Klub sportowy Dolcan Ząbki przygotowuje się do wygrania sezonu i awansu do III ligi – Pierwszy zespół trenuje intensywnie. Stać nas teraz będzie na więcej – mówi Jerzy Szczęsny, trener i dyrektor klubu
– W rundzie jesiennej Dolcan Ząbki wszedł na pierwsze miejsce w grupie. Wygląda na to, że ma duże szanse na powrót do ogólnopolskiej 3 ligi. Czy klub koncentruje się na tym celu?
– Chcemy tam wrócić i stać się znowu zespołem liczącym się w Polsce, jednym ze stu najlepszych. Pamiętamy, że dla miasta będzie to duża promocja. Zrobimy wszystko, aby szansę wykorzystać. Wzmocniliśmy zespół przez ściągnięcie nowych zawodników: Marcina Warakomskiego (28 l.), z Kotwicy Kołobrzeg, Marcina Ogrodowczyka (22 l.) ze Startu Działdowo, Piotra Retkowskiego (26 l.) ze Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, Jakuba Wróblewskiego (20 l.) z Polonii Warszawa , Macieja Załęckiego (19 l.) z Agrykoli Warszawa, Macieja Tomczyka (19 l.)
z Agrykoli, Macieja Góreckiego (19 l.) z CWKS Legia. Nasz pierwszy zespół rozpoczął przygotowania 4 stycznia. Od 28 stycznia do
7 lutego przebywał na zgrupowaniu szkoleniowym w Muszynie.
W sezonie zimowym rozegrał cztery mecze treningowe, wygrywając ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki 3:2, Koroną Góra Kalwaria 3:0
i z Nadnarwianką Pułtusk 2:1 oraz remisując ze Zniczem Pruszków 1:1. Przed rozgrywkami ligowymi czeka nas jeszcze sparring z Legią (28 II), turniej w Raszynie o puchar burmistrza (3 III) i mecz treningowy z Piasecznem (10 III).
– Dlaczego podkreśla Pan wagę promocji miasta poprzez sukces klubu, skoro będzie to ewentualny sukces tylko klubu, nie związanego przecież z miastem w żaden formalny sposób?
– Jesteśmy przecież częścią tego miasta. Rejon wołomińsko-ząbkowsko-markowski zawsze miał nieciekawą sławę. My przez sport, poprzez sukcesy, jakie odnosiliśmy, bo byliśmy dwa razy w drugiej lidze, zmieniliśmy wizerunek regionu
w Polsce. Pokazaliśmy, że w młodych aglomeracjach może powstać sport na wysokim poziomie. Uważam też, że klub i samorząd, np. działający poprzez Miejski Ośrodek Sportowy powinny współdziałać bardzo konkretnie i tworzyć jedno ciało, które ma wspólny cel: wychowanie młodego człowieka i przygotowanie go do życia poprzez sport.
– Czy to znaczy, że klub sportowy powinien zastępować szkoły
i w działalności sportowej
i w wychowawczej?
– Uzupełniać. W tej chwili większość młodych ludzi nie chce się zmęczyć, nauczyciel jest dla nich nikim, wymagających nauczycieli uczniowie potępiają. Rozmawiając bardzo często ze swoimi kolegami, którzy uczą w szkołach słyszę, że wymaganie wykonania podstawowych ćwiczeń takich jak przewroty, skoki przez kozła, może skończyć się dla nauczyciela źle. Wiadomo co ci zrobią? Uczennica siądzie na Gadu Gadu i powie, że ją złapałeś i że ją molestujesz. Nie powiem, że to jest nagminne, ale takie przypadki bywają i dlatego nauczyciele rezygnują ze stawiania wymagań.
– Ci sami nauczyciele, którzy uczą w szkołach w-f, są często trenerami w klubie. Czy w klubie jest inaczej?
– W klubie jest inna świadomość rodziców i dzieci, co chcemy razem osiągnąć. Rodzice wiedzą, że zmęczone fizycznie dzieci mogą się zająć tym co potrzeba. Z drugiej strony, gdy młodym ludziom zaszczepimy upodobanie do sportu, to rywalizacja i dyscyplina, życie w stresie i w kolektywie, co szczególnie wymagane jest w grach zespołowych, uodparnia tych chłopaków, przygotowuje ich do wyzwań życiowych. Nie załamują się potem w życiu porażkami, ale prą do przodu. Inną sprawą, ważną dla społeczności, jest to, że dzieci są skupione razem, znane, i kiedy któryś coś spsoci – wiadomość się szybko rozchodzi i łatwo jest problem zlikwidować.
– Ilu chłopców gromadzi klub
w tej chwili?
– Regularnie ćwiczy tu około 180 młodych chłopców w sześciu grupach. Będziemy też chcieli zająć się szkoleniem 7-8-latków. Współpracujemy ze szkołami. W gimnazjum nr 1 powstała klasa sportowa o profilu piłki nożnej, która ma rozszerzony program wychowania fizycznego
z ukierunkowaniem na piłkę nożną. Współpracujemy też ze Szkołą Podstawową nr 1 i Gminazjum nr 2. Chłopcy z rocznika 93 biorą udział w rozgrywkach ligi mazowieckiej, jeżdżą po województwie i prowadzą w swojej tabeli po rundzie jesiennej. W przyszłości chcemy utworzyć drużynę dziewcząt. Jeżeli baza sportowa będzie rozwijana, myślę, że powstaną również inne sekcje, niż tylko piłka nożna.
– Powiedział Pan: „jeżeli baza sportowa będzie rozwijana”. Czy oznacza to, że może nie być?
– To jest kwestia nastawienia samorządu. Chciałem zaapelować, aby zwrócił jeszcze większą uwagę na rozbudowę bazy sportowej. Od lat jeżdżę po całym świecie i obserwuję, a gdy wracam i porównuję, naprawdę mi serce pęka. W Austrii, Szwajcarii, czy Niemczech w miasteczkach 20-30 tysięcznych, są ośrodki sportowe, które skupiają u siebie całe życie sportowe danego miasta. Jest na danym terenie hala sportowa, główna arena, oświetlona, dwa – trzy boiska do piłki nożnej, w tym jedno
o sztucznej nawierzchni, i obiekty dla innych dyscyplin, czyli korty, jedno boisko, do piłki ręcznej, siatkówki, koszykówki, siłownia, basen. Jest kawiarenka, w której zawodnicy rodzice i sympatycy mogą się spotkać, wypić kawę, herbatę, wymieniać poglądy. Dziadek przyprowadza tam na zajęcia wnuczka i, gdy wnuczek ćwiczy, dziadek pije herbatę, czy gra w warcaby. Są takie wzorce, do których powinniśmy dążyć.
Paweł Tyliński
Ja kocham Dolcan nananananananananana