plenerów został obraz sprzedany za 4000 zł, a drugi obraz ten sam artysta sprzedał za 2500. Pan Bóg mi nie dał talentu, ale kocham artystów. Nigdy nie miałam pędzla w ręku, nie mam zdolności manualnych. Myślę, że ja mam talent, ale bardziej organizacyjny, umiem załatwiać sprawy dla artystów i sądzę, że tacy ludzie też są potrzebni. Plenery to dla mnie najpiękniejsze dni w roku, więc robię wszystko, aby artyści, których gościmy, byli również szczęśliwi.
? Powiedziała Pani, że wybiera się na emeryturę. To tak na poważnie czy żart?
? Nie, to nie jest żart. Złożyłam już pismo do pana wójta i od 1 sierpnia przechodzę na emeryturę.
? Opowiada Pani o swojej pracy i widać, jaką sprawiało to Pani radość, może ta decyzja o odejściu nie jest jeszcze ostateczna?
? Jest to już moja ostateczna decyzja. Gdyby nie zdarzenie losowe, jakie mnie dotknęło trzy lata temu, pewnie bym odeszła na emeryturę już wcześniej, ale musiałam jeszcze trochę popracować.