Igor Sulich
W poniedziałek 27 listopada 2006 roku odbyła się pierwsza sesja rady miejskiej w Wołominie. Na Sali oprócz 21 radnych znaleźli się również przedstawiciele społeczności lokalnych, w tym przewodniczący osiedli, sołtysi, radni poprzednich kadencji, przedstawiciele organów administracji samorządowej oraz lokalna prasa.
Dla mnie była to bardzo szczególna sesja, gdyż po raz pierwszy znalazłem się w tym miejscu jako radny gminy. Nie ukrywam, ze to dla mnie zaszczyt znaleźć się w tak zaszczytnym gronie. Wśród radnych znalazły się osoby znane niemalże wszystkim interesującym się życiem samorządowym wołominiankom. Oprócz, wybranego po raz piąty do rady Pana Andrzeja Żelezika, czy też Pani Henryki Żabik, zaprawionej weteranki samorządowych bojów, w składzie rady znaleźli się jej dawni członkowie „Wielki Budowniczy” Marek Górski, czy też Kazimierz Ciechanowicz, sołtys Lipin Nowych. Młodsi mieszkańcy Wołomina, zapewne już wcześniej słyszeli o aktywnym propagatorze wołomińskich rockowych piątków Maćku Łosiu, czy też o Grzegorzu Wajsie, którego uważa się za pomysłodawcę toru rowerowego w Wołominie.
W tym gronie przyjdzie nam razem wspólnie pracować, dla dobra Wołomina przez najbliższe cztery lata i mam nadzieję, że z zadania tego wywiążemy się dobrze, a wyborcy zaufają nam po raz kolejny. Optymizmem napawa fakt, iż w nowym składzie rady znaleźli się ludzie młodzi, mimo iż startujący z różnych list to nie uprzedzeni do siebie. Osobiście odniosłem wrażenie, że nie jest widoczny podział na tych z koalicji i na tych z opozycji, lecz na młodych radnych – tzw „pierwszaków”, którzy wcześniej przyglądali się tylko z daleka dyskusjom „starszyzny” oraz tych, którzy na samorządowych debatach zjedli przysłowiowe zęby.
Tutaj siebie mogę zaliczyć do ligi „pierwszaków”, gdyż z samorządem miałem dotychczas do czynienia jedynie w teorii, pogłębiając wiedzę z zakresu administracji i samorządu terytorialnego podczas pięciu lat studiów. Miło, że wśród naszego „składu” mam kolegę z przysłowiowego podwórka – Michała Milewskiego, czy też mieszkającego kilkaset metrów dalej Maćka Łosia. Ten ostatni mimo iż nie „pierwszak” to jednak młody, nie tylko duchem, animator kulturalnego życia Wołomina. Nie przypadkiem w składzie „pierwszaków” obecnej rady znajdują się dawni członkowie Młodzieżowej Rady Miasta, która skupiała w swoich szeregach, młodych ludzi zainteresowanych działalnością samorządową.
Jak widać inicjatywa powstała kilka lat temu była słuszną. To właśnie dzięki niej, w jedną z ostatnich listopadowych niedziel, społeczeństwo miało na kogo wymienić „stare” kadry radnych samorządowców, którzy nie sprawdzili się w pełnieniu tej funkcji.
Myślę, że szybkie wskrzeszenie Młodzieżowej Rady Miasta to pomysł, który jako pierwszy zapoczątkuje efektywną i przyjacielską współpracę nie tylko wśród „pierwszaków”.
O swoich perypetiach, związanych z przekonaniem radnych poprzedniej, czwartej kadencji do wsparcia finansowego tej inicjatywy opowiadał mi ostatnio Krzysiek Gawkowski, wcześniej radny z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, obecnie kandydat Lewicy i Demokratów. Spoglądając jeszcze raz na skład rady uważam, że nikt z obecnych radnych nie będzie obstawał przy tym, że wychodzący z taką inicjatywą chcą tworzyć sobie partyjne młodzieżówki. W ten sposób oprócz tego, że zachęca się młodych ludzi do większego zaangażowania w sprawy „własnego podwórka”, to również kształtuje się postawy obywatelskie. Stąd już tylko krok do aktywnego zaangażowania się w życie samorządowe gminy.
Zdaję sobie sprawę z tego, że entuzjazm, z którym obecnie podchodzę, szybko może zostać powstrzymany, przez codzienność życia radnego, pełną sporów i konfliktów z oponentami. Pierwsza, chciałbym powiedzieć, „neutralna” rozmowa z członkiem (by nie sugerować płci) rady już za mną. Przyznam, że zdziwiła mnie taka postawa na „anty” do mojej osoby, zwłaszcza, że dopiero się poznaliśmy.
Mimo wszystko mam nadzieję, że po czterech latach nie będę mógł się pochwalić jedynie siwymi włosami, jako efektem mojej pracy w radzie miasta .