O tym co działo się przez ostatnie cztery lata w Zielonce oraz
o wspólpracy z radnymi z Adamem Łossanem, burmistrzem
Zielonki rozmawia Teresa Urbanowska
– Z jakim nastawieniem objął Pan przed czterema laty urząd burmistrza Zielonki?
– Wierzyłem, że sprostam wyzwaniu. Działając uprzednio przez dwie kadencje w gminnym i powiatowym samorządzie zgromadziłem spory zasób wiedzy o mechanizmach podejmowania decyzji i pewnej specyfice zarządzania gminą. Dobrze znałem też gminnych pracowników samorządowych – wiedziałem, że mają wysokie kwalifikacje. Przyszedłem więc z dużą dozą optymizmu, choć gdzieś tam w głębi duszy miałem troszeczkę obaw. Nie wiedziałem bowiem tak do końca co zastanę w szufladach Urzędu Miasta. Czy będą tam wybiegające w przyszłość opracowania i plany, czy ich ewentualny brak nie będzie hamulcem dla mojego entuzjazmu i mojej koncepcji rozwoju Zielonki.
– No i co Pan zastał?
– Niestety, kompletnie puste szuflady. Mimo iż od dawna było wiadomo, że aspirujemy do Unii Europejskiej i należało z odpowiednim wyprzedzeniem się do tego przygotować tj. sporządzić różnego rodzaju dokumenty planistyczne niezbędne do ubiegania się o środki pomocowe zarówno
z funduszy przed- jak i po- akcesyjnych. Tymczasem okazało się, że brak jest nie tylko specjalistycznych opracowań w rodzaju Wieloletniego Planu Inwestycyjnego czy Programu Gospodarki Odpadami, ale nie ma nawet tak podstawowego dokumentu jak aktualny Miejski Plan Zagospodarowania Przestrzennego dla większości obszaru miasta. Mogło to uniemożliwić przyspieszenie rozwoju Zielonki i realizację wszelkich zamierzeń.
– Z czego wyniknął ten stan rzeczy?
– Trudno jednoznacznie wyrokować. Sadzę jednak, że przede wszystkim z braku właściwych relacji pomiędzy organami gminy. Nie jest tajemnicą, iż w ubiegłej kadencji ówczesny Zarząd i Rada Miasta były mocno poróżnione i ich stosunki źle się układały. Zabrakło więc zapewne wystarczającej woli współpracy, a w konsekwencji i czasu, aby zostawić po sobie sprawy
i plany gminne w należytym porządku. Wizerunek i interesy Zielonki mocno ucierpiały z tego powodu. Zapomniano, iż tylko zgoda buduje, a szkoda.
– Właśnie, a jak ułożyły się Pańskie stosunki z Radą Miasta?
– Bardzo poprawnie. Z paru różnych zresztą powodów. Po pierwsze zmieniły się personalia w Radzie. Mieszkańcy Zielonki „wycięli” bowiem w wyborach głównych aktorów uprzedniego konfliktu,
a i pozycja burmistrza wybranego po raz pierwszy w bezpośrednich wyborach, a nie przez Radę Miasta, uległa istotnemu wzmocnieniu. Po drugie, w pełni świadomie dołożyłem wszelkich starań, aby wyciszyć i uspokoić atmosferę
w duchu rzeczywistego partnerstwa. I to się doskonale udało. Zamiast bezsensownych połajanek nastał czas prawdziwej
i merytorycznej dyskusji. Można powiedzieć, że argument siły zastąpiliśmy siłą argumentów –
z wielkim pożytkiem dla miasta.
W konsekwencji zdecydowaną większość zaproponowanych przeze mnie, jako burmistrza, uchwał nowa Rada Miasta podjęła jednogłośnie albo wyraźną większością głosów. Mogę więc zaryzykować twierdzenie, że szanowaliśmy swoje wzajemne kompetencje. Pozwoliło to między innymi na szybkie
i sprawne nadrobienie wspomnianych planistycznych zaległości
i wystąpienie z wnioskami o środki unijne. Wygraliśmy ten wyścig
z czasem, a gmina uzyskała z tego źródła prawo do zwrotu ponad
6 milionów złotych z tytułu budowy sieci kanalizacyjnej.
– Można zapytać jakie były Pańskie priorytety inwestycyjne?
– Zależało mi na zrównoważonym rozwoju Zielonki. Takim, który harmonijnie łączyłby potrzeby poszczególnych dzielnic miasta
z potrzebami ogólnomiejskimi przy zachowaniu wszelkich walorów przyrodniczych, kulturowych jak i społecznych. W tym kierunku chciałem dążyć, oczywiście
w ramach naszych realnych możliwości finansowych. Z dużą przyjemnością chciałbym odnotować, iż większość radnych podzieliła ten punkt widzenia i w swoich decyzjach też kierowała się przede wszystkim ogólnie pojętym interesem miasta a nie partykularnymi interesami swego osiedla, ulicy czy rejonu. Gmina inwestowała zgodnie z uchwalonymi przez radnych wieloletnimi planami, a kolejność inwestycji wynikała z rzeczywistej logicznej potrzeby. Skończyło się więc tzw. „inwestowanie po uważaniu”, a wszelkie zewnętrzne naciski na mnie jako burmistrza nie mogły być skuteczne. Nie ukrywam, iż dało mi to duży komfort psychiczny. Ja bowiem w ogóle nie lubię ulegać żadnym naciskom, a do zmiany zdania można mnie przekonać tylko merytorycznymi przesłankami.
– A inne priorytety?
– Trzy sprawy – bezpieczeństwa obywateli, zapewnienia dzieciom i młodzieży możliwości zarówno odpowiedniego poziomu nauczania jak i spędzania wolnego czasu oraz stworzenie warunków do budowy społeczeństwa obywatelskiego. Odnośnie bezpieczeństwa: kończymy montowanie 21 kamer monitorujących newralgiczne punkty miasta z zapisem obrazu i jego odczytem na komisariacie policji, staramy się uporządkować i uspokoić ruch samochodowy poprzez budowę, tam gdzie to możliwe świateł, progów zwalniających czy postawienie tzw. „stopków” oraz inwestujemy w wyposażenie straży pożarnej i policji. Jeżeli zaś idzie o oświatę i wypełnienie wolnego czasu, to gmina podjęła wielki finansowy wysiłek modernizacji budynków szkół i przedszkoli oraz zakupu nowoczesnego sprzętu dydaktycznego, a także sfinansowania zajęć pozalekcyjnych i uruchomienia dodatkowych świetlic. Konsekwentnie rozbudowywana jest też baza boisk sportowych, rozszerzająca możliwość zdrowego wypełnienia wolnego czasu, a na ukończeniu jest również instalacja systemu szerokopasmowego radiowego internetu, obejmującego całe miasto. Ma on być wkrótce udostępniony naszym mieszkańcom i służyć nie tylko młodzieży ale i być pomocnym przy budowie otwartego, informatycznego społeczeństwa obywatelskiego. Ostatnie lata przyniosły w Zielonce jego prawdziwy rozwój.
– Wymienia Pan pozytywy ostatnich lat. Można zapytać czego się Panu nie udało zrealizować?
– Zawsze wszystko można zrobić lepiej lub szybciej. Nie mam przecież patentu na wszechwiedzę czy nieomylność. Podejmuję jako burmistrz bardzo wiele różnorakich decyzji, które się nie wszystkim muszą podobać. Do dyspozycji mam ograniczone środki finansowe, a potrzeby społeczeństwa Zielonki są duże i różnorodne. Nie wszystkie jesteśmy w stanie zaspokoić zaraz teraz lub w najbliższej przyszłości. Myślę, że obecnie najpilniejszym staje się problem poprawy stanu naszych ulic tj. budowa czy renowacja nawierzchni jezdni i chodników. Brak wystarczających funduszy nie pozwala tu na wyraźne przyspieszenie, choć staramy się o to w ramach naszych możliwości. Właśnie tu mam poczucie największego niedosytu.