16 grudnia odbyły się XV Mistrzostwa Jaworzna w Sportowym Jiu jitsu. Organizatorem imprezy był Tomasz Guja, prezes Polskiej Organizacji Jiu jitsu. W rywalizacji udział wzięli sportowcy z Bytomia, Chrzanowa, Jaworzna, Łodzi, Mikołajek, Sosnowca, Przemyśla i Wrocławia.
Oczywiście nie mogło zabraknąć zawodników z Kobyłki…
Kacper Usiński – debiutant w naszym teamie w finałowej walce nie dość, że trafił przeciwnika o 13 kg cięższego, to jeszcze z doświadczeniem w turniejach jiu jitsu. Kacper w swoim debiucie w formule sportowego jiu jistu tanio skóry nie sprzedał: w stójce zdobywał punkty za ciosy i kopnięcia, w zwarciu całkiem nieźle utrudniał doświadczonemu przeciwnikowi wykonanie rzutu, czy obalenia, zaś w parterze również nie pozwolił na technikę kończącą. W efekcie minimalnie przegrał na punkty i zdobył srebrny medal. Karol Wejda walczył w formule mocowanie – technicznie i kondycyjnie. Lepiej przygotowany od swojego zawodnika dominował w walce, jednak werdykt sędziowski był zaskakujący: jeden sędzia pokazał remis, drugi wskazał zwycięstwo Karola. Sędzia prowadzący powinien wedle własnego uznania wskazać zwycięzcę. Niestety – walkę prowadziła sensei Renata Naczaj-Fedorenko i takie wskazanie byłoby uznane za faworyzowanie swojego zawodnika. W dogrywce Karol – choć był lepszy od przeciwnika – decyzją sędziów zajął drugie miejsce. Rafał Terlikowski w pierwszej walce w kategorii juniorów staranował wręcz przeciwnika i wszedł do finału – w efekcie zdobył srebro. Rober Bobrowicz pierwszą walkę w tej samej kategorii przegrał – jakby trochę zaspany, nie widział sytuacji w parterze, które kończyłyby walkę. W drugiej walce nastąpiła jednak pełna mobilizacja i wygrana – brązowy medal. Oskar Ślepowroński trafił na najtrudniejszą kategorię na tym turnieju. Znaleźli się w niej dwaj zawodnicy z tytułem Mistrza Polski z roku 2005 i 2001 oraz dwaj zawodnicy, z którymi Oskar nigdy wcześniej nie walczył – czyli pojawił się kłopot z opracowaniem taktyki. Uzgodnione z sensei Renatą podstawy strategii przyniosły skutek w postaci wygranych trzech bardzo trudnych pojedynków, w tym dwóch przed czasem. Jedna, minimalnie przegrana na punkty walka, nie zaważyła na wyniku ogólnym – Oskar zdobył złoto. Do sukcesów Iwony Koc zdążyliśmy się już przyzwyczaić… Jak zwykle narzucała swój styl walki: sporo czystych uderzeń i kopnięć w stójce, kilka skutecznych sprowadzeń i… nowe hobby Iwony – techniki parterowe. Skutek – złoto w kategorii open kobiet. „Rezo”, czyli Grzegorz Wroński walczył w kategorii open. Było ciężko – umiejętności jeszcze nie te, ale duchem silny i odważny jeszcze z pewnością nam pokaże, jak się zdobywa medale. Na razie 4 miejsce. Łukasz Rygało