W tym roku w drugiej połowie stycznia w swoją ostatnią podróż wyruszył Tadeusz Kulesza, fotograf – artysta, malarz, dziennikarz, autor licznych fotoreportaży i katalogów poświęconych Wołominowi i Powiatowi Wołomińskiemu. Człowiek z krwi i kości. Dla wielu z nas Kolega i Przyjaciel. Przez wiele lat zawsze był pod ręką, gdy tylko trzeba było zatrzymać w kadrze jakieś wydarzenie.
Jerzy Mikulski, burmistrz Wołomina: – Tadzio Kulesza miał swoiste spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość. Swoim wprawnym okiem artysty widział więcej niż inni. Często fotografie jakie przynosił do gminnych publikacji zadziwiały. W drugiej kadencji (lata 1984 – 1988), przygotowywaliśmy folder miejski. Było to jesienią. Wśród zdjęć przyniesionych przez Tadzia było jedno przedstawiające aleję drzew z Parku przy ulicy Moniuszki w Wołominie. Zdjęcie było bardzo urokliwe. Większość ludzi odrzuciła go w pierwszym podejściu nie chcąc uwierzyć, że przedstawia ono Wołomin. Nawet miejsca nie cieszące się specjalną sławą, w jego po mistrzosku wykonanym kadrze, miały magiczny urok. Można by przytaczać wiele podobnych opisów. Wspomnę może jeszcze jedno wydarzenie. W jednym z katalogów jest fotografia przedstawiająca sołtysa z Helenowa podczas żniw niosącego snop zboża. Długi czas wielu osobom nie pasowało ono do wizerunku Wołomina. Tadeusz umiał dostrzec, że przecież jest to część naszej gminy. Umiał spojrzeć i pokazać człowieka i jego jakże trudną, mozolną pracę. Zatrzymał w swoich kadrach część historii naszego rejonu. Piękne zakątki rezerwatu Grabicz czy Torfowisk – to już dziś też zdjęcia historyczne. Pozwolę sobie na chwilę osobistej refleksji: Ostatnie lata to czas, kiedy zmagał się z chorobą. Zdarzało mi się często spotkać go gdzieś nad wodą. Lubił wypady za miasto i długie spacery. Podczas tych przypadkowych spotkań zawsze mnie zadziwiał zwracaniem uwagi na piękno natury; widział piękno zachodzącego słońca, chmur na niebie, czy fal na wodzie.
Marzena Kubacz i Agnieszka Kalinowska, Muzeum Zofii i Wacława Nałkowskich: – W przepastnych szufladach sekretarzyka w gabinecie Wacława Nałkowskiego, leżą opasłe albumy wypełnione zdjęciami zrobionymi przez Pana Tadeusza. 12 lat życia muzealnej placówki udokumentowane na setkach fotografii. Niemal wszystkie imprezy kulturalne: koncerty, spotkania literackie, wystawy. Pan Tadeusz zawsze znajdował czas aby wpaść do Muzeum i zrobić fotograficzny reportaż. Był jednym z najwierniejszych sympatyków i przyjaciół Domu nad Łąkami.
W swojej pasji nie ograniczał się tylko do dokumentowania muzealnych spotkań. Jak malarz impresjonista utrwalał na zdjęciach Dom nad Łąkami o różnych porach roku: zimą zanurzony w puszystym śniegu, wiosną tonący w soczystej zieleni drzew i krzewów, jesienią przysypany żółto-czerwonymi liśćmi tego wielkiego, starego klonu.
Ostatniej wystawy zatytułowanej „Goście w Domu nad Łąkami
w obiektywie Tadeusza Kuleszy” już nie zobaczył, był bardzo chory. Z okazji rocznicy otwarcia Muzeum pokazałyśmy kilkadziesiąt znakomitych wykonanych przez Niego portretów wybitnych pisarzy, aktorów, naukowców, podróżników, którzy przyjeżdżali do Wołomina. Świadectwo artystycznego kunsztu Pana Tadeusza.
Przypominają nam się słowa Zofii Nałkowskiej o tym, że „twórczość jest gorzką, trudną, głęboką radością, i że jest niewątpliwym dobrem”. To dobro po Nim pozostało.
Aleksander Żmudzki – rzemieślnik: – Tadeusz Kulesza był człowiekiem zdolnym, energicznym, pełnym inicjatywy. Przez wiele lat aktywnie uczestniczył w działalności Cechu Rzemiosł Różnych w Wołominie. Był współautorem projektu sztandaru Cechu Rzemiosł Różnych
Stanisław Wemberski, członek Koła Łowieckiego UROCZYSKO: – Kolega Tadeusz często uczestniczył w polowaniach. Było wiadomym, że po każdym wyjeździe powstanie dokumentacja zdjęciowa tych naszych spotkań. Tadeusz był wspaniałym przyjacielem, człowiekiem życzliwym dla innych. Nie znosił wprost kłótni i awantur. Jeśli ktoś z naszego koła był w potrzebie zawsze można było liczyć na pomoc Tadeusza. Będzie nam go brakowało.
Spisała Teresa Urbanowska