Kazimierz A. Zych
Rola mediów jest przeogromna. Ponad 80% społeczeństwa deklaruje, że swój światopogląd i świadomość społeczną opiera głównie na informacjach uzyskanych z mediów.
Stolica Apostolska, decydując się na nominację nowego arcybiskupa, metropolity Warszawy, wzięła pod uwagę wszystkie okoliczności jego życia, między innymi, także związane z jego przeszłością. Tak brzmiał komunikat Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, wydany na reakcję kilku tytułów prasowych informujących o współpracy abp. Stanisława Wielgusa ze służbami bezpieczeństwa PRL.
Tuż przed godziną 11, 7 stycznia, było już faktem, że zamiast ingresu odprawiona zostanie msza dziękczynna za posługę biskupią księdza Prymasa Józefa Glempa. W trakcie mszy, abp. Wielgus odczytał swoją rezygnację złożoną na ręce Ojca Świętego. Dlaczego tak się stało? Czy przedstawione dowody przez IPN a potwierdzone przez komisje historyczne, kościelną i świecką, zadecydowały o odwołaniu przez Ojca Świętego abp. Wielgusa z funkcji Metropolity Warszawskiego? Wszystko wskazywało, że tak. Patrząc spokojnie na zaistniałą sytuację dochodzimy do wniosku, że to jednak media wydały wyrok na Arcybiskupa a nie sądy.
Należy się zastanowić komu zależało, właśnie w tym czasie, na wydobyciu akt UB i SB z archiwów Instytutu Pamięci Narodowej? Na czyje polecenie i zamówienie, właśnie w tym czasie, to się odbyło i zostało podane do publicznej wiadomości podgrzewając ewidentną nagonkę na Kościół?
W całej tej nieprzyjemnej i bulwersującej sprawie należałoby rozważyć kilka aspektów: współpraca księdza Arcybiskupa ze Służbą Bezpieczeństwa, przyznanie się do współpracy, wyrażenie skruchy, gotowość do poddania się woli Ojca Świętego i wreszcie złożenie rezygnacji. A tego w mediach zabrakło. Był tylko publiczny lincz.
Rola mediów w dzisiejszym świecie jest przeogromna. Ponad 80% społeczeństwa deklaruje, że swój światopogląd i świadomość społeczną opiera głównie na informacjach uzyskanych z mediów. Nie kwestionuję dowodów przedstawionych przez IPN o współpracy Arcybiskupa z SB, ale mimo wszystko zapomniano o godności tego człowieka i jego prawie do obrony. Jako człowiekowi Solidarności, który czynnie działał w opozycji w stanie wojennym, nie mieści mi się to w głowie. Lustracja ks. abp. Stanisłąwa Wielgusa trwała dwa dni i już wydano na niego wyrok. Rozprawa lustracyjna byłej rzecznik I Rządu wolnej III RP Małgorzaty Niezabitowskiej trwała dwa lata – wyrok – przedstawiła zgodne z prawda oświadczenie lustracyjne. Z orzeczenia sądu, że wpływ na to miało oświadczenie oficerów SB, że fałszowali oni dokumenty (teczki) pani rzecznik, oraz to, że wiele z nich zostało zniszczonych a to działa na korzyść oskarżonego. I tak w wolnej, niepodległej Polsce świadectwo moralności wydają
w dalszym ciągu UB-cy i SB-cy. Jak pamiętamy miało to miejsce w rozprawach lustracyjnych prezydentów: Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Wałęsy a także Józefa Oleksego, czy niedawno pani premier Zyty Gilowskiej. Jak długo to będzie jeszcze trwać?
Z niecierpliwością oczekuje na obiecaną DEUBEKIZACJĘ, a także lustrację dziennikarzy, środowisk twórczych kultury, sztuki i nauki.
Odwołanie ingresu arcybiskupa Stanisława Wielgusa i rola w tym mediów, to tylko część rozgrywającej się walki z ideą powszechnej lustracji. Ośmiesza się ją i poddaje w wątpliwość, choćby takimi działaniami jak rozprawa lustracyjna Małgorzaty Niezabitowskiej. Osłabianie Kościoła w Polsce i próba jego podziału to również jeden z tych elementów. Wiemy, że Kościół zachował się w minionych latach heroicznie przyjmując na siebie największe uderzenie reżimu komunistycznego. To tylko kilka procent księży dało się złamać, ale to wcale nie pomniejsza jego roli. Musimy sobie powiedzieć otwarcie, że to nie Kościół mijał się z prawdą i to nie Kościół ma ponieść odpowiedzialność. To tylko zastraszony człowiek nie mógł wyznać prawdy. Gdyby arcybiskup Wielgus wycofał się wcześniej, byłby zwycięzcą.
Niech podsumowaniem i swoistym wyciszeniem zgiełku medialnego będą słowa abp. Józefa Michalika, Przewodniczącego Episkopatu Polski: „Kościół w Polsce potrzebuje pokornego spojrzenia w prawdzie na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość”.