– Hospicjum to miejsce, w którym ludzie mogą godnie przeżyć ostatnie chwile swego życia – mówi ks. Dariusz Czupryński, dyrektor Hospicjum Opatrzności Bożej w Wołominie, z którym rozmawiamy o funkcjonowaniu tego niezwykłego miejsca.
– Mógłby ksiądz przybliżyć, czym zajmuję się zgromadzenie zakonne Orionistów?
– Zgromadzenie Małych Dzieł Boskiej Opatrzności, potocznie nazywane zgromadzeniem Orionistów przede wszystkim zajmuje się pomocą osobom ubogim, cierpiącym oraz wszystkim tym, którzy tej pomocy potrzebują. Dlatego też zakładamy takie instytucje jak hospicja, schroniska, domy dla upośledzonych w stopniu lekkim jak i ciężkim oraz inne instytucje, których celem jest pomaganie bliźniemu.
– Co odegrało kluczową rolę w decyzji, aby wstąpić do zgromadzenia Orionistów?
– W miejscowości, w której się wychowałem, Orioniści prowadzili i nadal prowadzą ośrodek dla dorosłych osób z upośledzeniem w stopniu ciężkim. Byłem pełen podziwu dla trudu, jaki wkładają w swoje dzieło, dla ich poświęcenia. Wtedy też pojawiła się iskra, która w późniejszym czasie zaowocowała tym, że jestem tym, kim teraz jestem, choć na początku myślałem o pomocy bliźniemu niekoniecznie jako kapłan. Ogromną rolę również odegrał wypadek, w którym mój kolega zginął a mnie było dane przeżyć. Pomyślałem, że pasowałoby spłacić dług wdzięczności, jaki miałem do osób, które włożyli trud w ratowanie mego życia. Stwierdziłem, że najlepszym rozwiązaniem będzie wsparcie ich w ich dziełu i pomoc bliźniemu. Dlatego jestem tu gdzie teraz jestem.
– Ciężko sprawować funkcję dyrektora hospicjum, na jakie problemy natrafia ksiądz podczas pracy na tym stanowisku?
– Przede wszystkim nie traktuję tego jako pracy. Nazwałbym to służbą a nie pracą. Nie można byłoby nic tu zrobić gdyby nie wiara w sens pomocy drugiemu człowiekowi, bez tego nie byłaby możliwa pomoc tym ludziom, których męczy myśl, że już tak niewiele mogą z tego życia wykrzesać. Przede wszystkim musimy szanować ich godność i starać się ich wspomóc, służąc im w wszelki możliwy do spełnienia sposób. Ciężko jest pomóc takim osobom, które znajdują się w momencie, kiedy bliżej im do śmierci niż do życia aczkolwiek hospicjum to też życie.
– Jako dyrektor hospicjum ksiądz musi rozmawiać z wieloma osobami z naszego powiatu i spoza niego. Jak wyglądają ich poglądy dotyczące hospicjum, nasze społeczeństwo myśli o hospicjum stereotypowo jak o umieralni, czy też jest inaczej?
– Myślę, że tam gdzie jest większa edukacja na temat tego, czym jest hospicjum i jakie są jego zadania, na pewno nie jest traktowana jako umieralnia, lecz jako miejsce, w którym ludzie przechodzą z jednego życia do drugiego. Tam gdzie jest świadomość i wiedza na temat hospicjum znajduje się zrozumienie i właściwe podejście. Jeśli chodzi o środowisko powiatowe spotykamy się z wielką życzliwością. Ludzie, z którymi rozmawiam cieszą się, że taka placówka znajduje się w tym mieście, nie traktują jej jak umieralni, lecz jak miejsce, w którym człowiek godnie spędza ostatnie chwile swego życia.
– Jak traktuje ksiądz tą placówkę? Jest ona dla księdza jedynie miejscem pracy, czy jest czymś więcej?
– Jak już wspomniałem nie jest to praca, lecz służba. Jest to miejsce, w którym mogą spłacać wspomniany dług wdzięczności. Miejsce, w którym mogę się odwdzięczyć za dar życia. W każdej osobie, która trafia tu, czy to na kilka dni, kilka tygodni, czy nawet kilka miesięcy, w każdej z tych osób staram się widzieć obraz Chrystusa, który mówił: ?Cokol wiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych i mnie żeście uczynili?.
– Jest coś, co by chciał ksiądz zmienić w działalności hospicjum a jest to niemożliwe gdyż nie leży to w księdza moc?
– Myślę, że nie ma sytuacji, których nie można zmienić. Staramy się zawsze podnosić standard naszej posługi. Jednak w dużej mierze jest to uzależnione od środków finansowych. Pomimo tego, że jesteśmy wspierani przez NFZ, urząd miasta, urząd gminy oraz ludzi dobrej woli, potrzeby są znacznie większe.
Rozmawiał Rafał Skonieczny