Igor Sulich
Niedawno w gminie Wołomin zakończono wybory do Rad Sołeckich i Osiedlowych, zostali także wybrani nowi, często starzy Sołtysi. Czym kierowali się podejmując decyzję o kandydowaniu …? Jak postrzegani są przez swoich najbliższych sąsiadów? Czy mają stosowne zaufanie społeczne? Jak wywiązywali się dotychczas ze swoich obowiązków?
Zadaniem Sołtysa jest nie tylko reprezentowanie lokalnej społeczności przed organami samorządu terytorialnego, między innymi poprzez udział w sesjach Rady Miejskiej, ale również kontakt z mieszkańcami sołectwa. Kontakt ten mają o tyle ułatwiony, że dzięki stosownym umocowaniom, nadanym Sołtysom przez Radę Miejską reprezentują oni interesy Gminy i na jej rzecz zbierają podatki na właściwym terenie.
O zasadach wynagrodzenia za tę, zdawałoby się niewdzięczną, czynność stanowi również Rada. W Wołominie dotychczas obowiązywała uchwała, która stanowiła, że 20 % zebranych przez poszczególnych Sołtysów należności podatkowych stanowić będzie wynagrodzenie adekwatne do wkładanej przez nich pracy.
Założenie to było o tyle słuszne jeszcze kilka lat temu, że Sołtysi za poświęcony czas na sprawy lokalnych społeczności nie dostawali żadnej rekompensaty. Skutkiem tego na sesjach Rady Miejskiej frekwencja reprezentantów sołectw była mała. Wiadomo, że nie każdy przedstawiciel sołectwa miał możliwość bycia na Sesji – to wiązało się z nieobecnością w pracy, czy też poświęceniem czasu, w którym można zarabiać pieniądze na utrzymanie rodziny.
Dlatego też, gdy tylko stało się możliwe, zapoczątkowano wypłacanie diet Sołtysom za uczestnictwo w obradach Rady. Zakładano, że wprowadzając ten nowy sposób rekompensaty zmniejszy się prowizję pobieraną za zebrane podatki od gruntów rolnych, leśnych i nieruchomości. Tak się jednak przez długi czas nie stało. Brak było wśród radnych wcześniejszych kadencji woli wprowadzenia zmian oraz jednomyślności.
Koszty ponosiliśmy my, mieszkańcy- podatnicy. Te, stanowiące w pierwotnym założeniu swego rodzaju „rekompensaty”, urosły w skrajnych wypadkach do całkiem imponujących rozmiarów dochodów Sołtysów-Poborców.
Obok przedstawiono wielkość podatków w gminie Wołomin, zebranych w poszczególnych sołectwach, które zostały zebrane w roku 2005 z zaznaczeniem wielkości prowizji stanowiącej dochód inkasenta.
W przypadku dużych sołectw, takich jak Duczki, czy Zagościniec, Lipiny Nowe, położonych najbliżej miasta Wołomin, wpłaty u Sołtysów były znaczne. Pokaźne, dla większości z nas, były też nasze umowne 20% „rekompensaty”. Średnio każdy z Sołtysów w gminie Wołomin, z tytułu prowizji w roku 2005 otrzymał 9 257,15 złotych. Patrząc na wykres łatwo zauważyć, że dysproporcje pomiędzy najlepszym Inkasentem, uzyskującym przychód na poziomie około 25 tysięcy złotych rocznie, a Sołtysami z końca tabeli z „prowizjami” na poziomie około tysiąca złotych są znaczące. Warto podkreślić, że z kasy gminnej na konta inkasentów wpłynęło łącznie nieco poniżej 140 tysięcy złotych.
Podobnie sytuacja wyglądała w roku poprzednim. Wyniki dwóch najlepszych inkasentów, uległy niewielkiemu wzrostowi.
Inkasenci, którymi z jednym wyjątkiem, byli dotychczasowo Sołtysi, wypracowali dla siebie średnio po 8 703 zł. Rozbieżności jednak pozostały od ponad 25 000 zł do 513 zł. Kolejność, na wykresie praktycznie bez zmian, jedynie podatki zebrane przez inkasenta w Majdanie były nieco niższe od tych w Czarnej.
Zapewne niektórym nasuwa się myśl, że ci społecznicy nie mają tak źle.
Po przeanalizowaniu wysokości procentowej prowizji okazało się, że Wołomin jest tutaj niekwestionowanym liderem w skali nie tylko powiatu, czy województwa, ale i całej Polski. Można by powiedzieć, nigdzie Sołtys nie miał tak jak w Wołominie.
Trudno jest obiektywnie oceniać i wyceniać pracę poszczególnych Sołtysów. W dyskusji głosy byłyby podzielone. Jedni powiedzieliby, że takie rekompensaty są uzasadnione, inni byliby temu przeciwni. Podobnie było na obradach poszczególnych komisji rady miasta w Wołominie dyskutujących nad zmianami w uchwale o wysokości prowizji dla inkasentów.
Tym razem, podczas dyskusji, wszyscy obecni radni byli zgodni, że stawkę należy zmienić. Propozycje były różne – od 5 do 15 punktów procentowych. Kompromisem okazało się 10%. Chociaż przyznam się, że sam proponowałem stawkę 5%, powszechnie stosowaną przy obliczaniu prowizji, na przykład dla urzędów pocztowych, z tytułu pobierania innych opłat na rzecz gminy.
Pozostaje cieszyć się z faktu, iż dzięki tej, według mnie, słusznej decyzji Rady Miejskiej, zmniejszy się koszt poboru podatków. Z prostych obliczeń widać, że w kasie Wołomina, co roku, pozostanie około 65 000 zł więcej.
Być może w przyszłości uda się wprowadzić stawkę 5%, by jeszcze bardziej zredukować koszty. A może przyszłość należy do płatności elektronicznych, które w pełni wyręczą Sołtysa? Miejmy tylko nadzieję, że nadal pozostaną chętni do objęcia tak odpowiedzialnej społecznie funkcji i utrzymywania kontaktu z mieszkańcami, nie tylko przy okazji zbierania podatków.
Autor jest radnym,wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej w Wołominie, przewodniczącym Klubu Radnych Platformy Obywatelskiej
W artykule wykorzystano dane udostępnione dzięki uprzejmości Pani Anity Grabowskiej, Skarbniczki Gminy Wołomin