Jan Pietrzak
Niemiecka firma przeprowadziła badania częstotliwości uprawiania seksu przez europejskie kobiety. Wyszło na to, że Włoszki robią to najczęściej. Mianowicie więcej, niż raz w tygodniu figluje
w łóżku 59 % Włoszek. Dla porównania – jedynie 38 % Austriaczek może się pochwalić cotygodniowym seksem. Badania jak badania… Ośrodki badawcze znudzone nieustannym ankietowaniem preferencji politycznych, potrzebują raz w tygodniu przebadać coś przyjemniejszego, ładniejszego. Niestety jednak, niemiecka firma nie popisała się rzetelnością, pomijając w ankiecie polskie kobiety. To dotkliwy cios w naszą dumę narodową. Z czego, jak czego, ale
z urody i wdzięku naszych pań możemy być dumni. A jak wiadomo te dwa czynniki: wdzięk i uroda przekładają się wprost na erotyczną atrakcyjność damskich ludzi, co z kolei wpływa na częstotliwość pokładania się obu płci w celu skonsumowania tego wdzięku i urody. Jak śpiewał klasyk zwany Rosio: „naj więcej witaminy mają polskie dziewczyny” i żaden Europejczyk tego refrenu nigdy nie zakwestionował. Z wieloletnich badań prowadzonych przez mój prywatny ośrodek wynika, że dla polskich kobiet dwa razy w tygodniu to jest niezbędne minimum w zakresie omawianej problematyki.
Stara ludowa piosenka zalecała bardziej ambitne normy:
„…cztery razy po dwa razy,
osiem razy raz po raz,
do wieczora ze dwa razy
i nad ranem jeszcze raz. „
Niemiecki ośrodek badawczy z premedytacją zapewne pominął Polskę w swoich badaniach. Na tle ostatnich polsko – niemieckich konfliktów na temat rury bałtyckiej, powiernictwa pruskiego, kartoflanej urody polityków… zakompleksieni Niemcy wolą nie ujawniać sfery, w której Polska zdecydowanie przewodzi. Tu zacytuję grubiański kawał kursujący po Polsce, w stylu nazwijmy to, bawarskim… – Co to znaczy, kiedy krowy wydają ci się ładniejsze od kobiet? – To znaczy, że minąłeś granicę na Odrze. Żart nieelegancki, ale oddający istotę problemu, jak to z ludową twórczością bywa.
Rodacy, o ile w ocenie męskich przymiotów możemy sobie nie zawracać głowy europejskimi rankingami, o tyle w damskich sprawach powinniśmy być bardzo stanowczy. Kto wie, czy nie należy
w tej sprawie wysłać do Berlina odpowiedniej delegacji, oczywiście poza kobietami działającymi w polityce, bo to specyficzny gatunek pań
i temat na inny felieton.