Plateau ? jak się zaczęło

Z Michałem Szulimem, wokalistą zespołu Plateau, który w ostatnią niedzielę wystąpił dla mieszkańców miasta podczas Dni Wołomina, rozmawia Janina Stasiszyn.

? Porozmawiajmy o początkach Plateau. Jak to się zaczęło?

? To było około 2000 r. Zespół założyliśmy wspólnie z Dominikiem Rowickim, którego znałem z liceum przy ul. Sasina w Wołominie. Wyczułem w nim bratnią duszę, no i niesamowity zmysł muzyczny ? tak powstał pomysł na zespół. Oczywiście próby w garażach, w mieszkaniach, gdzie się tylko dało. Pierwszy koncert na imprezie u znajomej, potem w Wołominie i w Radzyminie… Pamiętam naszą wielką dumę, jak udało nam się załatwić pierwszy koncert wyjazdowy do Sandomierza. I późniejszą noc w hotelu, kiedy rozmawialiśmy o tym, że fajnie byłoby móc spać w takich hotelach częściej, jeździć z miasta do miasta i grać koncerty. A teraz, po kilku latach grania, spędzamy w hotelach jakąś jedną piątą roku, więc… chyba się udało.

? Pamiętasz swoją radość z pierwszej nagranej przez zespół kasety demo?

– Pewnie, takich rzeczy się nie zapomina! To był rok 2000 i własnym sumptem wydaliśmy demówkę pod tytułem ?Set Your Spirit Free?. Wszystko nagrane w domu, tylko perkusję nagraliśmy w Radzyminie dzięki uprzejmości Andrzeja Kuśmiera. Pamiętam, jak sami robiliśmy okładkę, jak sprayowaliśmy na płytach nasze logo. Sprzedawaliśmy to w sklepie muzycznym w Wołominie i byliśmy tacy dumni. Z dzisiejszej perspektywy oczywiście brzmi to wszystko krzywo, jest źle nagrane i zaśpiewane też… ale było tam kilka naprawdę fajnych pomysłów. Dziś to malutki rarytasik, praktycznie nie do zdobycia. Ale zamknęliśmy tym nagraniem pewien etap.

? Byłam na jednym z Waszych pierwszych koncertów w obecnej sali widowiskowej w Radzyminie. Czy zmieniło się od tamtych czasów Twoje podejście do tworzenia i grania muzyki?

? Są kwestie niezmienne ? cały czas gramy muzykę, która nas kręci, cały czas podczas koncertów mamy maksymalną przyjemność z grania. Ale poza tym to w zasadzie wszystko się pozmieniało. Na pewno teraz robimy muzykę z większą świadomością, w dużo mądrzejszy sposób. Kiedyś nie przywiązywaliśmy aż takiej wagi do tekstów, a teraz to się diametralnie zmieniło ? ostatnio mam wręcz obsesję dobrych tekstów. No i oczywiście zmieniła się cała otoczka zespołu ? mamy dwóch menedżerów, ekipę techniczną, akustyka, oświetleniowca, kierowcę. Ale w duszy nam ciągle gra zupełnie jak 12 lat temu.

? Zaczynaliście od grunge’u, teraz Plateau kojarzone jest z Markiem Grechutą. Jak wyglądała Wasza muzyczna droga?

? To było 12 lat ciężkiej pracy, ale i wspaniałych momentów. Droga piekielnie kręta, ale i dająca dużo satysfakcji… Pamiętam naszą trasę z Heyem 10 lat temu, naszą determinację, żeby nagrać pierwszą płytę ? musiałem wtedy sprzedać samochód, a koledzy wzięli kredyt. Ale zawsze mieliśmy przekonanie, że to wszystko do czegoś prowadzi. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że kilka lat później zagramy na żywo koncert w TVP2, że na trasy z Plateau będą jeździć takie osoby, jak Martyna Jakubowicz, Marek Jackowski, Adam Nowak, Lech Janerka czy Małgosia Ostrowska, że w ?Szansie na sukces? uczestnicy będą śpiewać piosenki z naszej płyty, że zagramy trasę w USA i Kanadzie ? to bym chyba nie uwierzył… Po nagraniu płyty ?Projekt Grechuta? i po rozmowach z ludźmi z otoczenia Marka Grechuty mocno nam się podwyższyła poprzeczka. Teraz pracujemy nad kolejną płytą i już wiemy, że nie będzie tam ani jednej zbędnej piosenki, że będzie to płyta bardzo poetycka, gdzie tekst będzie odgrywał główną rolę. Chcemy nagrać ważny album. W przypadku tej płyty nie uznajemy żadnej taryfy ulgowej w stosunku do samych siebie.

? Mógłbyś coś opowiedzieć o Waszych fanach?

? Mamy szczęście do wspaniałych fanów. Dostajemy regularnie maile, listy, prezenty, a nawet wiersze od ludzi z całej Polski. Jedna zdolna dziewczyna z Lublina sprezentowała mi całą kolekcję moich portretów… No i dorobiliśmy się wspaniałego fanklubu o nazwie ?Jeśli nawet śpię? ? są mocno zakręceni. Mają zarówno swój profil na Facebooku, jak i stronę: www.fanclub.plateau.pl. Zachęcam do odwiedzin, bo to naprawdę fajni ludzie…

? Wołominiacy uważają Was za ?swój? zespół i są dumni z każdego Waszego sukcesu. Czujesz się związany z Wołominem czy może jest to tylko sentyment?

? Pewnie, że czuję się związany. Mimo że od kilku lat mieszkam w Warszawie, to w Wołominie bywam regularnie ? mam tu rodzinę i przyjaciół, i ulubione miejsca. Zgrzytam zębami, że wciąż nie ma porządnej drogi z Warszawy, wkurzam się, że od strony estetycznej miasto mocno kuleje… Ale też widzę dużo zmian na plus w ciągu ostatnich lat. A co do koncertowania ? czekamy tylko na zaproszenie ? chcielibyśmy dać tutaj w końcu porządny koncert w dużej sali, z pełnym oświetleniem i z gośćmi ? taki, jakie gramy od ponad roku w całej Polsce. I mam nadzieję, że się w końcu uda.