Edward M. Urbanowski
W upalny, czerwcowy weekend, zabawiał mieszkańców Wołomina piosenkarz Michał Wiśniewski z zespołem. Sądząc po ogromnej widowni, był to właściwy artysta na tę porę roku. Boleję, że nie mogłem być na tym koncercie, ale coś tam miałem do przeczytania. Łażąc w tym dniu po mieście zdumiony byłem zaciętością z jaką pewna grupa osób zniszczyła plakaty zapraszające na tę zabawę. Jak by komuś bardzo zależało, aby na Huraganie nie było widowni. Czyżby to niegrzeczni fani Mandaryny mścili się na Michale?
W ostatnie felietonie poruszyłem drażliwy dla wielu temat, tzw. listy Wildsteina, czyli bezpodstawnego opluwania bliźnich pod szczytną intencją dochodzenia prawdy a w rzeczywistości do załatwiania prywatnych interesików. Wyraźnie napisałem: „Dzisiaj to nie „lista” określa kto był agentem a materiały archiwalne IPN. Ofiary i historycy mają do nich dostęp i głośno mówią o oprawcach i donosicielach. To ich wypowiedzi należy drukować!” Sens wydaje się jednoznaczny. A mimo to znaleźli się „fani Mandaryny”, którzy na stronie internetowej Życia, jak i w kolejce do magla, zaczęli głośno domagać się prawa do samodzielnego osądzenia. W ich mniemaniu, to nie dokumenty i nie fakty mówią prawdę o donosicielach a oni, anonimowi czytelnicy Życia Powiatu Wołomińskiego! Cel tej dyskusji jest oczywisty. Za kilka miesięcy wybory, więc jakże łatwo ten i ów z nich mógłby bezkarnie pomówić swojego konkurenta o agenturalność, współpracę i tym podobne brzydkie rzeczy. To jest „dobry” pomysł na tanią kampanię, bo nie wymaga ruszenia głową.
Mam nadzieję, że nie będę już musiał więcej pisać na ten temat. Nie jestem sam. Podobnie myśli już wielu. Właśnie na stronie internetowej Życia, Rafał Pazio, naczelny redaktor Faktów wwl, złożył następujące oświadczenie: Zapewniam, że robię i zrobię ile się da, żeby dotrzeć do materiałów rozjaśniających chociaż trochę wołomińską przeszłość z czasów PRL. Mam nadzieję, że ustawa lustracyjna pozwoli dziennikarzom docierać do takich materiałów. I zrobię to, jako wolny dziennikarz, a nie „karzełek z cuchnącymi łapami”.
Pomijając ostatnie zdanie, to ważna wypowiedź. Dokładnie o to mi chodziło gdy napisałem, że to materiały archiwalne mają wyjaśniać naszą najnowszą historię a nie pomówienia rozsiewane przez osoby, którym nie chce się sięgnąć po książkę czy inne opracowanie historyczne. Z przykrością to mówię, ale jest to żelazna reguła. Plotki rozsiewają zazwyczaj ludzie leniwi i przegrani, a oskarżają oni o wszelkie bezeceństwa tylko osoby, którym coś wyszło w życiu. To jest to słynne polskie piekło, w którym nie potrzeba nadzorców. Dobrą ilustracją tej tezy są dyskusje na stronie internetowej Życia.
Wydawało się fanom Mandaryny, że wystarczy przez noc pozrywać plakaty Wiśniewskiego i rozpuścić plotkę o jego złym prowadzeniu się. Ale znalazło się kilka tysięcy niedowiarków, którzy zechcieli to sprawdzić. I to jest to!
Na Liście Wildsteina najlepiej wyszedł sam Wildstein.To po pierwsze. A po drugie – jaki [poza czysto osobistym] sens miało opublikowanie listy, na której dokładnie wymieszano wszystkich ze wszystkimi? Przykłady – na owej Liście istnieje trzech jegomościów z moim imieniem i nazwiskiem, po dwie – trzy osoby z imionami i nazwiskami moich dzieci oraz wnuków [3 – 11 lat, wtedy!!!]. O czym to świadczy? Ano, o niczym poza faktem, żę Wildstein jest albo NARZĘDZIEM, albo CWANIAKIEM. ZAJMOWANIE SIĘ lISTĄ WILDSTEINA DZISIAJ JEST STRATĄ CZASU I ODWRACANIEM UWAGI SPOŁECZNEJ OD POWAŻNYCH PROBLEMÓW.
ZZA – zamiast się stressować złóż papiery do IPN (to nic nie kosztuje) i będziesz miał odpowiedź. A ty widzę, masz pietra i klepiesz trzy po trzy..
„Stresować”, Gapciu, „stresować” – nie „stressować”. W szkółce były kłopociki? Mamy „Rok Kultury Języka” uchwalony przez Sejm.
Słownik wyrazów obcych W. Kopaliński str. 715 Wiedza Powszechna wyd.4 z ang. stress (napięcie, naprężenie..itd). Dlatego ZZA lepiej zajrzeć do słownika niż bajdurzyć o kłopotach w szkółce i „Roku Kultury Języka”.
Jednak nie „stress” – rzeczownik tylko „stresować” – spolonizowana forma angielskiego czasownika.
Przedstawiam wyciąg ze „Słownika ortograficznego” PWN 1996 [ to chyba łatwiejsze?}:
„stres -su, -sie; -sów
stresor -ra, -rze; -ry, -rów
stresować -suję, -sują
stresowy
stress zob. stres „.
Zaś o kłopotach w szkółce i kulturze języka należy [jak widać] „bajdurzyć”. Tak jak i o nieproszonych doradcach.
Bez odbioru
ZZ – pietra to ma ten co pisał, zeznawał, donosił, bo wcześniej czy później znajdą się skrzywdzone przez niego osoby a nie ten, kórego nazwisko jest na tej czy innej liście. Nie zarzucaj innym tchórzostwa, bo to tylko źle o tobie świadczy
Już jesteśmy na „ty”?
ZZA- jak widać nie jestem „trendy” w podróbkach językowych. Tylko co to ma wspólnego z kulturą jezyka?
To, że w imię tej kultury powinieneś używać znaków diakrytycznych.
Często piszę w kodzie ASCII i system mam w wersji angielskiej dlatego mam takie kwiatki.
Przecież ASCII jest dla inteligentnych ludzi…
Jaśkowi: Kod ASCII [American Standard Code for Information Interchange] powstał w początkach konstruowania komputerów [z konieczności prymitywnych]. Istniał – istnieje jedynie w Wersji angielskiej, bo dla angielskiego alfabetu był stworzony. Dziś należy podziwiAć entuzjastów używających tego jakże zasłużonego kodu. Jednakże, jeżeli dobrego programistę przyrównać można do kosmonauty, to używającego do p i s a n i a [!!!} kodu ASCII należy z konieczności porównać co najwyżej do cro-magnonczyka kreślącego z wysiłkiem na chropowatej skale odłamkiem wapienia prostą linię między dwoma punktami [wiadomo – i tak wyjdzie krzywa]
Red Bull zmień napój, bo o programowaniu masz wiedzę ze „szkółki niedzielnej”. Spróbuj się dowiedzieć w jakim języku są robione „solvery”, programów wykorzystywanych przez np. NASA.
zmien komputra, wiesniaku. ok? spieszy mi sie, bede ogladac program o zapoznionych rozwojowo. pozdrowic od krewniaka? a red bull – to dobry napoj. ciao, nadziejo wołomina
._ Naćpany jesteś. Zabierasz głos na tematy których twój ptasi móżdżek nie jest w stanie pojąć. O komputerze na którym pracuję nie możesz nawet marzyć.
Upał…upał… i faciowi KOMPUTER pomieszał się z KOMPOTEM, a że chętnie używa wyzwisk i pomówień [prześledź Czytelniku udział tego „człowieka” w dyskusji, do której się włączył]- skutki jak na dłoni.
Szanowny Panie zz [jeżeli oczywiście spełnione są kryteria związane z tymi dwoma słowami]! Generuje Pan swymi wystąpieniami agresję. A że poza obraźliwymi określeniami i inwektywami, od których Pan zaczął i samochwalstwem nic nie ma oponentom do zaoferowania, czy nie lepiej, że by Pan zamilkł?
Łączę wyrazy
Internauta
._ Przeczytaj najpierw to co sam napisałeś. Ale chyba „kompot” uderzył ci do głowy i nie jesteś w stanie.
ZZ. VILIS ET MISER ES SINESIS [ AUT INTELLECTUS] TUUS ET HOMO UNUS LIBRI TU ES. TUAM TERRAM CALCA IPSE, ASINE! VADE RETRO. DIXIT.
zz. OTO CYTAT: – „Myślę sobie, że różnie ludzie reagują na prowokacje pod własnym adresem: jedni się z nich śmieją, inni je ignorują, niektórzy zaś obrażają się dożywotnio. Wszystko zależy od klasy i poczucia humoru…”
A Ty piszesz do NIEZNANYCH SOBIE LUDZI, którzy Cię NIE ATAKUJĄ {cytuję] –
„…masz pietra i klepiesz trzy po trzy…”,
„…lepiej zajrzeć do słownika niż bajdurzyć…”,
„… zmień napój, bo o programowaniu masz wiedzę ze „szkółki niedzielnej”. „,
„…Chyba „kompot” uderzył ci do głowy…”.
Naprawdę trzeba mieć zdrowo zabetonowane w głowie.
Skoro iaczej nie potrafisz – zamknij się wreszcie.
J46, ŻARTOWNIŚ. Ab alio exspectes, alteri quod feceris.