W ostatnim czasie, w wołomińskim światku kultury, pojawiła się nowa postać. Pewnie wielu z Was widziało na ulicach skromne plakaty reklamujące trzy wieczorki poetyckie tajemniczego osobnika, który nazywa się Adrian Gnaś. Kim jest, co robi oraz, co sobą reprezentuje? Niech sam Adrian odpowie na te pytania.
– Na początek przedstaw się
i powiedz, od jak dawna zajmujesz się poezją i czy coś w tej dziedzinie osiągnąłeś?
– Nazywam się Adrian Gnaś, rocznik 88. Poezją zajmuję się około
5 lat. Większych osiągnięć w tej dziedzinie nie mam, chyba, że wezmę pod uwagę jakiś szkolny konkurs, w którym zdobyłem 3 miejsce. Jeśli ktoś chce się czegoś więcej dowiedzieć o mojej osobie i o tym, co piszę, to teraz powstała stronka, która cały czas się rozwija i wszystkich na nią zapraszam: http://adrian.gnas.w.interia.pl. Moje prace można też znaleźć na stronie www.artystyczny.wolomin.pl
– Czy szkoła ma jakiś wpływ na to, czym się zajmujesz? Pomaga Ci rozwijać zainteresowanie poezją?
– Przez to, że piszę, teoretycznie powinienem mieć dobre osiągnięcia z języka polskiego, same piąteczki, a to wcale tak różowo nie wygląda. Paradoksalnie, co semestr dostaję ocenę dopuszczającą. Poezja nie jest czymś, czego się człowiek uczy, ale czymś, co po prostu jest. Szkoła ogranicza twórczość. Podsuwa szablonowe wiersze, takie, które nie są prowokujące, które mają jakąś cenzurę, bo wiadomo, że w szkole o jednych sprawach można mówić, a o innych już nie wypada.
– Jacy poeci są Ci bliscy?
– Kiedyś, przypadkowo, kupiłem tomik wierszy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego „Do zakochanych”, no i to mnie zaczęło pasjonować i pasjonuje po dzień dzisiejszy. Do tego, z czasem, doszedł Rafał Wojaczek, Jonasz Kofta, czyli bardziej współcześni poeci, chociaż nie zapominam też o klasykach, np. Goethe czy Horacy.
– Jak Ci się podoba twórczość innych ludzi z Wołomina, których wiersze miałeś okazję czytać?
– Staram się koncentrować na swojej twórczości i rzadko czytam innych, młodych poetów. Wynika to też z faktu, że nie miałem okazji się z nimi zapoznać. Dopiero od niedawna, dzięki Artystycznemu Wołominowi, zaznajomiłem się
z kilkoma pracami. Spodobało mi się kilka prac Anety Saks, które były w moim stylu. Poza tym jest jeszcze kilka innych, ciekawych pozycji, jak np. wiersze Aliny Piątkowskiej.
– Jak to się dzieje, że wiesz, że musisz coś napisać? Jaki bodziec Cię do tego skłania?
– Są różne sytuacje. Ostatnio napisałem wiersz w pubie „Taaka Ryba” na koncercie zespołu Scyntylacja. Czy jest jakiś bodziec? Na pewno jest. Jest jakaś potrzeba pisania, że biorę długopis, karteczkę i przelewam swoje uczucia. Być może są to określone sytuacje życiowe. Coś, co wpłynęło na moją psychikę i uczucia. Chcę się tym później podzielić. Ktoś, kto będzie miał podobny stan ducha zrozumie to, ktoś inny nie. I na tym to polega.
– Jaki masz stosunek do krytyków? Do osób żądających wyjaśnień odnośnie tego, co piszesz?
– Dla mnie to jest śmieszne. Tak, jak ktoś mówi mi, że pierwsze 11 wersów mu się podoba a reszta już nie. Uważam, że skoro komuś podoba się ten fragment, to niech sobie go czyta, ale nie każe mi skracać, czy zmieniać, cały wiersz. Ja piszę to, co chcę, tak, jak chcę
i publikuję tak, jak mi się podoba. Jeżeli komuś nie odpowiada jakiś wiersz, to nie musi czytać i żądać wyjaśnień. Każdy interpretuje poezję na swój sposób, odwzorowując względem swoich myśli, doświadczeń itd. Nigdy nie będę komentował swoich wierszy, bo dla mnie to jest po prostu absurdalne.
– 25 lutego w „Taakiej Rybie” będzie Twój kolejny wieczorek poetycki o tytule „Cierpienia młodego człowieka…”. Jak to będzie wyglądało?
– Wieczorek będzie w formie spektaklu składającego się z 4 części. Z prologu, z pierwszej części – przemyśleń Wertera, drugiej – moje listy do Wertera oraz moje wiersze. A na końcu, jak to zazwyczaj bywa – epilog. Do tego oprawimy to w przedstawienie,w którym wezmę udział ja oraz mój kolega. Każdy przybyły otrzyma też małą niespodziankę. A jaką? To tajemnica.
– Napisałeś na stronie, że masz w swoim dorobku ponad 300 wierszy. Nie chciałbyś tego wydać w formie tomiku?
– Miałem taki pomysł, ale wiąże się to z dużymi kosztami. Jeżeli jakiś mecenas złożyłby mi propozycję sponsoringu, to oczywiście bym wydał. Tak czy owak, na pewno w niedługim czasie to się stanie. Poświęcę na to całe wakacje, podczas których będę intensywnie pracował.
Rozmawiał Szymon Plasota