Po krótkim zwrocie w kierunku kina dość tradycyjnego (?Broken Flowers?), Jarmusch serwuje chyba najbardziej hermetyczne dzieło w swoim dorobku. ?The Limits of Control? to audiowizualny labirynt pełen znaczeń, nawiązań, cytatów, w którym reżyser celowo gubi widza. Przywołam szczątki mikroskopijnej fabuły, ale z góry zaznaczam, że nie ona jest w tym przypadku najistotniejsza. Otóż bohaterem jest zawodowy zabójca, który dostaje zlecenie wyeliminowania tajemniczego jegomościa gdzieś w Hiszpanii. Kiler krąży po ulicach kolejnych miast ? pije espresso z dwóch filiżanek oraz spotyka różnych ekscentryków, którzy dają mu cenne wskazówki, przybliżające go do wykonania zadania.
To nie jest jednak film o ciemnej stronie zawodu płatnego zabójcy, żadne to kino akcji, ani thriller, ani nawet dramat psychologiczny ? to raczej kino drogi, monotonne, niemal hipnotyczne, wyrafinowane wizualnie, z typowo Jarmuschowskim poczuciem humoru. Niemal każdy widz podczas projekcji może zadać sobie pytanie, o co w tym filmie chodzi, co reżyser chce osiągnąć, co nam chce przekazać. Ale lepiej sobie tych pytań nie zadawać, nie ma co trudzić się i interpretować ekranowe wydarzenia, bo Jarmusch jasno daje do zrozumienia, że możemy oglądać sen, surrealistyczną zabawę, projekcję podświadomości bohatera. Wszystko jest możliwe…
W przypadku filmów takich jak ?The Limits of Control? recenzent jest skazany na porażkę ? nie ma szans na ocenę, solidną analizę, rekomendację, a nawet rzetelne zrelacjonowanie widzowi, czego biedak może się spodziewać. Każdy zrozumie (albo i nie) dzieło Jarmuscha zupełnie inaczej. Znajdą się z pewnością tacy, którzy uznają ten film za intelektualny bełkot, w którym żongluje się kulturowymi cytatami, ?sztukę dla sztuki?, napuszony artystycznie manifest w duchu Godarda.
W mojej opinii (czy raczej wyczuwam, że tak może być ? to kwestia instynktu) Jarmusch jednak śmieje się z ?kina artystycznego?, które widza nie uwzględnia. Ten sarkazm można wyczuć w wielu miejscach filmu, kiedy to reżyser puszcza oczko do widza, jakby mówiąc: nie dajcie się zwieść, nie oglądacie Godarda, Antonioniego czy Rivette’a, lecz Jarmuscha ? dekonstruktora popkulturowych mitów. Może więc warto obejrzeć ?The Limits of Control? z przymrużeniem oka, nie nastawiając się na zrozumienie, lecz zgrywę? Sam nie jestem do końca przekonany, trochę ta dezorientacja uderza do głowy.
The Limits of Control
USA/Hiszpania/Japonia 2009
Reż.: Jim Jarmuscha
Obsada: Issach de Bankole, Tilda Swinton, Gael Garcia Bernal, Tilda Swinton
Dystrybutor: Best Film, 116′