Marcin Pieńkowski
Borusiński zafundował nam ciężkostrawny melanż postrzępionych skeczy, z których zaledwie kilka wywołuje szczery uśmiech. To co sprawdzało się w krótkich reklamówkach sieci komórkowej nie mogło zapewnić sukcesu pełnometrażowej fabule, wszak ciężko jest ubrać kilkanaście wyświechtanych skeczy w fabularną szatę. Szwy są nierówne, widoczny jest brak wykończenia, materiał zresztą także nie jest pierwszej jakości. „Mumio” to mistrzowie w tworzeniu absurdalnej, często surrealistycznej atmosfery, jednak widać, że sprawdzają się jako sprinterzy. By udanie rywalizować na dłuższych dystansach brakuje im taktyki, wiedzy i pomysłowości. Borusiński skorzystał ze sprawdzonego schematu kina drogi, jednak nie dostrzegł jego podstawowych zalet. W tradycyjnym filmie tego gatunku bohaterowie przechodzą metamorfozy, dokądś zmierzają… Dzięki czemu film posiada wykrystalizowaną oś dramaturgiczną, pozwalającą łatwiej wniknąć w świat przedstawiony i wędrować wraz z bohaterami. “Hi Way” zmierza jedynie do zakończenia… Widz postawiony jest w roli biernego konsumenta, któremu rzuca się słabo przyrządzone ochłapy stępionej satyry i podgrzewanej karykatury. Kilka pomysłów jest rzeczywiście zabawnych, jak chociażby ten z profesjonalnym jedzerem, jednak nawet ta wyborna sekwencja ginie pośród narracyjnego chaosu. Nie mogło zabraknąć krótkich konwersacji, wzorowanych na te z telewizyjnych reklamówek, jednak spełniają one tylko rolę błyskotliwego zapychacza. Twórcy “Hi Way” zachwycają się obliczem prostego człowieka. Przez kilka minut epatują widokiem zmęczonych twarzy mieszkańców zadupia, każąc nam się śmiać z niczego. Prawie jak Forman i Piwowski. Jednak “prawie” robi wielką różnicę… Pobrzmiewają tu również echa Kondratiuka i jego legendarnych przypowieści o ludziach z prowincji, poszukujących lepszego jutra. “Hi Way” jest ewidentnym programem kabaretowym. Karykaturalne popisy Borusińskiego i Basińskiego znakomicie sprawdzały się w konwencjonalnej przestrzeni teatralnej, przeszczep do świata kina niestety się nie przyjął.
Ale Pan ostro potraktowal tych biednych kabareciarzy! Filmu nie widzialem, ale sie zgadzam.