Katarzyna Rozbicka
Na temat sekt mówi się w Polsce mało, a same informacje są tak przerażające, że aż nieprawdopodobne dla współczesnego wykształconego i obytego w świecie człowieka. Jest, więc to temat z kategorii tych, o których zwykliśmy mówić: „Mnie to nie spotka”.
Osoby zbyt pewne siebie zapominają o ostrożności i, paradoksalnie, często padają ofiarami grup psychomanipulacyjnych, na których korzyść działają też liczne mity, wynikające właśnie z niewiedzy.
Werbowanie nowych członków jest dla sekty zadaniem bardzo ważnym toteż nie może być działaniem przypadkowym czy intuicyjnym. Werbujący są doskonale przygotowani i – na początku – każdego „kandydata” traktują indywidualnie. W pierwszej kolejności werbujący zdobywa informacje o osobie, którą stara się pozyskać. Ważne jest, by poznać zainteresowania „kandydata”, jego marzenia, lęki, słabości. – Ta wiedza posłuży na dalszych etapach „wtajemniczania”. Osoba werbowana nie dowiaduje się niczego na temat grupy albo, jeśli nawet otrzyma jakieś informacje, to są one mało konkretne, wymijające. Często też nieprawdziwe, gdyż dla werbujących kłamstwo jest metodą dozwoloną. Wierzą oni, że „cel uświęca środki”, a w ich przekonaniu celem jest pomoc w osiągnięciu szczęścia temu „biednemu” „nieoświeconemu” i „błądzącemu” człowiekowi, którego próbują zwerbować. Osoba pozyskiwana przez sektę nigdy nie wie, „co będzie dalej”, zdobywa „wiedzę” etapowo jakby wstępowała w kolejne stopnie wtajemniczenia. Przez cały czas podlega też silnym działaniom ukierunkowanym na własne emocje. – W zależności od potrzeb będą to pochlebstwa, tzw. „bombardowanie miłością”, budowanie poczucia wspólnoty, akceptacji, zrozumienia, misja do spełnienia, itp. Dlatego myślenie, że tylko słabi „wpadają” w psychomanipulacyjną sieć jest błędne, bo równie dobrze może dać się w nią uwikłać człowiek silny i pewny siebie. Podatni na wpływ sekt są przede wszystkim ludzie młodzi, jeszcze bez własnej rodziny czy stałej pracy, a więc nieskrępowani poczuciem odpowiedzialności, zobowiązaniami i jednocześnie pełni energii życiowej, idealiści gotowi z zapałem poświęcić się ważnej sprawie. Ludzie w wieku średnim także są podatni na psychomanipulację – w najważniejszym czasie swojej działalności lub wchodząc w tzw. „kryzys połowy wieku”. Natomiast ludzie starsi i mieszkający samotnie są szczególnie „mało odporni” na owo „bombardowanie miłością” – przejawy zainteresowania i emocjonalnego wsparcia.
Osoby zwerbowane przez grupy psychomanipulacyjne podlegają procesowi stopniowego uzależniania, którego skutkami są: zmiany osobowości, wyrzeczenie się własnej tożsamości (często nawet imienia), dezorientacja społeczna polegająca na niemożności i nieumiejętności egzystowania poza strukturą sekty, izolowanie się od rodziny i przyjaciół (wyrzeczenie się wszystkiego, co było „przed”), życie w poczuciu ciągłej winy (za to, co się robiło przed przybyciem do grupy i za każde inne przewinienie wobec doktryny), przeświadczenie, że „prawi” są tylko członkowie sekty zaś wszyscy inni są źli, każda krytyka grupy bądź kogokolwiek z jej członków to prześladowanie. Najtragiczniejszy zaś w sytuacji takiej osoby jest fakt, iż nie jest ona w stanie samodzielnie „wpaść” na to, że jest ściśle i przez cały czas kontrolowana.- Nie bez powodu. Otóż służą temu specjalne metody „pracy” z członkami grupy polegające na tym, by mieli oni jak najmniej czasu i sił na samodzielne myślenie… c.d.n.