Jak sięgam pamięcią, było tak, że gdy dziecko było nad wiek rozwinięte, to rodzice starali się je wcześniej umieścić w szkole. Były też i inne powody wcześniejszego rozpoczynania nauki. Jak chociażby wspólne chodzenie rodzeństwa do jednej klasy.
Wygodne to było dla rodziców jak i dla dzieci. Chyba każdy z nas miał w klasie taką młodszą koleżankę czy kolegę? Zazwyczaj byli to wyróżniający się uczniowie. Wcześniejsze pójście do szkoły nie niszczyło ich życia czy przekreślało karierę. Wprost przeciwnie.
Dzisiaj, to historia, bo rodzice już będą mogli zapisywać sześciolatka do pierwszej klasy, ale mimo to, Prawo i Sprawiedliwość dalej jątrzy wśród rodziców, by ci nie posyłali w tym wieku swoich dzieci do szkoły. Przez półtora roku przekonywali miliony polskich rodziców, by ci się zbuntowali przeciwko przygotowywanej przez rząd reformie oświaty. Ale brakowało w tej agitacji rzetelnej dyskusji! Pan Prezydent zapraszał przeciwników tej reformy na herbatkę i ciasteczka. Obiecywał im zawetowanie ustaw! Rodzice mieli tylko zebrać sto tysięcy podpisów! Ale jak większość pomysłów Pana Prezydenta, tak i ten nie zyskał społecznego poparcia. Zebranych zostało około czterdziestu tysięcy podpisów i to nie wiadomo, czy to podpisy rodziców dzieci czy ich dziadków. Jest już raczej pewne, że ustawy oświatowe zostaną podpisane!
Już za dwa miesiące Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji skieruje do Sejmu projekt ustawy o tworzeniu metropolii. Status metropolii dostaną ?odgórnie? tylko aglomeracje liczące powyżej dwóch milionów mieszkańców, to jest Warszawa i Katowice wraz z otaczającymi je miejscowościami. Daruję sobie Katowice, bo bliższa mi Warszawa! W proponowanym kształcie metropolia warszawska wchłonie, prawdopodobnie, około 30 gmin podwarszawskich. Zarządzać tym organizmem będzie rada gmin a na jego czele stać będzie, znów prawdopodobnie, prezydent Warszawy. Skorzystać na tym mają wszyscy, ale najwięcej gminy włączone do metropolii, bo to na tych obszarach przewidywany jest największy rozwój infrastruktury.
Z powiatu wołomińskiego do metropolii warszawskiej – prawdopodobnie – zostaną włączone Marki, Ząbki, Zielonka i Kobyłka. Ale tu już pierwszy problem. Kobyłka z Wołominem tworzą wspólny organizm komunalny i nie można tego rozdzielić! W ?trudnej? sytuacji znajdzie się też i Radzymin. Być w metropolii, czy tylko z nią graniczyć? Na szczęście, projekt ustawy metropolitarnej przewiduje możliwość rozszerzania jej granic.
W Wołominie o metropolii się nie rozmawia. To dziwne, bo podwarszawskie miasta powiatowe – Legionowo, Pruszków, Otwock, Piaseczno czy Ożarów – mają w niej być. Stanie z boku nie jest najlepszym pomysłem. Powinniśmy porozmawiać, bo jedno już jest pewne. Czas ucieka! Projekt ustawy przewiduje powstanie metropolii w 2010 roku i dobrze by było, byśmy na ten moment byli przygotowani, bo o tym, które gminy ostatecznie wejdą w skład metropolii zadecyduje rząd w drodze rozporządzenia i tu już nie będzie czasu na refleksję.
Rok 2010 to rok wyborów samorządowych. Nietrudno więc zgadnąć, że problemem wiodącym tej kampanii będą granice. W tym granice powiatowe! Dla polityków będzie to doskonała okazja do składania fałszywych obietnic. Mądrze by więc było, wcześniej, przedyskutować te sprawy.
Edward M. Urbanowski
Pan jak zwykle kłamie. Niech pan przeczyta felieton Pietrzaka może coś pan z niego zrozumie. Kłopoty są z przedszkolami i rząd na siłę kręci. Już rośnie nam pokolenie głąbów dla których na pierwszym roku studiów technicznych robi się dokształty z matematyki i fizyki bo szkoła ich nie przygotowała. Po reformach p. minister to pewnie już czytać i pisać nie będą potrafili. Na dodatek pójście rok wcześniej do szkoły oznacza rok dłużej pracy do emerytury co przy małym przyroście naturalnym ma swoje uzasadnienie.
Mr. Ed-a porównam tym razem do pewnego serialowego konia (młodszym wyjaśniam – to koń który mówi). Dowodzi ponownie, że różni się od tamtego wyłącznie wielkością łba ? zawartość przemilczę. Przypominam i Jemu i innym, że do szkół przyjmuje się nadal dzieci z wcześniejszego rocznika. Z reguły są to dzieci urodzone pod koniec roku co nie powoduje, że zróżnicowanie wiekowe zaburza proces nauczania. Jeśli rozpoczęcie nauki we wcześniejszym wieku ma być wyrównywaniem szans wchodzącej w życie populacji jak twierdzi polityczny idol ?naszego kopytnego?, to te opóźnione i mniej zdolne, zgodnie z ich logiką powinny rozpoczynać edukację zaraz po wyjściu z raczkowania i niemowlęctwa. Wdrażane zmiany w oświacie mają poza nią również ekonomiczno-społeczną podbudowę wyrażającą się przełożeniem na budżet przez jego potrzeby i ograniczenia (po części komentarz iki). Zapomina się tu o okresie beztroski i swobody kształtującej nie tylko dziecko, ale i rodzinę. Niestety nie rozumieją tego osoby o filozofii Nataszy Urbańskiej dla których cenniejsze są inne wartości. Czy człowiek sam ma się spełniać i jak maszyna w pełni amortyzować, a straty kompensować chwilami uniesień i używkami? Sprzeciw wszystkich tych co tak postrzegają ten problem sprowadzany jest w opublikowanym materiale do ?ligania? oraz ?rżenia? z ludzi i wrażych formacji politycznych.
Temat drugi ? Aglomeracje. Zyski w ich obrębie wyglądać mogą tak jak dola parobka u gospodarza. Jeszcze Eurokołchoz zafundowany naiwnym zbiorowościom nie zdołał do końca opróżnić ich kieszeni i pozbawić zasobów, a już planuje się tworzenie potencjałów społeczno-gospodarczych jakimi są aglomeracje. Tworzone są na potrzeby konsumpcji, jakiej doświadczy tylko to silniejsze, obrotniejsze i bardziej ustosunkowane grono (z goła nie wszystkich zadowolisz). Prawdy życiowe mówią, że nie ma ?jak u mamy? i ?na swoim? gdzie jest się sterem, żeglarzem, okrętem.
W rozmowie o obroku i sieczce, do jakich stara się nakłaniać oraz przyzwyczajać kuc lokalnej felietonistyki, nie przewiduję by zadowolił potrafiącego odróżnić zawartość od opakowania.
Panie Urbanowski! Inaczej funkcjonuje szkoła gdy wśród siedmiolatków znajdzie sie jeden „genialny” sześciolatek a inaczej szkoła będzie fukcjonować, gdy będzie kilka klas złożonych z samych sześciolatków. Będzie musiała zostać zmieniona infrastruktura szkoły, już w tej chwili doświadczeni dyrektorzy, nauczyciele i pedagodzy, mysla jak zaadoptować szkołę do szesciolatków. Wiadomo, że trzeba będzie mieć odpowiednie stoliki, krzesełka, pomoce naukowe a także prawdopodobnie i sanitariaty przystosowane do tej grupy dzieci. Prawdopodobnie będzie musiał też być zmieniony program nauczania. Innym językiem należy rozmawiać z sześciolatkami a innym z siedmiolatkami. Wśród sześciolatków jest wiecej dzieci niesamodzielnych jak w grupie siedmiolatków i należy sobie zadać pytanie, czy nauczycielka prowadząca klasę poradzi sobie z przekazywaniem materiału, czy nie bedzie potrzebna jeszcze dodatkowa pomoc w klasie, która bedzie pomagała dzieciom w zajęciach. Nie bez znaczenia jest też to co pisze szparka, że zabiera sie dziecku rok dzieciństwa. I o tym warto rozmawiać. I tego sie obawiaja rodzice, o których Pan pisze, ze są jątrzeni przez PiS. Nie oni nie są jątrzeni, oni się tylko martwia o swoje dzici, czy cała ta reforma nie obróci się przeciwko nim. Co prawda rząd przeznaczył jakieś fundusze na wprowadzenie reformy ale w przeliczeniu naposzczególne szkoły jest to niewielka suma, zbyt mała by można było te zmiany odpowiednio podeprzeć finansowo. Dlatego przeciwko tej reformie protestowali i rodzice i PiS a takze zwiazki zawodowe ZNP i Solidarność nauczycielska. Nie wiem czy akurat argumentem dla wprowadzenia tej reformy jest to, że w wielu krajach UE dzieci idą do szkoły od 6 roku. Wyniki nauczania wcale nie swiadczą o tym, że ich szkolnictwo jest lepsze od naszego. A Pan zamiast poruszyć wszystkie aspekty tej reformy, spłycił Pan problem, ze PiS i rodzice są przeciwko a rząd jest za. Wg. pana wszelkie durnoty proponowane przez ten rząd należy popierać. Ale to nie o to chyba chodzi, chodzi o to żeby wsłuchiwać się w merytoryczne uwagi rodziców i nauczycieli. Jeżeli Pan nie widzi tego typu zagrozeń i problemów, to nie należy sie odzywać na ten temat.