Salka widowiskowa Miejskiego Ośrodka Kultury w Kobyłce wypełniła się szczelnie miłośnikami muzyki instrumentalnej w najlepszym wykonaniu. Jan Jakub Bokun (klarnet) i Krzysztof Pełech (gitara) dali niezapomniany koncert, w którym motywy latynoamerykańskie przeplatały się z utworami kompozytorów słowiańskich.
W sobotni wieczór genialny duet sprowadził do salki widowiskowej w MOK około 130 osób. Organizatorzy musieli w biegu dostawiać ławki, by starczyło miejsca dla chętnych do wysłuchania koncertu. To dowód na to, że mieszkańcy naszego powiatu chcą, żeby tutaj coś się działo. Koncert w MOK jest jednym z tego najlepszych dowodów.
Anna Szarek-Lisiewicz, prezes Best Art Promotion, zaprosiła tym razem do Kobyłki ?Duo Guitarinet” – duet znakomitych artystów: Jana Jakuba Bokuna (klarnet) i Krzysztofa Pełecha (gitara). O ich wielkich sukcesach na scenach muzycznych całego świata pisaliśmy w ostatnim numerze Życia Powiatu Wołomińskiego. To kolejny koncert, organizowany przez Annę Szarek-Lisiewicz i Miejski Ośrodek Kultury. Wspomnę wspaniały występ rewelacyjnej sopranistki Marty Boberskiej i oczywiście niezapomniany festiwal ?Perła Baroku”, którego druga edycja zbliża się wielkimi krokami (odbędzie się już w czerwcu, zaś obsada zapowiada się iście mistrzowsko).
Bokun i Pełech zabrali nas w klimatyczną podróż po Ameryce Południowej. Usłyszeliśmy motywy, skomponowane przez latynoamerykańskich mistrzów: Jaime Zenamona, Jorge Cardoso, Heitora Villa-Lobosa, Sergio Assada, aż w końcu samego Astora Piazzolla – kompozytora argentyńskiego tanga. Muzycy przedstawili jego słynną suitę ?L’Histoire du Tango”.
Usłyszeliśmy również motyw skomponowany przez współczesnego czeskiego autora Pavla Smutnego, rewelacyjną ?Inną geometrię” (?Different Geometry”) Petera Grahama oraz ?Amasia” Laurenta Bautros. Bokun i Pełech prowadzili nas przez muzyczny wieczór z pasją i humorem, zmieniając nastroje i rytmy, było spokojnie i kojąco, lecz również gwałtownie, namiętnie i gorąco. Koncert ?Pod słońcem Lisbony” był kolejnym wydarzeniem z okazji Roku Jubileuszowego Kobyłki. Czekamy na kolejne.
Marcin Pieńkowski