W Powiatowej Galerii „Korozja i Kolor” odbył się w sobotę 13 stycznia wernisaż zatytułowany „Sztuka ludowa w zbiorach Wiolety i Artura Bieszczadów oraz przyjaciół”. Otwierając wystawę Jolanta Boguszewska-Kolatorska, dyrektor Galerii stwierdziła, że już dawno nie było tu tak kolorowo.
Galeria Korozja i Kolor niejednokrotnie zaskoczyła odwiedzających prezentowanymi pracami różnych artystów. Tak było również w ostatnią sobotę, kiedy zaprezentowane zostały zbiory Wiolety i Artura Bieszczadów oraz ich Przyjaciół. – Gdy wchodzi się do domów naszych kolekcjonerów, oddycha się zapachem drewna i chyba nie ma miejsca, gdzie nie zaczepi się wzrokiem o figurę Chrystusa frasobliwego czy anioła – mówiła, przedstawiając bohaterów wieczoru, Jolanta Boguszewska – Kolatorska. Zbiory, które można oglądać jeszcze przez miesiąc cieszą oczy mieniąc się barwami. – Jeżeli powstaje współczesne dzieło sztuki to żyje ono oddzielnie od twórcy – uważa Artur Bieszczad. – Sztuka ludowa nie daje się tak oddzielić. Jeżeli człowiek przeżywa kontakt z twórcą, zupełnie zmienia się perspektywa odbioru tej sztuki. O twórcach tej sztuki można powiedzieć, że są „z innego świata”. Pan Stanisław Kwiecik, około 60-letni rzeźbiarz, którego m. in. drewniane szopki można podziwiać w Galerii nie kontaktuje się ze światem, jest niemową. Inny twórca, Roman Sekuła, blisko 90-letni rysownik, chodzi sobie po polach i pilnuje czy rośnie zboże. Rysuje w wolnych chwilach. Twórcy są różni, ale praktycznie łączy ich bieda. Pochodzą z okolic Paszyna, z Małopolski. Nie są to bogate okolice – opowiadał tego wieczoru kolekcjoner. Artur Bieszczad pochodzi z Galicji. – Wychowałem się na wsi, każde wakacje i ferie spędzałem u dziadków, przy lampie naftowej. Teraz moje życie się zmieniło. Od 15 lat jestem w środku „wilczego kapitalizmu”, jestem dyrektorem zarządzania ryzykiem jednego z banków w Warszawie.
Otwarcie każdej wystawy w Powiatowej Galerii to niemałe wydarzenie kulturalne. Wystawiane tu prace przychodzi oglądać coraz większa grupa mieszkańców. Można śmiało powiedzieć, że każdy, kto tu raz zawitał, stanie się stałym bywalcem. W uroczystościach otwarcia uczestniczą przedstawiciele władz samorządowych. Jest i starosta, Maciej Urmanowski. – Wspieramy działalność tej Galerii. Miesięczne koszta utrzymania to konkretne kwoty. Miasto Wołomin ma swój MDK, zaś Galeria Korozja i Kolor to takie powiatowe miejsce kultury i sztuki. Pomysł poprzedniego zarządu powiatu, poparcia galerii, był bardzo dobry. Widać to po frekwencji, na poprzedniej wystawie było tu ludzi głowa przy głowie. Ludzie rozmawiają ze sobą, kontaktują się. Takie sprawy są bardzo cenne – uważa Maciej Urmanowski. Obecny na wystawie burmistrz Wołomina, Jerzy Mikulski, zaznaczył, że po raz kolejny planuje wspólnie dużą imprezę w ramach Dni Dziedzictwa Narodowego. – W ubiegłym roku dużo pieniędzy zostało wykorzystane na ten cel – przyznaje Jolanta Boguszewska. – Nasza Galeria jest na tyle duża, że nie będzie dla żadnego artysty klasy krajowej ujmą pokazać tu swoje dzieła. Planujemy organizację wystawy znanego twórcy, na razie jego nazwisko niech będzie tajemnicą – uśmiecha się. – Nie chcemy tego „spalić”.
Prace twórczości: Ewy Pogwizd, Józefa Orleckiego, Józefa Miczołka, Piotra Kożucha, Anny Padół, Jadwigi Mordarskiej, Zenona Głoda można oglądać przez najbliższy miesiąc. Paweł Tyliński