Artur Zawisza
Kryzys rządowy i koalicyjny trwał tydzień. Od poniedziałku do poniedziałku. Miliony młodszych i starszych Polaków miało wakacje i urlopy. W tle tych przyjemnych okoliczności miały miejsce nieprzyjemne wydarzenia. Błyskawiczne zwroty akcji oznaczają tak naprawdę zmianę o 360 stopni, czyli powrót do punktu wyjścia. Wygląda to średnio poważnie.
Koniunkturę podgrzewa premier. Nie stało się to po raz pierwszy. Trudno negować zasadność działań Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Jednak równie trudno mieć pewność, że śledztwo CBA musiało powodować konieczność dymisji.
Odpowiedzialność karna wicepremiera Leppera nie jest dzisiaj podnoszona przez samych śledczych, bo żadnego zarzutu mu nie postawiono. Bycie zaś ?w kręgu podejrzeń? to bardzo luźna formuła i u Agaty Christie dotycząca wszystkich bohaterów. Natomiast odpowiedzialność polityczna może być ponoszona za niewłaściwe znajomości. Stosowanie jednakowoż odpowiedzialności politycznej jest arbitralne i nie poniósł jej na przykład szef kancelarii prezydenta zatrudniający na wysokim stanowisku osobę oskarżoną o rozprowadzanie narkotyków. Wszystko wskazuje więc na to, że premier Kaczyński zgrabnie wykorzystał faktycznie toczące się śledztwo i postanowił swoim posunięciem ?odzyskać? Samoobronę. Miało nie być Leppera, ale za to nadal miała być Samoobrona w koalicji.
Zdymisjonowany Andrzej Lepper był bardzo zmieszany. Dostał cios między oczy i początkowo nie wiedział, co począć. Na dzień dobry (a właściwie na dobry wieczór) zapowiedział wyjście Samoobrony z rządu. Wtedy uaktywnił się medialnie agent Prawa i Sprawiedliwości w Samoobronie Ryszard Czarnecki. Wezwał do buntu w imię zachowania posad i wielu działaczom Samoobrony to hasło trafiło do przekonania. Posłowie Samoobrony po raz pierwszy zbuntowali się przeciwko swojemu twórcy i symbolicznie przecięli pępowinę łączącą ich z Lepperem. Wtedy sprytny Lepper przejął bunt przeciwko sobie i stanął na jego czele. Zapowiedział, że Samoobrona opuszcza koalicję, ale on daje jeszcze trzy dni czasu i stawia warunek ujawnienia materiałów ze śledztwa. Dramatyczny piątek stał się zwykłym piątkiem i nic się nie stało. Warunek nigdy nie został spełniony, ale szachowany przez swoich posłów Lepper po kilku dniach zastosował znany już manewr. Ponownie ogłosił, że Samoobrona chce wyjść z koalicji, ale on swoją decyzją utrzymuje koalicję, chociaż nie jest już wicepremierem. Nie jest to oczywiście szczyt honoru i szlachetności, ale wyrachowana decyzja obliczona na minimalizację strat.
W międzyczasie do PiSowskiego kurnika zakradł się LiS. Liga i Samoobrona okazały się jednym tworem politycznym. Taktyka Romana Giertycha sięgnęła bruku. Jego partia zapewne zachowała rys narodowo-radykalny, ale całkowicie porzuciła rys katolicko-konserwatywny. Populizm ponad wszystko. Wicepremier Giertych kilkanaście dni wcześniej buńczucznie zapowiadał, że będzie trwałym skrzydłem obozu braci Kaczyńskich. Szybko okazał się jednak towarzyszem Andrzeja Leppera. Swój ciągnie do swego.
Karuzela nadal się kręci