6 kwietnia nowym trenerem piłkarzy Dolcanu Ząbki został Robert Podoliński. O jego wizji zespołu, o planowanych zmianach oraz o grze zawodników pod jego wodzą, rozmawia Przemysław Kur.
– Czy nie bał się Pan objąć zespołu, który można powiedzieć jedną nogą stoi w II lidze?
– Nie było mowy o strachu. Jest takie powiedzenie, że każdy gentleman podejmuje się przegranych spraw. Cieszę się, że dostałem szansę w Ząbkach i postaram się udowodnić, że nie wszystko stracone.
– Jak Pan ocenia szansę Dolcanu na utrzymanie w I lidze?
– Myślę, że szanse są realne. Jednak najważniejsze jest, by tę szansę dostrzegli zawodnicy. Obecnie naszym głównym przeciwnikiem są rzeczy dziejące się w głowach piłkarzy. Postaramy się nad tym zapanować jak najszybciej. Wiadomo, że jak normalnie nie pracuje głowa, to także normalnie nie pracują nogi. W ostatnim meczu, mimo, iż był przegrany, widać było, że ten zespół chce powalczyć. Niestety przesądziły błędy indywidualne dwóch piłkarzy, którzy w tym meczu byli postaciami wiodącymi. Moim zdaniem Tomasz Ciesielski i Piotrek Dziewicki rozegrali z Sandecją dobre spotkanie, tylko niestety nie ma to odzwierciedlenia w zdobyczy punktowej.
– Jak został Pan przyjęty przez zawodników i sztab szkoleniowy na pierwszych treningach?
– Przyznam szczerze, nie jest to moje zmartwienie jak będę przyjęty przez piłkarzy i czy się im podobam. Po prostu przyszedłem do pracy. Chcę sam dobrze poukładać stosunki z piłkarzami. Wiadome jest, że nie będzie dobrej atmosfery, jak nie będzie wyniku. Zrobię wszystko aby szansę na utrzymanie, która jeszcze jest, dobrze wykorzystać.
– Czy widział Pan poprzednie mecze Dolcanu? Co było nie tak z zespołem, dlaczego nie zdobywał punktów?
– Widziałem wszystkie mecze Dolcanu do tej pory. Mecze na własnym boisku oglądałem na żywo, jedynie ze starcia z Flotą oglądałem zapis wideo. Co jest źle? Źle jest ze zdobyczą punktową. Mamy również problemy z obsadzeniem środka pola. Nie mamy nominalnego piłkarza na pozycję lewego obrońcy. Jest to problem, jeżeli jest 11 piłkarzy, a żaden nie posiada umiejętności gry lewą nogą. Jest to dla nas w jakimś stopniu upośledzenie boiskowe. Jak już mówiłem, problemem jest to, co dzieje się w głowach chłopaków. W związku z tym brakuje siły, brakuje dynamiki, brakuje mocy. Z pewnością, gdyby czuli się lepiej fizycznie, wynik byłby troszeczkę lepszy. W jakim stopniu jest to wina ich stanu fizycznego, a na ile psychicznego ciężko jest w tej chwili ocenić. Myślę, że zdobycz punktowa nie odzwierciedla możliwości drzemiących w tych chłopakach.
– Jaki będzie Dolcan Roberta Podolińskiego?
– Mam nadzieję, że walczący i zdobywający punkty. Praca trenera jest pracą wymierną. Jeżeli zdobywa punkty jest dobrym trenerem, jeżeli ich nie zdobywa widocznie jest trenerem słabym.
– Jak ocenia Pan szansę Dolcanu w najbliższych meczach z Piastem Gliwice i Wartą Poznań? Są to niezwykle wymagający przeciwnicy.
– Przyjechała tutaj Sandecja, byliśmy skazani na pożarcie. Po meczu z Pogonią, gdzie zawodnicy przeszli obok meczu, z Sandecją pokazaliśmy się z dobrej strony. Na pewno pod względem organizacji gry, taktyki i dynamiki poruszania się po boisku był to zespół lepszy od nas. Jednak myślę, że walecznością i cechami ambicjonalnymi możemy wiele nadrobić. Piłkarsko Dolcan to nie jest zespół kulawych chłopców, tylko zespół naprawdę niezłych piłkarzy.
– Problemem Dolcanu jest także gra z sąsiadami z tabeli. Z tymi rywalami Dolcan traci najwięcej punktów. Z zespołami z górnej połowy tabeli gra jakoś wygląda. Jesienne wygrane z Górnikiem Polkowice czy Ruchem Radzionków oraz porażki w Niecieczy czy Stróżach to potwierdzają. Czy ma Pan pomysł jak to zmienić?
– Widziałem zespoły, które grały z Dolcanem i sąsiadowały z nim w tabeli. Były to KSZO Ostrowiec, GKS Katowice i Pogoń Szczecin. Muszę niestety przyznać, że Dolcan w każdym z tych spotkań był zespołem słabszym i to w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Nie wiem jaki jest na to pomysł…
– W poprzedniej rundzie prowadził Pan zespół Znicza Pruszków. Nie żałuje Pan swojej decyzji, że odszedł Pan i nie doprowadził Znicza do awansu do I ligi?
– Nie mam zamiaru tłumaczyć się, dlaczego odszedłem ze Znicza. Miałem trudną sytuację rodzinną. Priorytetami są da mnie inne rzeczy niż praca. Nawet prowadząc klub, który był na 1 miejscu w tabeli, nie miałem wątpliwości co zrobić. Sytuacja się ustabilizowała i mogę podjąć pracę w klubie z czego bardzo się cieszę.
– Czy jednak nie żałuje Pan, że nie było Panu dane osiągnąć pierwszy poważny sukces w futbolu?
– Niczego nie żałuję. Do tej pory wszystko, co robiłem, starałem się robić dobrze, uczciwie i solidnie.
Nie mam czego żałować. Zostawiłem drużynę na pierwszym miejscu w tabeli. Uważam, że to fajny zespół. Młody, perspektywiczny i nadal ma szansę na awans do I ligi. Zniczowi zawdzięczam bardzo wiele. To była moja pierwsza poważna samodzielna praca. Bardzo mocno im kibicuję i życzę jak najszybszego powrotu do I ligi. Na to zasługuje ten klub i organizacyjnie i piłkarsko.
– Jacy zawodnicy według Pana stanowią trzon Dolcanu?
– Ważnym punktem każdego zespołu jest bramkarz, środkowi obrońcy, środkowi pomocnicy i klasowy napastnik. Jest to z pewnością kręgosłup, wokół którego buduje się zespół.
Myślę, że w Dolcanie na każdej pozycji są ciekawi piłkarze. Na pewno filarem jest Piotrek Dziewicki, który, mam nadzieję, ustabilizuje formę i wobec którego są duże oczekiwania. Te oczekiwania są czasami wygórowane. Uważam, że w ostatnim meczu, poza kiksem przy drugiej bramce Piotrek grał bardzo solidnie. Nie mam obaw co do środka obrony, miałem obawy co do innych formacji. Mogę liczyć na Kosiorowskiego, który jest kapitanem i dobrym duchem tego zespołu. Bardzo dobrze wygląda Świerblewski, poprawnie zaprezentował się Buśkiewicz, także Tomek Chałas wyglądał bardzo dobrze w tym meczu.
– Czy będzie Pan stawiał na młodzież?
– Niedługo mamy trening, w którym przyjrzę się naszej zdolnej młodzieży. Będę starał się rozeznać w sile grup młodzieżowych. W piłce nożnej wiek nie jest przeszkodą. Niezależnie od tego czy piłkarz ma lat 17 czy 42, jeżeli jest dobry, to powinien grać. Tak samo trener. Młodość nie jest żadnym atutem. Młodość może być atutem w zawodzie modelki czy modela. Atutem trenera jest jakość wykonywanej pracy. Oczywiście jeżeli mamy piłkarza młodego i doświadczonego o podobnych umiejętnościach, zawsze warto ogrywać młodego. Zależy to też od tego, o co gra klub. Z perspektywy klubu lepiej jest stawiać na wychowanków, ale jest jeden warunek. Ci wychowankowie muszą być dobrze wyszkoleni i przygotowani do gry w piłce seniorskiej. Będę starał się robić raz w tygodniu treningi dla najzdolniejszych, a także zapewnić im właściwy przeskok.
– Czy w razie niepowodzenia zostanie Pan w Ząbkach?
– To nie jest pytanie do mnie, tylko do zarządu. Na dzień dzisiejszy jesteśmy po słowie do końca rozgrywek. Będziemy robić wszystko aby w tej lidze pozostać, bo wiadomo łatwiej jest się utrzymać niż potem awansować.