O liczbie doradców, powodach zmian kadrowych i wprowadzanych reformach w funkcjonowaniu Urzędu Miejskiego z Ryszardem Madziarem (PiS), burmistrzem Wołomina rozmawia Teresa Urbanowska.
– Od ostatniego wywiadu, jaki z Panem przeprowadziłam, minęło wiele miesięcy. Był Pan wówczas kandydatem na Burmistrza Wołomina. Czego ważnego nauczył się Pan od tamtej pory?
? Na pewno lepiej poznałem trud, jakiego wymaga określenie priorytetów w oparciu o rozsądny kompromis między interesem miasta a indywidualnymi interesami jego mieszkańców. Ważną sprawą jest dobra organizacja czasu pracy i już się nauczyłem, że dzień urzędowania nie kończy się o godz. 16, bo burmistrzem się jest 24 godziny na dobę.
– Rozbudził Pan w mieszkańcach nadzieje na szybkie zmiany. Dziś padają już pytania o te zapowiadane zmiany. Na forach internetowych niektórzy wycofują dane Panu poparcie. Czy i kiedy nadejdą zapowiadane zmiany?
– Aby przeprowadzić zmiany na tak dużym organizmie, jakim jest Gmina Wołomin, potrzeba trochę czasu. W pierwszych dniach urzędowania mogłem skupić się na kilku spektakularnych działaniach propagandowych. Wolałem jednak zająć się konsekwentną i głęboką reorganizacją w wielu sferach zarówno wewnątrz urzędu, jak i instytucjach funkcjonujących w mieście. Próby wciągnięcia mnie na początku kadencji w jałową dyskusję nie odpowiadały mojemu pomysłowi na Wołomin. Teraz przychodzi okres, aby pokazać mieszkańcom efekty reform, jakie wprowadzałem przez ostatnie miesiące.
– Jakiego rodzaju są te reformy?
– Można mieć najlepsze pomysły na funkcjonowanie miasta, ale jeśli nie będzie się miało odpowiednich współpracowników, to nic z tego nie wyjdzie. Dlatego też moje pierwsze działania skupiły się na znalezieniu i przekonaniu do współpracy osób, na których mogę polegać i których kwalifikacje są na najwyższym poziomie.
– To Pańskie uzasadnienie zmian kadrowych w urzędzie miasta?
– Zmiany te mają na celu usprawnienie pracy tej instytucji. Powołany został Wydział Planowania i Rozwoju. Trzon Wydziału tworzą dwie osoby pracujące wcześniej w Ministerstwie Finansów. Ma on za zadanie pozyskiwanie środków zewnętrznych i konstruowanie budżetu zadaniowego oraz planowanie rozwoju Wołomina. Utworzyłem również Wydział Kultury i Promocji. Pan Tadeusz Deszkiewicz, naczelnik tego wydziału, zajmował się wcześniej kulturą i promocją w Warszawie. Posiada odpowiednie kwalifikacje i kontakty w świecie szeroko pojętej kultury. Ma wiele pomysłów na promocję naszego miasta.
– Odeszło wielu długoletnich urzędników. Przyszli nowi. Czym Pan się kierował, dokonując roszad kadrowych?
– Najważniejszym kryterium zmiany urzędników jest kryterium fachowości i zaangażowania. Tacy urzędnicy pracowali i pracują w tym urzędzie, a niektórzy z nich zostali awansowani. Tak było w przypadku Wydziału Mienia Komunalnego i Wydziału Ochrony Środowiska. Dwoje naczelników udało się pozyskać z Ząbek do wydziałów Zarządzania Nieruchomościami i Rozwoju Gospodarczego. Powstał też Wydział Kadr i Administracji, który połączył dwa funkcjonujące wcześniej wydziały. Jego naczelnikiem jest Pan Roman Kroner, który ma ponad 15 – letnie doświadczenie w pracy na odpowiedzialnych stanowiskach w administracji państwowej. Proszę zauważyć, że nie spotkałem się jak dotąd z żadnym głosem kwestionującym kwalifikacje nowo zatrudnionych osób. Zespół, który buduję jest merytorycznie przygotowany do zleconych mu zadań. Jestem pewien, że gdybym tych ruchów nie wykonał i tak spadłaby na mnie krytyka, że pozostawiam urząd w starym kształcie.
– Wiele emocji budzą Pańscy doradcy, krążą już na ich temat anegdoty. Padają różne liczby. Jest Pan właściwą osobą, żeby zapytać – ilu ich Pan w końcu ma?
– Jest dwóch doradców, a niebawem zostanie tylko jeden. Anegdoty, o których Pani mówi, wychodzą najpewniej od osób negatywnie nastawionych do mojego programu dla Wołomina. Jest to niestety walka polityczna, i to nie najwyższych lotów. Pierwszy na stanowisko mojego doradcy został powołany Pan Józef Wierzbowski. Od momentu, gdy objąłem urząd, pani Sekretarz jest na zwolnieniu lekarskim. Musiałem podjąć działania, aby nie dopuścić do dezorganizacji pracy urzędu i przekazałem panu Wierzbowskiemu obowiązki sekretarza. Drugim doradcą jest Pan Jacek Sasin, który dynamicznie zajął się reorganizacją urzędu, jak również sprawami dotyczącymi działań związanych z utworzeniem Muzeum w Ossowie.
– Od miesiąca ma Pan drugiego zastępcę. Nominacja Sylwestra Jagodzińskiego, dziennikarza związanego ze środowiskiem Wspólnoty Samorządowej, również wzbudzała zdziwienie. Jak Pan ocenia pierwsze tygodnie współpracy?
– Jak na razie Pan wiceburmistrz bardzo angażuje się w funkcjonowanie urzędu i wszystkie sprawy, za które jest odpowiedzialny. Z tego, co obserwuję, jest bardzo dynamiczny. Z każdym dniem utwierdzam się w tej decyzji.
– Krzysztof Wytrykus, radny, który startował z list PO, został wskazany przez PiS na funkcję wiceprzewodniczącego Rady. To kolejna nietuzinkowa decyzja. Czym Pan ją uzasadnia?
– Jeszcze w trakcie kampanii dawałem do zrozumienia, że niezależnie od prezentowanych poglądów politycznych, wszyscy są mile widziani we wspólnych pracach na rzecz Wołomina. Z jednej strony cieszę się, że Pan Wytrykus zgodził się aktywnie włączyć w takie działania, z drugiej ubolewam, że ugrupowanie, z listy którego Pan Krzysztof kandydował (PO), nie poparło go w głosowaniu (14 ?za?, ?4 przeciw?, 3 ?wstrzymało się?). Pan Krzysztof jest od wielu lat osobą aktywną społecznie. Kilka lat temu pełnił funkcję przewodniczącego rady. Od początku tej kadencji daje się poznać jako aktywny radny.
Czy my Polacy zawsze musimy pokazać co jakiś czas że lubimy być osłami.Mieszkańcy Wołomina również i ja mam ośle uszy,które przyprawił mi do 2014 roku pan Ryszarda M. i spółka.Co gorsza jeszcze muszę za te wiekie uszy słono płacić – w podatkach na tych specjalistów polityków przywiezionych przez jaśnie wielmożnego pryncypała Ryszarda M. pana ministra Sasina.