Poznajcie Michała „Topisia,” podróżnika, który wyruszył, by przemierzyć świat i odkryć jego niesamowite zakątki. Zaczynając od pracy trenera, Michał postawił na podróżniczą pasję – pieszo, autostopem i kontenerowcami – pokonując już tysiące kilometrów. Jego blog zawierający relacje, praktyczne wskazówki i opisy spotkań z fascynującymi ludźmi z różnych kultur to źródło inspiracji, Zapiski z podróży Michała pozwalają „dołączyć” do tej wyjątkowej wyprawy i wesprzeć go w spełnianiu jego marzeń.
Zapraszamy do lektury bloga podróżnika:
Od pięciu lat mam 21 lat. Uwielbiam poznawać świat – doświadczać go, smakować i odkrywać. Lubię też poczuć trud i niewygodę, które są z tym związane.
Na co dzień pracuję jako trener, pomagając ludziom zadbać o zdrowie, sprawność i siłę, co również jest jedną z moich pasji.
Od lat jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Wiem, że mądre głowy twierdzą, że Ziemia na pewno nie jest płaska, ale jakoś nie mogę tego przetrawić. Postanowiłem więc to sprawdzić i ruszyłem w świat. Nie wiem, kiedy wrócę ani dokąd zajdę. Jeśli naprawdę jest okrągła, to ją okrążę i w końcu będę mógł spokojnie odetchnąć. Jeśli jednak okaże się, że nie jest… cóż, poszukując prawdy, mogę spaść w przepaść.
Podróżuję, korzystając z wszelkich dostępnych środków transportu: aut, autobusów, pociągów, samolotów, statków, powozów, a także pieszo. Na mojej drodze zdarzają się zarówno niesamowite, jak i nieco mniej przyjemne przygody. Niektóre pozostaną ze mną na całe życie, inne chciałbym zapomnieć. Wielu osobom podobają się te opowieści, dlatego postanowiłem się nimi podzielić.
Pustynia w Maroku o poranku. Prawie.
Na moim blogu znajdziesz relacje z podróży, praktyczne porady i historie ludzi, których spotykam na swojej drodze – a trochę się tego nazbierało.https://www.youtube.com/embed/-HJRDAKpcrw
Trochę już się nachodziłem. Przełaziłem kawał Polski. Chodziłem po Hiszpanii, Szkocji, Izraelu, Maroku i kilku innych niezwykłych miejscach. Pływałem na kontenerowcach od zatłoczonego Mumbaju aż po słoneczną Kalifornię.
A tak wygląda łapanie stopa w Kazachstanie.
W końcu nadszedł czas, aby spełnić marzenie, które od dziesięciu lat siedziało mi w głowie: podróż (dosłownie) dookoła świata. Chcę to zrobić i nie chcę później żałować, że się nie odważyłem, choć mogłem. Pragnę przygody, wyzwania i trudu. Wyruszyłem 13 września, a kawałek trasy mam już za sobą. Ten tekst piszę z Kazachstanu. Tego kraju nie było początkowo w planach – pierwotnie zamierzałem jechać przez Iran. Ale tak to już jest w podróży: wszystko się zmienia, plany ewoluują. Trzeba się dostosować i kombinować. I bardzo dobrze! Bo Kazachstan okazał się chyba najciekawszym punktem dotychczasowej podróży. Jedną z moich maksym jest: „na końcu zawsze się jakoś udaje” – i to działa!
Jeśli cokolwiek, co tu przeczytałeś/przeczytałaś, wydaje Ci się interesujące i masz ochotę przeżyć tę podróż ze mną, zapraszam do śledzenia mojego bloga.
A jeśli chciałbyś/chciałabyś się zaangażować, postawić mi lokalny przysmak, zafundować balijski masaż, trening boksu tajskiego, albo po prostu wesprzeć mnie w tej przygodzie – zapraszam do wsparcia mojej zrzutki!