Adam
Łossan burmistrz Zielonki
Stało się. Od 1 maja br. jesteśmy
częścią składową Unii Europejskiej. Polskie państwo przestało tułać
się po peryferiach Europy i zajęło w niej należne mu miejsce. Wśród
polskich obywateli budzi to jednak w dalszym ciągu tzw. mieszane
uczucia. Większość naszego narodu świadomie poparła ten wybór
w ubiegłorocznym referendum jako swoiste zadośćuczynienie za
narzucony nam po II wojnie światowej, tak przemocą Wschodu jak i
obojętnością Zachodu tzw. porządek pojałtański. Część mniejszości,
która była przeciw przystąpieniu do UE, w dalszym ciągu nie
może się z tym faktem pogodzić i jątrzy.
Jaskrawym przykładem takiego swoistego
pojmowania demokracji, w której jednostka nie czuje się
związana prawnie ważnym stanowiskiem większości, czyli nazywając
rzecz po imieniu – propaguje całkowitą anarchię i szowinizm,
było skandaliczne wystąpienie prominentnego przedstawiciela naszej
Rady Powiatu tuż przed dniem naszej akcesji do UE. Otóż,
podczas uroczystości poświęcenia nowo wybudowanej sali obrad w
budynku Starostwa, w obecności wielu zaproszonych przez siebie gości,
w tym byłych radnych powiatowych, wójtów i burmistrzów
z sąsiednich miejscowości, w wygłoszonym emocjonalnym przemówieniu
ogłosił on, że nie życzyłby sobie, aby na terenie powiatu
wołomińskiego zawisła obok flag polskich w okresie świąt majowych
choć jedna unijna flaga. Natomiast rolę Unii Europejskiej w stosunku
do Polski porównał do Związku Radzieckiego. Jest to, moim
zdaniem, absolutnie niedopuszczalne aby próbować narzucać,
zarówno ludności powiatu jak i samodzielnym przecież wójtom
czy burmistrzom, sposób obchodzenia świąt państwowych i
dekorowania zarówno samych miejscowości jak i budynków
urzędów publicznych. Co do zestawienia UE z ZSRR –
wypadałoby wiedzieć, że ustrój na wzór radziecki został
Polsce narzucony siłą, bez pytania nas Polaków o zdanie, a do
bram Unii Europejskiej od wielu lat dobrowolnie pukały wszystkie
niezawisłe rządy III Rzeczpospolitej z aprobatą większości naszego
narodu.
Jak wielkie musi być zacietrzewienie
frustratów, aby tego nie rozróżniać? To nie nas siłą
zgwałcono, to myśmy się tam, czyli do Unii Europejskiej, sami
wprosili.
Nie ma przecież żadnego konfliktu
pomiędzy polskością a europejskością. W kręgu kultury Zachodu
znaleźliśmy się już ponad tysiąc lat temu, przyjmując
chrześcijaństwo. Przez stulecia wybitni Polacy wnosili do niej
znaczący wkład. Obecnie w zjednoczonej Europie musimy poprzez swoje
umiejętności, pracę, wiedzę i kulturę chcieć uzyskać należytą dla
Polski rangę. Osiągnąć to można wielkim zbiorowym narodowym wysiłkiem
a nie biadoleniem, teatralnym rwaniem szat czy głoszeniem liberum
veto.
Pora to zrozumieć.