Kazimierz A. Zych
Po głośnym artykule z lat dziewięćdziesiątych „Czerwona pajęczyna”, „taśmy Guzowatego”, to kolejne świadectwo upadku moralnego i politycznego tej formacji politycznej. Opisywana wtedy tzw. czerwona sieć lewych interesów lewicy została wtedy wyciszona. Do tematu nigdy nie wrócono.
Pieczołowicie przygotowany powrót na scenę polityczną Aleksandra Kwaśniewskiego fatalnie osłabił, a wręcz ośmieszył, Józef Oleksy. Zaproszony na kolację do znanego przedsiębiorcy Aleksandra Guzowatego został nagrany, gdy krytycznie oceniał byłych i obecnych liderów SLD.
Bagatelizujący te taśmy dziennikarze, nie mogą twierdzić, że była to tylko pogawętka dwu pijących panów. Trzeźwość Oleksego publicznie, w programie Moniki Olejnik, potwierdził Szef SLD W.Olejniczak gdy stwierdził: „jednak Oleksy nie był pijany”.
Po głośnym artykule z lat dziewięćdziesiątych „Czerwona pajęczyna”, to kolejne świadectwo upadku moralnego i politycznego tej formacji politycznej. Opisywana wtedy tzw. czerwona sieć lewych interesów lewicy została wtedy wyciszona. Właściwie to już nigdy nie powrócono do tych tematów. Wygrane wybory prezydenckie w 1995 roku przez Aleksandra Kwaśniewskiego rozpoczęły złoty okres rządów Klubu Krakowskiego Przedmieścia, jak ironicznie została nazwana przez prawicę ta sitwa sprawująca władzę. Jakie to były rządy, Polacy mogli choć w części poznać podczas transmisji z prac sejmowych komisji śledczych dotyczących afery Rywina czy Orlenu. Zaproszony wówczas na przesłuchanie prezydent Kwaśniewski odmówił stawienia się, tłumacząc, „że przed komisją może tylko zatańczyć lub zaśpiewać”.
Teraz, gdy skończyła się prezydentura zaczęły się dla Aleksandra Kwaśniewskiego schody. Będzie musiał wyjaśniać nie tylko sprawę fabryki osocza, kontaktów z panami Dochnalem, Kuną czy baronem paliwowym Lepiarzem ale również słowa swojego przyjaciela Józefa Oleksego o sobie, którego już zdążył nazwać zdrajcą. A dla prokuratury słowa Oleksego o Kwaśniewskim brzmią bardzo ciekawie: „prawda jest taka, że cały ten kapitalizm polityczny stworzył Kwaśniewski, ch… skończony, oszust i krętacz”. Jest to bardzo obrazowa opinia o dwukrotnym prezydencie RP. W podobnym duchu wypowiedział się i o SLD: „ta sitwa miała Polskę w d…”. A zatem co w głowie i na sercu, to i na języku. Opinia Oleksego o SLD czyli o jej powiązaniach ze środowiskami korupciogennymi może raz na zawsze pogrzebać postkomunistyczną lewicę III RP.
Jestem przekonany, że opublikowanie taśm Oleksego nie było by możliwe kilka lat temu. Czasy się zmieniły. Z trudem budujemy IV RP. Na rynku medialnym przybyło kilka niezależnych dzienników. Upadł monopol jedynego słusznego, Gazety Wyborczej. Kto by powiedział, że tak wyśmiewana historyjka Leppera o lądowaniu Talibów w Klewkach to nie zupełny wymysł. Jak opisała to redaktor Wiernikowska w książce „Zwariowałam” właścicielem Klewek był poszukiwany listem gończym R. Skowroński i to u niego lądowały helikoptery z Afgańczykami, których dowożono z Okęcia. Krył się za tym nielegalny handel szmaragdami jak twierdzi autorka książki i narkotykami przy udziale Wojskowych Służb Informacyjnych i wysokich rangą polityków. Gdy o tym pierwszy raz usłyszeliśmy, wydawało się nam, że jest to kompletny absurd. Dzisiaj jest to już sprawa ujęta w raporcie o pracy WSI. A ile jeszcze takich spraw skrywają pancerne szafy tajnych służb III RP? To dopiero początek odkrywania tych tajemnic.
Tak jak parę lat temu Adam Michnik upubliczniając taśmy z rozmowy z Rywinem ruszył lawinę która ujawniła liczne tajemnice „czerwonej pajęczyny”, to teraz Józef Oleksy przybija ostatni gwóźdź do trumny tej już tak skompromitowanej formacji politycznej. To nie kto inny jak Józef Oleksy powiedział, „że polityk jest tyle wart co mucha – polityka i muchę można zabić gazetą”. Tak naprawdę Oleksemu należą się słowa uznania za taką szczerość. Jeżeli przyjdzie mu kiedyś ochota na powrót na łono lewicy, to jest raczej pewne, że ten „syn marnotrawny” nie zastanie już tam tak skompromitowanych ludzi.