Iwona Nagraba i Joanna Koprowicz od lat opiekują się osiedlowymi kotami ? karmią je, sterylizują, dbają o ich zdrowie. Dzięki temu koty, choć bezdomne, są w stanie przeżyć nawet najtrudniejszy okres zimy, a odwdzięczają się, chroniąc ludzi przed plagą szczurów.
Ludzie często zapominają o tym, że koty osiedlowe są potrzebne ? dzięki nim na osiedlach nie gnieżdżą się szczury (na osiedla, z których pozbyto się kotów, szczury wracają bardzo szybko i mnożą się w piwnicach), raczej unikają ludzi, nie są agresywne, w przeciwieństwie do psów nie zanieczyszczają trawników, a w przeciwieństwie do gryzoni nie są roznosicielami groźnych chorób. Nie jest bowiem prawdą, że koty są głównymi roznosicielami toksoplazmozy ? większość zakażeń spowodowana jest kontaktem ludzi z surowym mięsem oraz brudnymi warzywami. ? To są mity, które tym zwierzętom szkodzą. Nie zaatakuje, na wściekliznę nie choruje ? mówi pani Joanna Koprowicz. Warto więc o koty zadbać.
Program sterylizacji kotów, z którego korzystają panie Nagraba i Koprowicz działa dopiero drugi rok, lecz już widać rezultaty. Stada kotów nie powiększają się znacznie, na osiedlu już nie widać umierających na trawniku zarobaczonych kociąt lub biegających pod samochodami na parkingu wychudzonych kocich podrostków z zaropiałymi oczami i kocim katarem. Zamiast tego codziennie karmione stado kotów wygląda dobrze, jest zadbane, radosne i zdrowe. Program finansowania przez miasto sterylizacji kortów powstał z inicjatywy Agaty Bochenek. ? To ona prowadziła rozmowy z byłym burmistrzem panem Mikulskim i wybrana lecznica otrzymała środki na zabiegi sterylizacji. Kot jest generalnie zwierzęciem wolno żyjącym, więc do schroniska nie musi iść. Powinien być sterylizowany. Naszym głównym celem jest nie tylko dokarmianie, ale leczenie i sterylizacja. Jedna kotka teoretycznie ma w ciągu roku trzy mioty po siedem kociaków w miocie, to są oczywiście maksymalne szacunki, ale nie w ilości, ale w jakości jest sens bytu tych zwierząt. A kot jest potrzebny ze względu na plagę szczurów ? mówi pani Koprowicz.
Pieniądze od miasta dostaje bezpośrednio weterynarz wybierany co roku w nowym przetargu, w zależności od ilości wykonanych zabiegów. ? W Warszawie to się nazywa talon: talon na leczenie, talon na sterylizację, bo leczyłam chore kociaki w Warszawie. Władze Wołomina ogłosiły w br. przetarg i wybrano lecznicę, do której można zanieść złapanego kota lub kotkę po uprzednim zarejestrowaniu się w Wydziale do Spraw Ochrony Środowiska, w Kobyłce takiej akcji nie było ? mówi pani Joanna. I dodaje, że wolno żyjące koty nie są kotami niczyimi ? są kotami miejskimi lub kotami gminnymi. Jak widać nie każdy burmistrz jeszcze to rozumie.
W Warszawie przykładem tego typu działalności jest Koteria ? ośrodek weterynaryjny powstały m.in. dzięki zarządzeniom śp. Lecha Kaczyńskiego. Otwarcia ośrodka w 2009 r. dokonała pani prezydentowa śp. Maria Kaczyńska. Koteria realizuje program „Złap?wysterylizuj?Wypuść”, który polega na tym, że koty wolno żyjące łapie się, w ośrodku sterylizuje, bada, leczy, szczepi i następnie wypuszcza się w to samo miejsce. Takie działanie zmniejsza przyrost naturalny kotów, poprawia ich stan zdrowia, a jeśli koty dodatkowo są dokarmiane, sprawia to, że są mniej podatne na choroby i nie szukają pożywienia na śmietnikach. Z działalnością ośrodka można zapoznać się na stronie http://koteria.org.pl. W Warszawie projekt ten otrzymuje od miasta pieniądze na opiekę weterynaryjną (leczenie, sterylizacja) oraz na dokarmianie i poprawę warunków bytowania zwierząt. Działalność ta wspierana jest przez Głównego Lekarza Weterynarii, według którego ?W przypadku kotów żyjących w miastach priorytetem nie musi być szukanie im właścicieli, gdyż z niewielką pomocą człowieka zwierzęta te doskonale poradzą sobie z aglomeracjach miejskich. Działania człowieka można skierować raczej na ograniczenie populacji i stworzenie ułatwień dla zwierząt, by lepiej sobie radziły w trudnych warunkach miejskiej infrastruktury, niż na odławianie i umieszczanie kotów w schroniskach?.
Według pań Iwony Nagraby i Joanny Koprowicz koty nie potrzebują wiele, jedynie trochę ludzkiej dobrej woli. W cywilizowanych krajach opieka nad zwierzętami budzi szacunek, a nie pogardę, i to nastawienie zaczyna u nas powoli kiełkować.
Janina Stasiszyn
Słusznie, to wszystko co napisano to prawda. Prawdą jest też to, że u nas niestety brak zrozumienia tego problemu. Wybór żaś jest niezwykle prosty ; albo-albo, albo koty albo szczury , trzeciej drogi nie ma.