Szymon Plasota
Zaczynając pisać ten felieton pomyślałem sobie, ile osób związanych z tą gazetą rozpocznie swoje teksty od wzmianki o pogodzie. W końcu felieton trzeba jakoś zacząć a temat pogody zawsze jest na czasie. Zwłaszcza teraz, gdy wreszcie spadł śnieg i zakrył brudy, w które tak zdobne jest nasze miasto i cały kraj. Niestety nie wszystkie z nich zostały zakryte przez puszystą pierzynę białych płatków. Spomiędzy nich wyziera zgnilizna ludzkiej natury, która, tak okropnie, każdego dnia, przedstawiają nam media – chociażby ostatnie informacje o współpracy WSI z mediami. Na naszym, wołomińskim podwórku też robi się gorąco. Za przykład można podać spory dotyczące składu Komisji Rewizyjnej.
Tak wysokie temperatury dla wielu są w sam raz na ogrzanie zziębniętych dłoni. Jednych te wydarzenia dotyczą bezpośrednio a inni, na których to wpływu nie ma, mają po prostu osobliwe zainteresowania, które przyjemnie zwiększają emocje gdy wokół wieje nudą. Ci ostatni są zazwyczaj karczmianymi politykami, którzy, jak nikt inny, potrafią stwierdzić, co jest najlepsze dla Polski – zwłaszcza po kilku piwach, kiedy umysł staje się jasny a myśli klarownie zbierają się w papkę wymamrotanych słów zakończonych beknięciem.
Niestety uprawianie tego typu polityki jest tak bardzo powszechne, że aż wzbudza to w bardzo wielu osobach niesmak, wcale nie tak odmienny od tego, jaki jest reakcją na poczynania prawdziwych polityków. I jedne i drugie działania odbiegają od tego, co uważamy za nasze dobro. To nas oczywiście frustruje. Podobnie jak szara rzeczywistość, w której rodzice przez pracę nie mają czasu dla dzieci, a te uczone są w szkołach tego, że taki system braku czasu jest tym najlepszym i w ramach przystosowania do społeczeństwa powinny powielać jego schematy. Efektem tego jest coraz bardziej znerwicowane społeczeństwo, brak kontaktu z najbliższymi, a nawet takie fenomeny, jak wciąganie amfetaminy przez dzieciaki w gimnazjach, czy nie daj Boże – podstawówkach. Na to, obecnie, nie ma innych lekarstw poza tymi dostępnymi w aptekach. Można jednak przez chwilkę oderwać się od tej ekspansywnej rzeczywistości i zrobić coś, co od wieków praktykowali nasi przodkowie. Mianowicie – zacząć grać. Ale nie na komputerze, bo on nie daje możliwości zetknięcia się z człowiekiem i jego całym życiowym potencjałem, ale grać w gry planszowe. Jest to doskonała rozrywka intelektualna, jak i możliwość wspólnej zabawy z rodziną czy przyjaciółmi – a tego nigdy za wiele. Bardzo przyjemne jest też wspólne tworzenie gier – bo te w sklepach są drogie i nie każdego na nie stać. A przecież tak niewiele trzeba, żeby samemu zrobić scrabble czy szachy, które grywalnością niczym nie odbiegają od tego, co oferują nam markowe produkty. Wystarczy znaleźć odrobinkę czasu, by poświęcić ją rodzinie i sprawić dzieciakom frajdę ze wspólnej, rozwijającej zabawy z rodzicami – to będzie dla nich zdecydowanie większe przeżycie niż kolejne godziny spędzone przed komputerem.
W kwestii gier Wołomin nie jest zbyt urodzajnym miastem jeśli chodzi o miejsca gdzie można je praktykować. Nie jest jednak tragicznie – niedawno w klubie bilardowym „Awangarda” odbył się turniej w grę karcianą Magic: The Gathering, a już niedługo, bo 11 lutego o godzinie 17stej w wołomińskim pubie „Taaka Ryba”, będzie można wziąć udział w turnieju szachowym. Do pełni szczęścia brakuje jedynie w naszym mieście turniejów scrabblowych – ale może z czasem i te się pojawią. Wszystkich serdecznie namawiam do tego typu zabaw, które są doskonałą formą spędzania czasu. A na pewno znacznie bardziej rozwijającą niż „politykowanie przy piwie”, czy wpatrywanie się w telewizor zapominając o najbliższych.
Pomysł turnieju scrabblowego popieram wszystkimi czterema kończynami:)
o niczym te wypociny
Cieszę się z tego artykułu… Sam wiesz, dlaczego :) Faktycznie – pograć to w Wołominie można raczej głównie u mnie w domu.
http://www.pionek.net
czytałem to 2 razy i naprawde nudny ten felieton jak flaki z olejem, nie masz już o czym pisać szymonku