Jesteśmy ?budowlańcami? od urodzenia, albo wiedzę techniczną wyssaliśmy z mlekiem matki. Na rynku budowlanym są dziś wyłącznie ?fachowcy?. Kryteria naszego wyboru ekipy budowlanej najczęściej, niestety, ograniczają się do wolnego terminu.
Tak, czy inaczej ? prawie każdy Polak zna się na budowaniu. Jest w tym sloganie ziarno prawdy, bo polski fachowiec jest rzeczywiście wysoko ceniony chociażby w sąsiednich Niemczech. Słynny już polski hydraulik na bilboardach Europy gustownie utrwalał tą tezę. Prawdziwa ponoć plotka głosi, że najlepszymi murarzami w Europie są Portugalczycy. Jednak z uwagi na dzielącą nas odległość nasza duma pozostaje niezagrożona.
Należy jednak starannie rozróżnić uzasadnioną dumę od niefrasobliwego braku odpowiedzialności. Na rynku budowlanym są dziś wyłącznie ?fachowcy?. Wielu z nich osiągnęło ten tytuł samozwańczo po półrocznej praktyce w firmie kolegi. Mamy zatem do czynienia z armią fachowców i kryteria wyboru ekipy budowlanej najczęściej ograniczają się do wolnego terminu. No chyba, że sami również jesteśmy fachowcami i zabieramy się za budowę tzw. systemem gospodarczym. W końcu w kraju ?budowlańców? niech każdy ma prawo sam sobie coś zbudować.
Pozwalam sobie na tą ironię wspominając własne projekty, które na etapie realizacji zamieniały się w niezrozumiałe dziwolągi straszące mnie i Bogu ducha winnych sąsiadów. Powody wprowadzanych zmian na budowie były często kuriozalne. Raz zostało trochę cegły, więc Inwestor ? ?budowlaniec? przemurował wyższą kondygnację. Zabrakło jednak wyobraźni, że zmieniają się proporcje elewacji, czy ilość stopni na schodach.
Całe szczęście, że coraz nam bliżej do Europejczyków. Tam nie tylko wprowadzenie zmian jest prawie niemożliwe, to wręcz nie istnieje system gospodarczy prowadzenia budowy.
Prace budowlane może prowadzić wyłącznie zarejestrowana i co najważniejsze ? ubezpieczona firma.
Dlaczego ubezpieczenie jest tak ważne? Nie chodzi tu wcale o możliwość wystąpienia katastrofy budowlanej. To są na szczęście sytuacje bardzo rzadkie. Chodzi o odpowiedzialność majątkową za nieuprawnione wprowadzenie zmian w stosunku do projektu budowlanego.
Projekt budowlany jest dziełem w rozumieniu prawa autorskiego i żadne jego elementy bez zgody autora nie mogą być zmienione. To również oznacza, że autor projektu nie ma żadnego obowiązku wyrażania zgody na zmiany w sporządzonym przez siebie projekcie. Finalnie brak zgody architekta na wprowadzone zmiany uniemożliwia odbiór budynku do użytkowania. Jeśli zatem Inwestor ? ?budowlaniec? przemurował wyższą kondygnację, to architekt może zażądać poprzez wpis do dziennika budowy przywrócenia prowadzonej budowy do stanu zgodnego z projektem. Sytuacja patowa, bo dom już prawie na ukończeniu, a architekt nakazuje rozebrać dach, strop i kilka warstw cegły, dla jakiegoś własnego widzimisię.
Z żalem trzeba przyznać, że z takiej sytuacji to architekt wychodzi poturbowany /przynajmniej psychicznie/, bo zdaje sobie sprawę, że jego żądanie jest nierealne do spełnienia. Faktycznie okazuje się, że jest jedyną osobą, której na jakości tej inwestycji naprawdę zależy.
Inaczej sytuacja wygląda, gdy budowa jest prowadzona na podstawie stosownej umowy z firmą budowlaną. W tym przypadku żądanie architekta jest zwykle spójne ze zdaniem Inwestora i problem pozostaje wyłącznie po stronie firmy wykonawczej. Wtedy ubezpieczenie firmy jest na wagę złota. Lekkomyślnie wykonana zmiana projektu, która notabene wcale nie musi być błędem, pociąga za sobą bardzo bolesne skutki finansowe. Taką lekcję pobiera się tylko raz.
Mariusz Stefaniak