Z Jarosławem Kielczykiem, koordynatorem ds. bezpieczeństwa w Urzędzie Miejskim w Wołominie, rozmawiamy o dziku w mieście, który odwiedził Wołomin w Niedzielę Wielkanocną.
? Kilka dni przed świętami strażnicy miejscy z Wołomina odbyli specjalne szkolenie w warszawskim zoo z zasad, jakimi powinni kierować się podczas interwencji związanych ze zwierzętami. Nikt się wówczas nie spodziewał, że dzikie zwierzę tak szybko nawiedzi Wołomin…
? Dokładnie tak. W Niedzielę Wielkanocną o godz. 17.15 Wydział Zarządzania Kryzysowego w Wołominie został powiadomiony przez pracownika Powiatowego Stanowiska Kierowania o tym, że w mieście Wołomin jest dzik. Na posesji Wileńska 51. Zwierzę ważące około 60 kilogramów zostało zamknięte na parkingu przy ul. Wileńskiej. Pracownik Zarządzania Kryzysowego z UM w Wołominie powiadomił lekarza weterynarii w Wołominie o zdarzeniu i została podjęta decyzja, aby to zwierzę uśpić i przetransportować do lasu. Przy współpracy Policji i PSP dzik około godz. 22.00 został przetransportowany do lasu, po czym oddalił się w sobie tylko znanym kierunku.
? Czy wiadomo, w jaki sposób dzik znalazł się w centrum miasta?
? Nikt nic nie wie, nikt nic nie widział. Dopiero pracownik ochrony obiektu, na którym dzika zamknięto, zauważył, co się dzieje. Zamknął bramę parkingu i powiadomił odpowiednie służby. ? Problem jest w tym, że ludzie dokarmiają dzikie zwierzęta: sarny, dziki, lisy. Zwierzęta szybko przyzwyczajają się i odwiedzają miasta w poszukiwaniu łatwego pożywienia. Przy tej okazji chciałbym zaapelować do mieszkańców o to, aby samowolnie nie dokarmiali leśnych zwierząt. Jeśli już chcą, to w porozumieniu ze Strażą Leśną w odpowiedni sposób. Trzeba pamiętać, że zwierzęta mogą przenosić różne choroby, choćby wściekliznę. Mogą też być niebezpieczne w nowej nieznanej dla siebie sytuacji. Tym razem, na szczęście wszystko skończyło się bez obrażeń.
? Oprócz tego, że jest Pan pracownikiem wołomińskiego urzędu, jest Pan również radnym w Gminie Poświętne. Gminie w której debata publiczna odbywa się w dość specyficzny sposób. Proszę powiedzieć, czy Pańscy koledzy radni zdają sobie sprawę z odpowiedzialności i problemów, z jakimi samorząd musi się zmierzyć w sytuacji kryzysowej?
? No właśnie. Dobre pytanie ? czy zdają sobie z tego sprawę? Ktoś, kto nie pracował w wydziale kryzysowym i nie miał do czynienia z sytuacjami kryzysowymi, nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak wiele problemów trzeba rozwiązać w krótkim czasie wówczas, kiedy jest pożar, kiedy woda zalewa domy, kiedy przyjdzie wichura, lub choćby ? jak w przypadku, o którym rozmawiamy, do zabudowań ludzkich na spacer wybierze się dzik. Do tego dochodzą jeszcze bezpańskie psy i tym podobne tematy.
? Kto w takich sytuacjach jest powiadamiany w Gminie Poświętne?
? W naszej gminie w pierwszy rzędzie jednostki OSP. Chciałbym tu zwrócić uwagę, że strażacy ochotnicy nie są to ludzie zatrudnieni na etaty. Za czynny udział w akcjach otrzymują około 7 zł/h. To bardzo mała kwota w stosunku do ryzyka, jakie ponoszą w tego rodzaju akcjach. W sąsiednich gminach stawka ta przykładowo wynosi 15 zł/h. A kierowca konserwator samochodu bojowego w Poświętnem ma ok. 300 zł, zaś w innych gminach jest to 800 zł albo i więcej. Warto by było, aby również w Poświętnem zauważono, jak wielka jest to odpowiedzialność, trud i zaangażowanie po stronie druhów. Każdy z nas może potrzebować prędzej czy później ich pomocy. W samych Nowych Ręczajach, w których mieszkam, w ostatnich latach były dwa pożary, gdzie bez szybkiej reakcji gminnych jednostek finał mógł być tragiczny. Jeśli nie zadbamy o to, aby nasi strażacy mieli odpowiedni sprzęt i wyposażenie, to nie powinniśmy oczekiwać przysłowiowych cudów. Żałuję i ubolewam nad tym, że cięcia budżetowe mają miejsce w dziale ?Bezpieczeństwo?.
W ten sposób narażamy naszych mieszkańców na większe ryzyko, że w kryzysowej sytuacji pomoc może być niemożliwa.
? Czy mimo tych niekorzystnych warunków są chętni do działania w OSP?
? Jako przykład znowu posłużę się Nowymi Ręczajami, gdzie do jednostki OSP zaczęli garnąć się ambitni, zaangażowani, młodzi mieszkańcy naszej wsi. Wystarczyło im kupić samochód bojowy (choć już wypracowany Star 244 z Ząbek) i okazało się, że zachęciło ich to do działania. W ostatnim czasie przybyło 12 nowych osób i są kolejni chętni, i wszystko wskazuje na to, że powstanie u nas drużyna młodzieżowa. To pokazuje, że warto wspierać i nie szczędzić pieniędzy na tego typu stowarzyszenia, jakimi są jednostki OSP.