Grzegorz Kostrzewa-Zorbas
To jak będzie wyglądało Centralne Mazowsze za kilkadziesiąt lat w dużym stopniu zależy od planów zagospodarowania przestrzennego.
Kilka lat temu Sejm chciał na wniosek rządu ustanowić metropolię warszawską jako przymusowy związek komunalny. Ta ustawa została uznana przez Trybunał Konstytucyjny za sprzeczną z zapisaną w Konstytucji samodzielnością samorządów. W obecnym prawie, to rząd może określać granice obszarów metropolitarnych, ale tylko do celów planowania i zagospodarowania przestrzennego. Jako, że jeszcze tego nie zrobiono, istnieje szansa na oddolną inicjatywę samorządów. Samorząd województwa jak dotąd jest na etapie układania planów dla Warszawskiego Obszaru Metropolitarnego. Nie może ich jednak uchwalić, dopóki rząd nie określi granic metropolii.
Samorząd Województwa odziedziczył po poprzedniej kadencji projekty planów. Jednak wielkie wątpliwości budzi projekt granic aglomeracji warszawskiej. Istniejące plany biorą pod uwagę różne miary istniejących powiązań i podobnie jak uznana za niekonstytucyjną dawna ustawa rozcinają powiaty. Drugą wadą tych planów jest to, że brak tam wizji przyszłości.
Powiaty trzeba traktować jako całości. Nie można kierować się tylko tym, co jest obecnie. Ważne jest, by brać pod uwagę przyszłość. Nie można puścić rozwoju na żywioł. Należy planować infrastrukturę komunikacyjną i inną na tych terenach, które teraz słabiej się rozwijają, ale posiadają potencjał i miejsce na nowe inwestycje. Obecnie niektóre miejscowości położone wokół Warszawy zamieniają się w blokowiska. Tymczasem na wielu obszarach brak inwestycji publicznych (dróg, kolei, wodociągów i kanalizacji) sprawia, że rozwój tam nie dociera.
Słabością aktualnych projektów jest godzenie się z istniejącym stanem. Plany te są zbyt wydumane. Obszar Metropolitarny podzielony jest w nich na ogromne strefy. Np.: „Zaplecze mieszkaniowe Warszawy”, „Strefę rozwoju przemysłowo-gospodarczego” i „Zaplecze przyrodnicze, klimatyczne i rekreacyjne Warszawy”. I tak na wschód od Wisły – z wyjątkiem okolic Legionowa i Nowego Dworu Mazowieckiego – nie ma żadnej „strefy rozwoju przemysłowo-gospodarczego”. Ale czy naprawdę nie ma tam żadnych ekonomicznych podstaw funkcjonowania i życia lokalnych społeczności? Oczywiście, że są. Projekt proponuje za to utworzenie tam gigantycznej Sypialni Warszawy. – Powiat Wołomiński podzielony na dwie połowy funkcjonuje w projekcie jako sypialnia dla stolicy i biała plama – obszar poza aglomeracją. Drugą skrajnością, są strefy rozwoju przemysłowo-gospodarczego. Całe Piaseczno z Lesznowolą, Pruszków, Piastów, Ożarów i Błonie to wielkie „strefy rozwoju przemysłowo-gospodarczego”. Jak zatem tam żyć? Jak mieszkać między jedną fabryką a drugą?
Nie da się planować w tak ogromnej skali. Nie można wtedy dostrzec lokalnych uwarunkowań. Czy ta oderwana od życia wizja powstała w konsultacji z lokalnymi społecznościami? Na pewno nie!