Życie polityczne dzieli się na to, które widać i którego nie widać. Na ekranach telewizorów widać spory i częste wzajemne pretensje partyjnych liderów. Wbrew obiegowym opiniom nie twierdzę, że te spory są nieważne. One w końcu często dotyczą spraw zasadniczych i od ich rozstrzygnięcia zależą sprawy pomniejsze. Jednak z punktu widzenia postronnych obserwatorów strony politycznej spory te stają się coraz bardziej zawiłe i coraz mniej czytelne. Wreszcie przeciętny telewidz sądzi, nawet jeśli się myli, że są to spory dla sporów i awantury dla wiwatu. Tak scena polityczna staje się coraz mniej zrozumiała, a jej aktorzy budzą zniecierpliwienie.
Stali widzowie transmisji obrad sejmu i miłośnicy wiadomości telewizyjnych z reguły nie zdają sobie sprawy, że za parawanem widowiskowych sporów toczy się ukryte życie parlamentarne. Chodzi mi o wytężoną pracę komisji sejmowych pracujących nad konkretnymi projektami ustaw. Tam często dzieją się rzeczy ważniejsze w skutkach niż to, co widać na ekranach telewizorów. Tam właśnie wypracowywane są kluczowe decyzje profilujące teksty ustaw i wpływające na życie społeczne. Niekiedy stawką tych decyzji są miliardy złotych.
Przez cały styczeń i luty pracowałem nad gruntowną nowelizacją ustawy o zamówieniach publicznych. Najpierw jako przewodniczący podkomisji, która odbyła kilkanaście kilkugodzinnych posiedzeń, a potem jako przewodniczący Komisji Gospodarki. Tego oczywiście nie było widać na ekranach telewizorów, ale kilkudziesięciu najwybitniejszych ekspertów i znakomitych prawników spędziło wraz z posłami długie godziny, aby opracować dobrą nowelizację. Miała ona dwa cele: nie tylko dostosowanie do prawa europejskiego, ale przede wszystkim uwolnienie rynku zamówień publicznych i usprawnienie wydawania pieniędzy na inwestycje.
Są dwa fundamentalne rozwiązania, rozpisane oczywiście na szczegółowe przepisy, dla których warto było pracować nad tą ustawą. Po pierwsze, chodzi o radykalne podniesienie progu od którego w pełni obowiązuje ustawa. Dotychczasowe sześć tysięcy euro zostało podwyższone aż dziesięciokrotnie i obecnie bardziej skomplikowane reguły zamówień wchodzą dopiero dla inwestycji wartych powyżej sześćdziesięciu tysięcy euro. Obszar między sześć z sześćdziesiąt tysięcy euro będzie poddany regułom uproszczonym, a więc dalece łatwiejszym zarówno dla zamawiającego jak i wykonującego. Po drugie, na mocy nowelizacji skończy się zarówno głupią biurokrację urzędników, jak i złośliwe blokowanie inwestycji przez niektóre podmioty gospodarcze. Rzecz w tym, że startujący w przetargu otrzymają prawo poprawiania dokumentów już po ich złożeniu, jeżeli poprawka dotyczyć będzie detalu, który nie decyduje o istocie oferty. Dotychczas zdarzało się, że najlepsza oferta w przetargu odpadała, bo gdzieś tam źle postawiono przecinek i konkurenci dążyli do unieważnienia tej oferty. Zdarzało się jednak także, że przegrani w przetargu nie godzili się z porażką i zaskarżali wyniki przez długie miesiące, niekiedy opóźniając ważne inwestycje publiczne nawet o kilka lat. Dzięki nowelizacji możliwości złośliwych protestów i odwołań zostaną mocno powściągnięte. Dzięki temu skończy się blokowanie inwestycji i narażanie interesu publicznego w imię dążeń całkowicie partykularnych.
Stawką są miliardy złotych. Łatwiej, szybciej i lepiej będzie można wydać publiczne pieniądze. Także inwestycje współfinansowane przez Unię Europejską ruszą z kopyta. Premier wielokrotnie podkreślał wagę tej ustawy. Za chwilę ją uchwalimy i będzie to namacalny sukces Rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Ten kto napisal ten artykul poruszyl jakze bardzo istotny problem.Nie sadze zeby to byl sam pan Zawisza ,bowiem on nie ma czasu na pisanie samemu artykulow do wszystkich gazet w terenie ktory reprezentuje jak tez nie ma czasu na odpowiedzi komentatorow tychze artykulow.Powtarzam ze poruszony problem jest niezmiernie wazny i osobiscie ciesze sie ze zostana przedsiewziete odpowiednie decyzje w tym temacie i wkrotce spoleczenstwo odczuje to w widoczny sposob.Brawo za podjecie zmian w tak istotnym problemie.