Ludzie robią zakupy w niedzielę, to ich prawo. Ale część jest trochę nienowoczesna, guzdrze się w drodze z kościoła do marketu, a niektórzy to nawet w ogóle nie dochodzą marnując niepowtarzalne okazje zrobienia zakupów po promocyjnych cenach.
Wiesław Kazana
Zazwyczaj czegoś się czepiam, coś mi się nie podoba, więc dzisiaj chciałbym podzielić się zgoła innymi uczuciami: podziwu, a nawet mówiąc szczerze zazdrości. Bo to co obserwuję to prawdziwy majstersztyk.
Najpierw tworzy się warunki, by ludziom zamiast zapracowanych przez nich pieniędzy dawać talony (bo inaczej państwo przywali im składki na ZUS czy coś takiego – sprawa mętna, ale efekt przeźroczysty. Komisje socjalne skwapliwie przystępują do realizacji zakupu rzeczonych bonów zastanawiając się tylko jaką sieć wybrać. Gratuluję!
Społeczeństwo biednieje, idą święta, więc dobrze by było pomóc najbiedniejszym. Jak? Przecież ci, którzy jeszcze mają pieniądze mogą dokupić w hipermarkecie dodatkową torebkę kaszy, może dżem albo sok i włożyć do kosza dla potrzebujących. I już mamy przejętych rolą wolontariuszy (w oczach sieci to chyba filantropów?), którzy nie szczędząc czasu i wysiłku zwiększają ich obroty. Ech, ci to mają łeb!
Ostatnie wydarzenie też mnie wzruszyło prostotą działania i czystością intencji. Ludzie robią zakupy w niedzielę, to ich prawo. Ale część jest trochę nienowoczesna, guzdrze się w drodze z kościoła do marketu, a niektórzy to nawet w ogóle nie dochodzą marnując niepowtarzalne okazje zrobienia zakupów po promocyjnych cenach. I co z tym fantem zrobić? Oczywiście skrócić drogę market-kościół. Najlepiej skrócić ją do zera, czyli wybudować kaplicę w centrum handlowym jak zrobiono to w Katowicach. Jestem pod wrażeniem!
Osiągnęliśmy ideał! I tylko wkurza mnie ta natrętna myśl – strofa kiedyś czytanego wiersza o ideale, który sięgnął bruku…
Nie bardzo rozumie!!!!?Kaplica w centrum handlowym????To tylko mozliwe w naszym kraju….Jestesmy w Europie????To cos nowego!Jak opowiem znajomym to mi nieuwierza…..a moze podchwyca pomysl? Moda na wypelnianie wozkow przed markietami dla biednych wkrotce przeminie jak to mialo miejsce kilka lat temu w niektorych panstwach zachodniej Europy i zostana zastapione inna forma „pomocy” mniej jaskrawa i lepiej kontrolowana.Dobrze byloby po wyjsciu z kosciola napelnic zoladki wiernym ktorzy na glodniaka udali sie do kosciola.Nie dlatego nie byli glodni ale ze nie mieli czym sie pozywic.Moze czas by niektorzy dawni „dobroczynni dzialacze” zaczeli na nowo rozdawac gorace zupki.
/…ze nie byli glodni…/
„Duch wieje, kędy chce!” W markecie też może powiać.
O jakim duchu mowisz?????I co ma przywiac do markietu????
Andrzeju – powiem krótko – nie wiem co było powodem Twojej absencji ale – cieszę się, ze wróciłeś……:):)
Dziekuje Pani za powitanie „po powrocie” i ciesze sie ze to nie uszlo Pani uwadze.W zyciu najwazniejsze sa powroty. Pozdrawiam serdecznie.