O bezpieczeństwie w Wołominie, akcji związanej z poszukiwaniem zastrzelonego we wtorek w Warszawie Michała Gruszczyńskiego – zabójcy dwóch braci Cz., rozmawiamy z Inspektorem Jerzym Piątkowskim, szefem Komendy Powiatowej Policji w Wołominie
– Jaki był udział wołomińskiej policji w związku z prowadzonym poszukiwaniem Michała Gruszczyńskiego, który w ciągu 2 tygodni zamordował dwóch braci Cz.?
– Od pierwszego zdarzenia w dniu 24 lutego sprawa została przejęta przez wydział do walki z terrorem z Komendy Stołecznej Policji,
z którym ściśle współpracowaliśmy. Jakiekolwiek sygnały, jakie do nas docierały, były natychmiast sprawdzane. Ubolewam nad tym, że nie udało nam się zapobiec drugiemu tragicznemu wydarzeniu. Odbieram to bardzo osobiście. Jest to wydarzenie tragiczne w swoim wymiarze, ale było to zdarzenie incydentalne. Robiliśmy to, co mogliśmy, oczywiście przy współpracy z Komendą Stołeczną Policji. Przykładowo w poniedziałek była informacja, że poszukiwany ukrywa się na cmentarzu. Po pewnym czasie informowano nas, że jest on w innym miejscu. Biegaliśmy, jak przysłowiowa straż do pożaru. Niczego nie bagatelizowaliśmy. Weryfikowaliśmy docierające sygnały na bieżąco. Trwały bardzo intensywne działania operacyjne,
o których nie mogę i nie chciałbym mówić. Dodatkowo mieliśmy na każdej zmianie 70 policjantów
z Warszawy.
– Czy nie boi się Pan, że wydarzenia z ostatnich dwóch tygodni sprawią, że znowu przylgnie do nas etykietka, że tu rządzą gangsterzy?
– Tu nie rządzą gangsterzy. To nie były porachunki gangsterskie tylko porachunki osobiste. W tym przypadku motywem była osobista obelga. Wydarzenie tragiczne jednocześnie bardzo medialne. Te wydarzenia nie mogą wpływać na ocenę pracy kilkuset policjantów.
– W związku z tym wydarzeniem krążyły liczne plotki po mieście. Choćby taka, że po dokonaniu pierwszego zabójstwa, Michał Gruszczyński dokonywał napadów i rabunków. Czy policja miała takie informacje?
– Doszła do nas informacja, że zabójca dokonywał rzekomo rozbojów. Oczywiście zaraz to sprawdziliśmy. Okazuje się jednak, że od czasu pierwszego zdarzenia był jeden jedyny rozbój i to nie w Wołominie, a w Zagościńcu – dokonali go trzej nieletni. Była też taka informacja, że rzekomo została opróżniona przez niego kasa fiskalna. Nie było takiego zdarzenia.
– Co utrudniało pracę policjantów w ostatnim okresie?
– Duże zainteresowanie osób postronnych, które koniecznie chciały osobiście zobaczyć, co w danym miejscu robią policjanci. Taka ciekawość nie tylko przeszkadzała policjantom, ona mogła się dla tych osób okazać niebezpieczna.
– Czy uważa Pan, że Wołomin jest bezpieczny?
– Ostatnie wydarzenia, jakie miały miejsce, dają taki a nie inny odbiór społeczny sytuacji. Ocenę pozostawiam Państwu. Jednak w ubiegłym roku, w stosunku do roku 2005,
w powiecie wołomińskim było
o 1031 przestępstw kryminalnych mniej. W samym Wołominie
w ubiegłym roku było o 459 przestępstw mniej niż w roku 2005. Ciągle spada ilość przestępstw
a ich wykrywalność rośnie. Jeżeli idzie o wykrywalność przestępstw kryminalnych czyli: kradzieży, rozboi, bójek czy włamań – to tu dynamika jest malejąca jeśli idzie o ich ilość. Dla przykładu w 2005 roku ukradziono 76 samochodów, a w roku ubiegłym 66 na terenie miasta i gminy Wołomin. Były lata, gdy takie ilości pojazdów kradziono miesięcznie.
Porównując styczeń i luty roku 2006 z tymi miesiącami w roku bieżącym, obserwujemy nadal tendencję spadku ilości przestępstw
i wzrostu wykrywalności. W styczniu i lutym w roku ubiegłym stwierdzono 339 przestępstw zaś w roku bieżącym 247. Wykrywalność była w 2006 roku 63% w tym roku jest 73% czyli o 10% lepsza.
– Co wpływa na poprawę tych statystyk?
– Czynników jest kilka. Oczywiście wprowadzenie w życie wielu programów, choćby „Reaguj nie toleruj”, zwiększenie rozpoznawalności dzielnicowych, dobra współpraca z mediami. Do rzeczy pozytywnych
i mających wpływ na poprawę wyników trzeba zaliczyć dobrą współpracę z samorządami. W Wołominie ta współpraca również jest dobra, co pozwoliło na zatrudnienie policjantów na ponadnormatywne godziny.
– Wspomniał Pan o dzielnicowych. Oni w Wołominie są, ale problemem jest w tym, że zmieniają się po bardzo krótkim czasie pełnienia tej funkcji. A przecież to właśnie dzielnicowy powinien najbardziej znać swój rejon, wiedzieć kto na danym terenie mieszka, znać wszystkich niepokornych. Jeśli jest dzielnicowym krótko, nie zdąży się zapoznać
z terenem. Czy w tej dziedzinie nie da się niczego zmienić?
– Może zacznę od czegoś innego. Ustalenia dotyczące ściągnięcia dodatkowych policjantów do Wołomina trwają od stycznia, niezależnie od tego tragicznego wydarzenia. Mam w jednostce w tej chwili
30 wakatów. Moim obowiązkiem jest ich zapełnienie. W ubiegłym roku zlikwidowałem 7 stanowisk kierowniczych, a ludzi skierowałem na ulice. Dwa rewiry dzielnicowych w Wołominie zamieniliśmy na jeden. Etat kierownika rewiru przemianowałem na etat dzielnicowego. Mam obiecane od Komendanta Stołecznego Policji, że otrzymamy policjantów służby kandydackiej
z oddziału prewencji: 16 do Marek, 12 do Radzymina, 12 do Tłuszcza, 12 do Ząbek i 12 do Zielonki. Nie mam jeszcze wiedzy co do Wołomina. A teraz nawiązując do pytania
o dzielnicowych: – Dzielnicowy przed kilku laty miał możliwość awansu i podnoszenia pensji.
W tej chwili nie ma takiego systemu. Będę jednak dążył do tego, aby stworzyć możliwość, awansowania i zarabiania lepszych pieniędzy dobrze pracującym dzielnicowym. W tej chwili nie wydaję dzielnicowym zgody na przechodzenie z pionu do pionu, ale nie mogę im zabronić odejść ze służby. Będę jednak starał się tę sytuację ustabilizować.
Rozmawiała Teresa Urbanowska
Stan bezpieczeństwa w Wołominie zobaczyliśmy wszyscy. Oczekiwałem rzeczowych argumentów, a nie opowiadania,
że statystyki się poprawiają. Takich zabójstw jak te ostatnie w biały dzień dawno nie było. Przymiarki już
były (strzelanina w biały dzień koło przychodni na Wileńskiej parę miesięcy temu). Przeszło to bez echa.
Dymisje w Prokuraturze świadczą o tym, że jest źle. Zapewne będą zmiany w Policji wołomińskiej.
Nie mówię o nocnych wyścigach po Wołominie. Mieszkańcy niestety mają wrażenie, że ostatnią instytucją
zainteresowaną bezpieczeństwem w Wołominie jest Policja.
No jasne, a wystawy, imprezy, spotkania, pokazy, działalność publikacyjna w sieci to taka przykrywka dla mafi, lepiej od razu sie wyprowadzić, ale najpierw trzeba wyrzucić śmieci do lasu, pożreć się z sąsiadem, nawrzucać anonimowo na necie komu się da (np. radnym, że złodzieje i leszcze), potem „oszukać przy podatkach”,nie dzwonić na policję, bo tak robią frajerzy a jak zaczną sie pytać powiedzieć, że było sie w WC..uff tak, po tym wszystkim można opuścić ten skażony region bandytów:)