Słuchając wypowiedzi naszych posłów podczas debat sejmowych, jak i ich występów przed kamerami telewizyjnymi, zadaję sobie pytanie: Czy polityk odpowiada za wypowiadane przez siebie słowa? Czy to co mówi jest wiarygodne? Czy stać go na słowa: przepraszam, pomyliłem się? Jeżeli są takie przypadki, to zdarzają się bardzo rzadko! A szkoda.
Zadziwiająca jest dla mnie częsta zmiana poglądów poszczególnych posłów. Oto niektóre przykłady: Władzę w Polsce na przemian sprawuje prawica lub lewica lub jakaś inna składanka. Opozycja, zarówno lewicowa jak i prawicowa, zawsze u rządzących nie widzi nic dobrego. A jeżeli chodzi o budżet, zawsze krytykowany jest totalnie. Które więc wypowiedzi są prawdziwe? Te, gdy się rządzi, czy te, gdy jest się w opozycji?
Obecna Minister finansów będąc jeszcze członkiem PO „dokładnie” krytykowała budżety Hausnera – Belki. Parę dni temu podczas konferencji prasowej w telewizji oświadczyła, że wszystkie poprzednie budżety były dobre. Która zatem wypowiedź jest wiarygodna?
Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi członkowie PiS i PO uważali się za przyjaciół. Dawali temu często wyraz w swoich wypowiedziach. Po wyborach stali się – nie waham się użyć tego słowa – wrogami. Pretensje z obu stron nie mają końca. Panowie posłowie, które wasze wypowiedzi są wiarygodne? Te przed wyborami, czy te po wyborach? Przykłady zmiany poglądów posłów można by mnożyć.
Coraz częściej z ust polityków różnych opcji słychać o przedterminowych wyborach. Dobrze to, czy źle? Jeden ze starożytnych myślicieli powiedział: „Cokolwiek zrobisz, źle zrobisz”. No bo sytuacja taka jaka jest obecnie, na dłuższą metę jest nie do utrzymania. Grozi totalnym bałaganem. A co zmienią nowe wybory? W moim przekonaniu – nic! Do nowego parlamentu wejdą ci sami głośni mówcy różnych partii. Z tą tylko różnicą, że wielu z nich wystartuje z list innych partii, lub dla potrzeb chwili powołają do życia nową partię. A po wyborach wszystko wróci do „normy”.
Jeżeli już Sejm podejmie decyzję o samo rozwiązaniu, dobrze by było, by wszyscy posłowie dobrowolnie zrezygnowali z ponownego kandydowania. Stworzy się wtedy szansa, by do Sejmu weszli młodzi, wykształceni, nie skażeni polityką ludzie. Ludzie, którzy posłowanie traktować będą jako misję i jako szkołę pokory! Jeżeli do tego nie dojdzie, to nadal będą obiecywać nam gruszki na wierzbie. Zamiast dyskusji na argumenty wyciągać się będzie dziadka z Wermachtu, Jarucką lub spodnie Kurskiego.
Jak długo będzie istniała taka atmosfera, że traktorzysta lub inny, równie „wykształcony” polityk dyktować będzie profesorom jak mają rządzić, dotąd będziemy w Polsce słyszeć tylko współczesny chichot … !
Lucjan Gawkowski
Myślisz, że profesorowie mają pojęcie o potrzebach traktorzystów ?
Do… Już niejaki Lenin mówił, że rządzić to może nawet kucharka…Zapomniał dodać , że w kuchni…
A Polacy rządzą w Polsce, kraju demokratycznym naszym.
Polak to nie zawód ,ani wykształcenie-nie widzisz różnicy 8?
Nie rozumiesz. Polacy rządzą w Polsce – powtarzam. Oni wybierają tych traktorzystów a nie uczonych mędrców i to ma swoje przyczyny.
Masz rację.