Z Dariuszem Królem, członkiem Aktywnego Relaksu, o imprezach organizowanych przez towarzystwo oraz poziomie powiatowego biegania, rozmawia Rafał Skonieczny.
– Jak powstało Towarzystwo Aktywny Relaks, skąd pomysł na taką nazwę?
– Na początku chcieliśmy założyć klub biegacza, ale to by nas ograniczało tylko do biegania a są też inne sporty, które uprawiamy i dlatego nasz klub przyjął nazwę dosyć ogólną Towarzystwo Aktywny Relaks.
– Wspomniał pan o innych sportach, mógłby pan rozwinąć ten temat?
– Jeśli chodzi o inne sporty, to jest to na przykład triathlon, gdzie oprócz biegania dochodzi również jazda na rowerze i pływanie. Takie właśnie zawody niedawno organizowaliśmy w Zielonce wspólnie z nieformalnym klubem biegacza Lechici. Była to już w sumie 7 edycja tych zawodów. Ostatnio wchodzimy również w taką dyscyplinę jak nordic walking, co jest teraz dosyć popularne. Organizujemy takie właśnie zawody dla osób, które nie mogą biegać lub kontuzjowanych, którzy jeszcze nie mogą biegać, ale żeby nie rozstawać się na długie okresy ze sportem, biorą udział właśnie w tych zawodach.
– Nordic walking to nazwa chodu, w którym używa się również kijków?
– Tak, to jest właśnie taki chód z kijkami. W Wołominie to nie jest jeszcze popularne, ale w Warszawie można zaobserwować to już na większą skalą. Takie zawody będą organizowane głównie z myślą o paniach, którym chodzi o utrzymanie kondycji lub zrzucenie wagi a nie tak jak nam o rywalizację i zwycięstwa.
– O właśnie, jeśli chodzi o zwycięstwa, może się pan czymś pochwalić?
– W tym roku braliśmy udział w imprezie sztafetowej w Starej Miłosnej. Był to bieg na 100 kilometrów, po cztery osoby w drużynie, gdzie na jednego zawodnika wychodziło po 25 km, przy czym w pętli do przebiegnięcia było 5 km, więc można było odpocząć w momencie, kiedy biegli koledzy. Zajęliśmy tam drugie miejsce, startujemy tam od 4 lat i zawsze znajdujemy się gdzieś w okolicach ?pudła?. Na tych zawodach wystawiliśmy również drugi zespół, który był dziesiąty.
– Nie tylko bierzecie udział w zawodach, lecz sami również je organizujecie…
– Staramy się organizować tu w okolicy, chodzi mi dokładniej o Wołomin i Kobyłkę, takie imprezy dla mieszkańców. Ostatnio organizowaliśmy właśnie takie trochę inne zawody niż normalne bieganie, bo były to mistrzostwa Wołomina w biegu tyłem na dystansie jednego kilometra. Jednak nie widzę jakiegoś większego entuzjazmu wśród mieszkańców do brania udziału w takich zawodach, chociaż są to zawody niekomercyjne i każdy może pobiec nie płacąc żadnego wpisowego. W zawodach organizowanych przez nas biorą udział członkowie Klubu i zazwyczaj kilku mieszkańców.
Głównie jednak organizujemy klasyczne zawody biegowe a takie innowacyjne konkursy jak bieg tyłem czy też wcześniejsza impreza, jaką robiliśmy – bieg po schodach na 11 piętro, to tylko takie przygody. Planujemy na jesień zorganizować bieg z obciążeniem, ale to na razie są tylko plany, zobaczymy czy to dojdzie do skutku.
– Był moment, kiedy chciał pan skończyć z bieganiem?
– Momenty takie się zdarzają. Kiedy przytrafi się jakaś kontuzja albo choroba, jest przerwa w zawodach, treningach, wtedy myśli się o tym, aby przestać, no ale trzeba to przezwyciężyć i biegać dalej.
– Co Waszym zdaniem w powiecie trzeba zrobić, aby można było rozwijać bieganie?
– Życzylibyśmy sobie bieżni z prawdziwego zdarzenia. Powiat Wołomiński jest jednym z większych powiatów w województwie, a takiej bieżni nie ma. Chodzi mi tu o bieżnię tartanową, bo niby jest bieżnia na ?Huraganie?, ale jest dobra tylko na późną wiosnę i lato. Gdy przychodzi jesień, na bieżni robi się błoto i nie ma mowy o jakimkolwiek bieganiu. Do tego dochodzą również nierówności, które mogą być przyczyną końca przygody z bieganiem. Przydałaby się w powiecie bieżnia, na której można by było biegać dopóki nie spadłby śnieg. No, ale na taką bieżnię przyjdzie nam chyba długo poczekać.
– Na koniec chciałem się zapytać, czy jest szansa, aby w naszym powiecie powstał klub, który liczyłby się w biegach na skalę całego kraju?
– Myślę, że mamy w Wołominie kilku młodych utalentowanych zawodników, którzy przychodzą biegać z nami. Staram się im jeszcze uciekać, pokazywać im wyższość techniki nad młodzieńczym wigorem, ale staje się to coraz trudniejsze, bo i oni nabierają doświadczenia. Jednak żeby taki klub powstał, takie osoby, talenty trzeba by wyławiać w młodym wieku i zająć się ich treningami oczywiście. Jeśli by tego chcieli, bo bez dobrego przygotowania w biegach niewiele można osiągnąć. Ale w powiecie nie organizuje się zawodów lekkoatletycznych dla młodzieży i nie ma gdzie wyłapywać tych perełek.