Nie doczekaliśmy się premiery ?The Blind Side? w polskich kinach. Dystrybutor uznał, że wystarczy edycja DVD. W tym jednak przypadku trudno mieć do niego jakieś większe pretensje, gdyż film Hancocka to modelowy przykład amerykańskiej propagandy sukcesu, na którą polscy widzowie mogliby zareagować alergicznie.
Był sobie wielki Mike ? trochę nieogarnięty chłopak z bardzo ubogiej rodziny, marzący o grze w futbol (ten amerykański rzecz jasna, a nie ten nudny soccer). Pewnego dnia spotyka na swej drodze dobrą wróżkę, która pomaga mu spełnić jego marzenie. Wróżka otacza go opieką i już niedługo Mike może zadebiutować w NFL. Później wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Koniec.
Tak mniej więcej wygląda fabułka filmu Hancocka. Dodajmy jeszcze, że Mike to czarnoskóry chłopak, zaś dobra wróżka to bogata twardzielka o obliczu Sandry Bullock. Bajkowe, prawda? I tu was mam! Film opowiada prawdziwą historię, opisaną przez Michaela Lewisa w książce ?The Blind Side: Evolution of the Game?. Naturalnie twórcy filmu utaplali literacki pierwowzór w patetycznym sosie, żeby nie było zbyt gorzko i realistycznie.
Film Hancocka to typowy wyciskacz łez, na którym miliony widzów za oceanem ryczało i łkało. Jest tu bowiem wszystko, co Amerykanie lubią najbardziej: ich ukochany sport, ulubiony motyw ?od zera do bohatera?, wizja ?american dream?, jest szczęśliwe zakończenie, wszyscy są uśmiechnięci, dumni i świetnie się rozumieją. Widz europejski sobie myśli: Stany Zjednoczone to musi być świetny kraj, skoro takie rzeczy dzieją się tam na ulicach… A przecież jest kryzys…
Hancock w kilku miejscach pokazuje widzom, co się złego może stać, jeśli nie zainwestuje się czasu, pieniędzy i uwagi w rozwój zdolnych dzieciaków z biednych dzielnic i puści się je na ulicę ? mamy więc obowiązkowe gangi, narkotyki, łatwe pieniądze i śmierć nastolatków. To prosty i uproszczony dydaktyzm, z którego Amerykanie raczej wniosków nie wyciągną. Bo co z tego, że historia Mike’a jest oparta na faktach, skoro została przeniesiona na ekran jak totalna fikcja, baśń z tysiąca i jednej nocy? I tak też odbiorą ten film widzowie. Wątpię, by nagle w ramach kinowej resocjalizacji w każdej bogatej, amerykańskiej rodzinie znalazła się dobra wróżka i rzuciła dolarami w kierunku biednych dzieciaków.
Film Hancocka ma piękne i szlachetne przesłanie, morał jak z Disneya, charyzmatyczną, ale niezbyt przekonującą Sandrą Bullock (Oscar chyba niezasłużony) i niewiele więcej do zaoferowania. Dla europejskiego widza będzie nudno, sentymentalnie i dydaktycznie. Ble!
Wielki Mike. The Blind Side
USA 2009
Reż.: John Lee Hancock;
Obsada: Sandra Bullock, Quinton Aaron, Tim McGraw
Dystrybutor: Warner, 128′