O planowanych zmianach kadrowych w szpitalu powiatowym w Wołominie rozmawiamy
z Maciejem Urmanowskim,
starostą powiatu wołomińskiego,
przewodniczącym Rady Społecznej ZOZ.
– Na ostatniej sesji Rady Powiatu powiedział Pan, że zarząd powiatu czeka podjęcie decyzji dotyczącej managera szpitala. Proszę powiedzieć – co konkretnie miał Pan na myśli?
– Od początku funkcjonowania nowego zarządu powiatu, zastanawiamy się nad przyszłością, rozwojem i problemami szpitala. Na posiedzeniu Rady Społecznej ZOZ, które odbędzie się 23 marca, postawię wniosek o odwołanie dyrektora Mieczysława Romejki
z funkcji. Planujemy, że odwołanie dyrektora nastąpi w dniu
31 marca. Na stanowisko dyrektora szpitala powołana zostanie nowa osoba.
– Czy wiadomo już, kto będzie nowym dyrektorem?
– Powiem może tylko tyle, że kandydatem na to stanowisko jest Ryszard Olszanowski, były dyrektor szpitala w Nowym Dworze Mazowieckim, obecnie kierownik działu Monitorowania Analiz i Planowania
w szpitalu bródnowskim.
– Czy uważa Pan, że nowy dyrektor będzie lekarstwem na wszystkie bolączki szpitala powiatowego w Wołominie?
– Tego nie wiem. Ale oczekujemy od nowego dyrektora innego spojrzenia na finanse szpitala. Nie chcemy, aby
w naszym szpitalu powtórzyła się taka sytuacja, jaka miała miejsce w szpitalu wrocławskim. Oczekujemy, jako zarząd powiatu, że nowy dyrektor, w realnej perspektywie doprowadzi do radykalnego zmniejszenia zobowiązań wymagalnych w szpitalu. Ponadto spodziewamy się zbilansowania przychodów i kosztów. Chcemy, aby przeprowadzona została rzetelna analiza sposobu funkcjonowania stacji dializ w strukturach szpitala. Ponownie przygotowywany jest przetarg na wydzierżawienie stacji dializ, chcemy, aby został on przeanalizowany. Analiza ta powinna wykazać zasadność pozostawienia sztucznej nerki w obecnych strukturach szpitala. Jeśli sztuczna nerka ma zostać w strukturach szpitala konieczne jest stworzenie planu naprawczego.
– Czy wymieniony przez Pana kandydat na stanowisko dyrektora wołomińskiego szpitala zna sytuację szpitala wołomińskiego?
– Tak. Zna tę sytuację. Na chwilę obecną zapoznał się
z nią na podstawie sprawozdania finansowego za IV kwartał 2006 roku. Pan Olszanowski ma, w moim przekonaniu, bardzo duże doświadczenie w zarządzaniu. Sam nie jest lekarzem ale jest managerem. W związku z tym będzie musiał zatrudnić wicedyrektorów do spaw medycznych. Mamy świadomość, że w kilka miesięcy nie zmieni to sytuacji szpitala ale w 2 czy 3 lata zmiany powinny być odczuwalne.
I takie zadanie chcemy postawić przed nowym dyrektorem szpitala. Przed kandydatem stawiamy cel, jakim jest likwidacja zadłużenia wymagalnego w okresie 4 lat.
Rozmawiała Teresa Urbanowska
Można rzec: nowe przychodzi, stare odchodzi. Bo zawsze nadchodzi czas zmian. Na jak dobre wyjdzie to szpitalowi, pokaże przyszłość. Jeżeli starosta miał na myśli dobro szpitala, powołując nowego dyrektora, wszystko jest w porządku. Gorzej, jeżeli ta nominacja jest z tzw. układu kolesi sprawujących dziś powiatową władzę. Wówczas stary układ zostanie, zastąpiony nowym. Co sprawi, że znajomy starosty otrzyma dyrektorski stołek a szpital nadal będzie powiększał swoje zadłużenie, które na dzień dzisiejszy wynosi ponad 10 mln. złotych. Fakt, że przyszły dyrektor nie ma nic wspólnego z leczeniem chorych a jest menadżerem, może sprawić, iż w szpitalu pozostaną tylko oddziały niezbędne do ratowania życia, które nie będą przynosić finansowych strat. A, co w tedy np. z okulistyką? I, choć, podobno na oko nikt jeszcze nie umarł, to mieszkańcy tego miasta i powiatu będą musieli korzystać, ze szpitali w innych miejscowościach. Dlatego w imieniu mieszkańców miasta i powiatu oraz pracowników szpitala i własnym pragnę zaapelować do nowego dyrektora, aby w swojej działalności miał na względzie dobro pacjentów i personelu a nie gonił za pieniędzmi, kosztem likwidacji oddziałów i zwolnieniami pracujących tam osób.
Szanowny „TED” – jak na razie zmiany w szpitalu są w planach dziś mamy dopiero 19 marca. W szpitalu ciągle urzęduje ten sam dyrektor. Zmiany, jeśli nastąpią, to będą dopiero od kwietnia. Pozdrawiam
Drogi TED – wytknę Ci mały błąd – oddziały jak je nazywasz ratowania życia (chodzi chyba o OIOM)- przynoszą największe straty.
I będą zawsze będą przynosiły, nawet gdyby NFZ zaczął lepiej płacić. Nigdzie bowiem na Świecie nie ma takiej sytuacji, żeby to się opłaciło.
Tylko osoba o świerzym spojrzeniu (z zewnątrz) może naprawić sytuację szpitala wołomińskiego. W tym szpitalu wydaje się ciężkie pieniądze na kilkadziesiąt osób rozliczających każdy wkład do długopisu i ręcznie wpisujących to do księgi handlowej tzw.”amerykanki” pomimo że szpital ma sieć komputerową i niezły program księgowy. Problem w tym że osoby odpowiedzialne nie znają się na komputerach a exel to dla nich czarna magia. Tam ciągle udawano że szuka się oszczędności.