Szymon Plasota
Do napisania tego felietonu skłoniła mnie obserwacja coraz liczniejszej grupy młodych ludzi zarówno w życiu tego miasta, jak i kraju.
Pojęcie bycia „młodym” zawsze wydawało się banalne. Każdy kto je słyszy wie, co oznacza. Jednak sama próba dokładnego jego określenia przysparza pewnych trudności. Aż ciśnie się na usta stwierdzenie, że młody jest ten, kto jest po prostu…młody, a dokładne stwierdzenie od ilu do ilu lat musi mieć ktoś, o kim się orzeka ten stan w żaden sposób nie jest nigdzie sprecyzowane. Zatem pojęcie jest nieścisłe. Oczywiście, na razie, nie jest to niczym nadzwyczajnym, ponieważ ścisłość nie jest domeną powszechnie używanego języka. Podejrzenia mogą zacząć rodzić się w momencie, gdy śledząc dyskurs publiczny obserwujemy niezwykłą karierę tego pojęcia, które pojawia się bardzo często w najróżniejszych kontekstach np. młody malarz, młody pisarz, młody dziennikarz, czy młody polityk. Czemu zatem, mimo całej swojej nieścisłości , a nawet dowolności to pojęcie jest tak popularne?
Można to interpretować na wiele sposobów, a i tak, jak zwykle, prawda będzie stała gdzieś obok. Jednak skoro już jakiś wyraz wydaje się podejrzany, warto chociaż próbować go zdemaskować, albo raczej odkryć to, jaką rolę odgrywa w kreowaniu naszego świata.
Nie da się ukryć, że młodość mimo licznych zalet ma też wady, jak brak doświadczenia, bycie żółtodziobem, kimś nowym w danej dziedzinie. Można zatem nadać temu pojęciu znaczenie pejoratywne, ale nie w sposób w pełni jawny, ponieważ ma też swój akcent pieszczotliwy – tak, jak głaskanie po główce bezradnego, małego pieska.
„Młodość” w dyskursie publicznym jest zazwyczaj czymś nadanym z zewnątrz. Jest narzuconą wizją osoby, która ją przyjmuje, ponieważ znajduje się w relacji zależności do „podmiotu”, który ją tak określa. Jeśli faktycznie zachodzi taka sytuacja, wtedy mamy do czynienia z fetyszyzacją – określeniem jakiegoś pojęcia o kimś w celu jego zdewaluowania.
Z czego wynika ta fetyszyzacja? Być może z faktu, o którym wcześniej wspomniałem – z inności. Ktoś, o kim orzeka się bycie „młodym”, jest kimś nowym w danej dziedzinie, innym – odmiennym od swojego, starego i wzbudza w nim w pełni uzasadniony lęk przed nieznanym. Z tej bojaźni rodzi się próba jej okiełznania przez zapanowanie nad tym, co obce. Dokonania na nim aktu represji przez orzekanie np. bycia młodym. Tak powstaje fetyszyzacja młodości.
Tylko, czy ci „młodzi” działacze społeczni i artyści są aż tak groźni ze swoimi ideami? Na nieszczęście nie odbiegają wiele od poprzedników brnąc w ich dyskurs i przyjmując stare reguły gry skropione jedynie nową krwią.