Rzadko spełnia się to życzenie, wyrażane w jednej z najpopularniejszych polskich piosenek biesiadnych. Każdy ze wzruszeniem słucha wspomnień osoby, która przeżyła cały wiek, była świadkiem tylu historycznych wydarzeń i rewolucyjnych przemian. Zwłaszcza jeśli ktoś ma tak bogaty i chlubny życiorys, a jednocześnie znajduje się w tak wspaniałej kondycji jak kapitan Zenon Jankowski – uczestnik bitwy pod Ossowem 1920 r.
Pierwszy raz powrócił w to miejsce po 84 latach w czerwcu ubiegłego roku, na zaproszenie lokalnego stowarzyszenia. W skupieniu modlił się pod krzyżem księdza Skorupki. Wspominał towarzyszy broni, których pozostało już tak niewielu.
Miał 15 lat, kiedy w lipcu 1920 roku do Seminarium Nauczycielskiego w Wymyślinie dotarła odezwa Józefa Piłsudskiego „Ojczyzna w niebezpieczeństwie”. Jako najmłodszy w pięcioosobowej grupie kolegów seminarzystów udał się do Warszawy, gdzie po dwutygodniowym przeszkoleniu wojskowym otrzymał przydział zwiadowcy do 236 ochotniczego pułku piechoty.
W sierpniu skierowano ich na front. Kiedy pod wieczór dotarli do tej wsi, zakwaterowali się w stodołach, zdziwieni, że mimo pory żniw, którym przyglądali się po drodze – wieś wymarła. Rano plutonowy kazał zniszczyć dokumenty i kokardy – domyślili się, że ruszają na pierwszą w życiu bitwę.
Był wśród nich młody ksiądz, który dodawał im odwagi, zapowiadając rychły koniec bolszewickiej nawały, spowiadał
i udzielał komunii świętej. Kiedy padł rozkaz do szturmu – ksiądz z krzyżem w ręku i stułą na ramionach zagrzewał do walki. Kiedy upadł na polu, sądzili, że potknął się o bruzdę. Później pan Zenon dowiedział się, że kapelan nazywał się Ignacy Skorupka i że poległ na polu bitwy pod Ossowem.
Podczas jednego z nocnych zwiadów piętnastoletni Zenek odebrał śpiącym bolszewikom cztery karabiny, za co na wniosek dowódcy, pułkownika Burcharda-Burkackiego został odznaczony Krzyżem Walecznych.
Równie chwalebne były dokonania pana Jankowskiego podczas II Wojny Światowej. Absolwent Seminarium Nauczycielskiego prowadził lekcje muzyki w szkołach na kresach wschodnich. W okresie okupacji zorganizował tajne nauczanie religii, lekcje muzyki i historii, które ściśle przeplatał z krzewieniem ducha patriotycznego. Za tę działalność na początku 2005 r. został odznaczony przez Ojca Świętego Jana Pawła II Orderem Papieskim.
Po ubiegłorocznej wizycie pan Zenon już kilkakrotnie gościł w Ossowie. Mimo koszmarów pola walki, które dręczyły go przez długie lata – czuje się dobrze w miejscu, gdzie dba się o utrwalenie pamięci tamtej bitwy. Na wniosek starosty wołomińskiego Kapituła Medalu Księdza Ignacego Skorupki wręczyła mu to odznaczenie podczas uroczystości na ossowskich polach 14 sierpnia 2004 r. Uczestniczył w Mistrzostwach Polski Formacji Kawaleryjskich, podkreślając jak ważne jest kultywowanie patriotycznych tradycji wśród młodzieży.
27 sierpnia 2005 r. jubilat zaprosił nas na swoje setne urodziny do Sierpca, gdzie mieszka. Wychował trzech synów, wnuki i prawnuki. Tego dnia odbywał się ingres arcybiskupa Stanisława Dziwisza do Katedry Wawelskiej, dlatego podczas uroczystej mszy w sierpeckim klasztorze odczytano listy od biskupów Sławoja Leszka Głódzia i Tadeusza Płoskiego, a duszpasterstwo wojskowe reprezentował osobiście biskup ewangelicko-augsburski gen. Ryszard Borski, który wygłosił ważne i mądre ekumeniczne kazanie.
Przed urodzinowym obiadem minister Jolanta Szymanek-Deresz, szefowa Kancelarii Prezydenta odczytała list od Aleksandra Kwaśniewskiego, okolicznościowe prezenty, odznaczenia i listy gratulacyjne wręczali marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik, posłowie i senatorowie, starosta sierpecki, przedstawiciele lokalnych stowarzyszeń i liczni przyjaciele. Jubilat serdecznie uściskał Kubę, chorążego Sztandaru Weteranów, jednego z najmłodszych członków Stowarzyszenia Ułanów Krechowieckich z Kobyłki, mówiąc, że właśnie on przypomina mu tych towarzyszy broni, wraz z którymi walczył w 1920 roku.
Dostojny jubilat zaskoczył wszystkich swoją dobrą kondycją, zdrowiem i pogodą ducha. Podczas wzniesionego szampanem toastu tryskał humorem, z każdym z licznych gości zamienił choćby kilka słów, recytował swoje wiersze i śpiewał piosenki. Ci, którzy znają go bliżej wiedzą, że jeszcze do niedawna pisał „wiechowskim stylem” zabawne felietony i opowiadania. Życzyliśmy mu, aby trwało to jak najdłużej.
Jacek Krzemiński
Stowarzyszenie Weteranów pozostaje
w kontakcie z sześcioma uczestnikami wojny 1920 r. Nasz jubilat jest wśród nich najmłodszy. Ma zaledwie sto lat! Niestety, spośród tych kilkunastu, którzy uczestniczyli w spotkaniu z Ojcem Świętym na cmentarzu w Radzyminie pozostało już tylko czterech. To bardzo ważne, aby wraz z nimi nie odchodziła pamięć o tamtych dniach, o najwartościowszych kartach naszej historii. Dlatego należy im się pomnik, na który kwestowano w sierpniu podczas ossowskich uroczystości.