Grzegorz Kostrzewa-Zorbas
Czy możliwe jest przeniesienie do Polski zachodnich wzorców organizacji szkół wyższych i uniwersytetów? Warszawa i otaczające ją powiaty to najdynamiczniej rozwijający się rejon kraju. Potrzebuje nowoczesnego szkolnictwa wyższego. Posiada też warunki na jego rozwój. Mogą na tym skorzystać przede wszystkim wokółwarszawskie samorządy.
W Polsce kampusy wyższych uczelni mieszczą się zwykle w miastach. Najlepsze uczelnie są rozproszone w wielu budynkach w centrach miast, zagubione wśród innej zabudowy. Brak im ducha miejsca. Budynki często są zabytkowe i dostojne. Budzą szacunek. Ale wokół nich nie ma prawdziwego kampusu. Nie ma otwartej przestrzeni do wypoczynku, rozmów i spotkań towarzyskich. Do akademika jest daleko. Te często mieszczą się w niebezpiecznych częściach miasta, a hałas uliczny i przypadkowe sąsiedztwo zabijają atmosferę studiowania.
Model sprawdzony na najlepszych uczelniach świata jest inny. Ten model to zielone kampusy. Miasteczka akademickie: duże, spójne, z niczym niezakłóconą atmosferą. Niektóre z tych miasteczek mieszczą się wewnątrz dużych miast. Powstawały stopniowo na wielkim, zarezerwowanym od początku do tego celu terenie. Czasem są oddzielone od reszty miasta murem ? dla bezpieczeństwa ? na przykład Uniwersytet Columbia w Nowym Jorku. W Polsce w dużych miastach nie ma już na nie miejsca. W krajach zachodniej Europy i wielu stanach amerykańskich są one najczęściej położone w miasteczkach ? często na obrzeżach wielkich metropolii. Na przedmieściach jest więcej miejsca, ziemia jest tańsza, a krajobraz ładniejszy ? zieleń na kampusie i zieleń wokół. Tak mniej więcej wygląda słynny uniwersytet w miasteczku Oxford.
Miejsce, w którym powstaje wyższa uczelnia staje się bardziej prestiżowe i atrakcyjne. Kampusy ożywiałyby miejscowość swoim duchem i swoją siłą nabywczą. Byłyby pozytywnym wkładem pod każdym względem ? poczynając od poprawy wizerunku miejscowości, przez promocję, po stworzenie nowych miejsc pracy i możliwości edukacyjnych dla mieszkańców. Teraz w pierścieniu wokółwarszawskich powiatów mieszka milion ludzi, często młodych o bardzo rozbudzonych ambicjach. Kto chce studiować najpopularniejsze kierunki, takie jak prawo, zarządzanie, medycynę czy inżynierię musi jeździć do Warszawy ? czasem 30, 40 kilometrów w jedną stronę, codziennie tracąc na to kilka godzin.
W interesie samorządów gminnych i powiatowych jest, żeby wyższe uczelnie osiedlały się na ich terenie. Samorządy mogą i powinny stosować różne zachęty. Na cel edukacyjny mogą taniej sprzedawać, lub oddawać w użytkowanie wieczyste ziemie komunalne. Mogą zwalniać uczelnie z podatków od nieruchomości i innych lokalnych obciążeń finansowych. Mogą dawać dotacje, lub pomagać w uzyskaniu dotacji z Unii Europejskiej ? popierać wnioski o pozyskanie funduszy. Mogą też budować infrastrukturę, na przykład drogi dojazdowe. Wszystkie poniesione koszty zwrócą się aż nadto dzięki ożywieniu gospodarczemu, przyciąganiu inwestycji i nowych mieszkańców ? mających duży potencjał ekonomiczny, szukających miejscowości z dobrym wizerunkiem i atrakcyjnym sąsiedztwem kampusu. Wreszcie samorządy mogą bez żadnych kosztów rezerwować tereny na cele edukacyjne w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego. Tak to się zaczęło na przykład w Stanach Zjednoczonych, gdy często przy zakładaniu nowych miast, powiatów i gmin rezerwowano duże obszary na cele edukacyjne ? na szkoły wszystkich szczebli, jak również szkoły wyższe. Czasem realizacja następowała po wielu latach, ale nie zamykano drogi, nie tracono szansy bezpowrotnie.
Świetnym miejscem na zielony kampus w stylu zachodnim są wokółwarszawskie duże miasta i miejscowości ? na przykład Zielonka, której nazwa może być dla kampusu świetnym chwytem marketingowym. Wyższe uczelnie byłyby łatwo dostępne nie tylko dla ludzi z tych miast, ale też dla mieszkańców całego powiatu. Zielone kampusy byłyby też atrakcyjne dla Warszawiaków. Zwłaszcza, gdy uruchomiony będzie transport szynowy ? na przykład kolejka lub tramwaj ze stacji metra Kabaty i gdy zbudowana będzie nowa droga z Warszawy.
Do tekstu wdarł się błąd. Oczywiście nie chodzi o stację metra Kabaty, a o ostatnią stację planowanej drugiej lini metra.
Jaki jest sens budowy tramwaju z Bródna do Zielonki skoro jest połączenie szynowe z Dworcem Wileńskim – przyszłości stacją metra