Edward M. Urbanowski
Ochłodziło się. To znak, że kończą się wakacje i pora przygotować dzieci do szkoły. Nie ma już z tym większych problemów, tylko podręczniki drogie, bo tu, gdzie państwo ma coś do powiedzenia, to tak jest. Co roku, na produkcji, dystrybucji i sprzedaży podręczników szkolnych, tysiące firm zarabia miliony. Może dlatego przez lata władza nie potrafiła znaleźć sposobu, by podręczniki były tanie, jak kolorowe magazyny. Teraz rządzący nie mają na to już czasu, bo muszą ratować własne głowy. Dosłownie! Coraz częściej mówi się o potrzebie postawienia kilku panów przed Trybunałem Stanu. Nie w głowie im podręczniki szkolne. A szkoda, bo obiecywali obniżyć ich cenę.
Rządzący woleli zatrzymywać lekarzy, których w kajdankach prowadzono za kraty aresztów. Robione w ich domach rewizje miały pokazać społeczeństwu jak mieszkają, co jedzą, co mają w barku. To sprawdzony sposób każdej władzy, by zyskać aplauz szerokiej widowni. Jest w tym rozumowaniu jednak pewien szkopuł. O jaką tu widownię chodzi PiS-owi? Bo chyba nie o taką, jaką przed laty przedstawił Witold Gombrowicz? ? – Państwo takie som! – mówili z jazgotem ludowym, kuchennym i kredensowym. – Takie som! Państwo nie robiom, cięgiem ino żrom i żrom, to ich rozpiro! Żrom, chorujom, wylegujom się, po pokojach chodzom i gadajom cosik. Co tyż się nie nażrom! Matko Jezusowa! Ja tobym połowy nie zeżarł, choć ta zwykły cham jezdem. A to obiad, a to podwieczorek, a to cukierków, a to konfitury, a to jaja z cybulom na drugie śniadanie. Państwo bardzo som pazerne i łakome ? do góry brzuchem leżom i choroby majom od tego.? Jak pamiętamy, komuniści spełnili zadość tej widowni i długo rządzili w jej imieniu i z jej poparciem, a mimo to musieli odejść w niesławie.
Prawo i Sprawiedliwość przekonało szerokie kręgi społeczne, że w Polsce każdy, kto ma własne mieszkanie, samochód czy nawet rower jest złodziejem i aferzystą. To nie przypadek, że najważniejszymi osobami w państwie zostali prokuratorzy oraz panowie Ziobro i Kamiński. Stworzony przez nich system totalnej inwigilacji, donosów, anonimów, zastraszania i list agentów, miał ? jak się okazało – nie tyle wyłapywać przestępców, co neutralizować przeciwników politycznych, co już jest złamaniem prawa. Paranoja wkroczyła na salony. Ministrowie nawzajem się nagrywali, podsłuchiwali i podglądali, nie wyłączając toalet. Naturalnie, nic byśmy o tych niecnych praktykach nie wiedzieli, gdyby nie minister Kaczmarek (taki pułkownik Światło w szeregach PiS-u), który oskarżony przez Premiera o zdradę, złożył zeznania przed komisją sejmową. Nie mógł powiedzieć wszystkiego, bo okazało się, że posłowie o pewnych sprawkach ministra Ziobro nie mogą być informowani(!). Ale z tego co mogli usłyszeć już wynika, że w grę może włączyć się Trybunał Stanu. A widownia? Cieszy się, bo czy na stosie spłonie Ziobro czy Lepper to jej wszystko jedno. Ma być gorąco! I tu dochodzimy do pytania: Czy władza powinna schlebiać takiej publiczności? Odpowiedź znajdziemy na ulicy Kościelnej w Wołominie. W ostatnich latach ta ulica zamierała. Handel się wynosił, dziurawa jezdnia i zniszczone chodniki. Dzisiaj to piękny pasaż, po którym bezpiecznie spacerują matki z wózkami i osoby robiące zakupy. Wszystkie wolne lokale są już zajęte. Wyłożono duże pieniądze na ich remonty. A co mówi Głos Ludu? ?Kiedyś to było dobrze, w każdej bramie można było wypić piwo a dzisiaj to betonowa pustynia!? Hm, …
Edek,nie pisz takich rzeczy bo o 6:00 do drzwi zapuka ci CBA czy jakieś tam inne ABC albo DEF.Nie ważne, ale mogą. Masz rację ale u nas jest jeszcze wielu takich co to im się należy i żadnej argumentacji nie przyjmują. Motłoch, kolego,to był zawsze taki sam i będzie za 100, 200 czy 1000 lat. To była i będzie widownia wszelkich „zadym” i oni nie pytają o etykę bo nawet nie wiedza co to jest. Przykre ale co z tego. Pozdrawiam serdecznie.JFK