Na ulicach Zielonki obok biało-czerwonych pojawiły się flagi niemieckie. Nie było to jednak spełnienie czarnych wizji pesymistów, że po wstąpieniu Polski w struktury Unii „Niemcy wykupią naszą ziemię”. Przeciwnie. Z inicjatywy Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Chrześcijańskich Organizacji Wiejskich i wołomińskiego starostwa – w budynku tutejszego gimnazjum odbyła się polsko-niemiecka konferencja pod hasłem „Polska wieś w Unii Europejskiej”.
Spotkanie było kontynuacją majowej wizyty w naszym powiecie przedstawicieli Międzynarodowej Federacji Wiejskich Organizacji Katolickich FIMARC. Tym razem niemieccy rolnicy dzielili się swoimi doświadczeniami, wynikającymi z przekształceń europejskiej wsi.
Z niejaką satysfakcją słuchałem, iż goście jako przyszłościowe wskazywali te same rozwiązania dla obszarów wiejskich, o jakich pisałem we wcześniejszych felietonach. Gorzką zaś satysfakcję sprawiało mi, że zwracali uwagę na te same zagrożenia.
Współczesne rolnictwo europejskie charakteryzuje nadprodukcja, co sprawia, że ceny produktów rolnych są niskie. Rentowne mogą być tylko duże specjalistyczne gospodarstwa i to przy właściwym wykorzystaniu dopłat bezpośrednich. To zaś wymaga zmiany mentalności, a przede wszystkim dobrej orientacji w dość skomplikowanych, biurokratycznych przepisach. W swej wypowiedzi były wiceminister rolnictwa Andrzej Chodkowski przytoczył anegdotę o szwedzkim rolniku, który stwierdził, że po wstąpieniu do Unii dostąpił znacznego „awansu społecznego”. Dotąd byłem tylko chłopem, teraz jestem na wpół urzędnikiem! Taka jest rzeczywistość. Korzystanie z funduszy strukturalnych jest niezbędne dla utrzymania się na rynku, ale skonsumowanie ich wymaga nie lada urzędniczej wiedzy.
Hermann Kroll-Schlüter, gospodarujący na 22 hektarach w Westfalii ma duże społeczne doświadczenie. Przez kilka kadencji był burmistrzem Warstein, deputowanym z ramienia CDU do Bundestagu, sekretarzem stanu w Dreźnie. Przy naszej strukturze rolnictwa widzi perspektywy dla gospodarstw ekologicznych, upraw odnawialnych źródeł energii i agroturystyki. Wszystkie te rozwiązania wymagają jednak znacznych nakładów. Wprawdzie w dużej części zrefunduje je Unia, jednak wcześniej trzeba zaangażować własne środki lub kredyty i dysponować wspomnianym wyżej administracyjnym doświadczeniem.
Poseł Krzysztof Oksiuta zwracał uwagę na konieczność przełamania wiejskich stereotypów i obowiązek „liderowania” dla tych, którzy swobodniej poruszają się w gąszczu unijnych przepisów.
Sepp Rottenaicher, rolnik z Bawarii nie wie, czy którekolwiek z czworga dzieci zechce kontynuować jego dzieło. W ostatnich dwu latach w tym landzie ubyło 11 tysięcy gospodarstw, a obszar upraw zmniejszył się o 7 tys. hektarów. Z trzystu tysięcy bawarskich gospodarstw przed trzydziestu laty – dziś pozostała niespełna połowa. Niewiele z nich utrzymuje się wyłącznie z produkcji rolniczej. Mimo to Sepp, za niezwykle ważną uważa dzisiejszą misję europejskiego chłopa – ochronę środowiska i zachowanie niezdegradowanej ziemi dla przyszłych pokoleń.
Fritz Kroder, właściciel gospodarstwa w pobliżu Norymbergi zajmuje się doradztwem rodzinnym dla rolników w diecezji Bamberg. Jedna trzecia gospodarstw w Bawarii prowadzona jest przez samotnych kawalerów, a średnia wieku mieszkańców obszarów wiejskich wzrasta dramatycznie. Stres wywoływany ciągłym uzależnieniem od kaprysów przyrody i niepewność jutra stwarzają potrzebę organizowania przy parafiach profesjonalnej pomocy psychologicznej. Takie zadanie staje się coraz ważniejsze również dla polskich parafii – podkreślał ksiądz Jan Cep, duszpasterz środowisk rolniczych.
Błędem byłoby jednak podsumowanie tej konferencji minorowymi wnioskami. Podczas przedpołudniowej wizyty w Ossowie niemieccy goście wskazywali na korzyści, jakie wypływać mogą z turystycznej promocji miejscowości o takim znaczeniu dla Europy. Hermann Kroll-Schlüter podkreślał tu rolę współpracy samorządu gminnego z organizacjami pozarządowymi. Zadeklarował lokalnym władzom pomoc w popularyzowaniu związanych z naszym regionem historycznych wątków, mało znanych na zachodzie kontynentu.
Spotkanie to było też dobrą promocją Zielonki. Wszystko wskazuje, że takie transgraniczne spotkania, zwłaszcza z Niemcami są konieczne, choćby dla przełamania przytoczonych na wstępie stereotypów. Prowadzącemu Markowi Hołubickiemu i tłumaczowi Andrzejowi Pawłowiczowi należą się słowa szczerego uznania.
Jacek Krzemiński