Jan Pietrzak
Jakby tu człowiek nie żył dostatecznie długo, nie doczekałby żadnego końca publicznych seriali. A przecież happy endy są naj milsze. Oto w bieżącym tygodniu wróciliśmy po jedenastu latach do sprawy Olina. Rok 1995, Milczanowski kontra Oleksy. To był pierwszy akt: Minister Spraw Wewnętrznych oskarżający Prezesa Rady Ministrów o szpiegostwo na rzecz Rosji. Patrzcie, ile lat kazano nam czekać na dalszy ciąg… A przerabiamy dopiero kolejny epizod w sali sądowej. Jak długo trzeba jeszcze żyć, by zobaczyć końcówkę tej pasjonującej historii? Szpiegostwo na szczycie piramidy władzy. Środowisko tajnych agentów na pograniczu dwóch ustrojów. Przeskok ze struktur KGB pod rozkazy CIA… To wszystko potencjalnie tkwi w aferze Olina, wiązanego wtedy z dwoma innymi tajnymi osobnikami zwanymi Kat i Minim.
W domyśle: Kwaśniewski i Miller. Do tego Ałganow, rosyjski kumpel wszystkich mieszkańców Zatoki Czerwonych Świń. Do tego Zacharski, wykradający z USA elektroniczne systemy, tam więziony, wymieniony w Berlinie, i wreszcie prowokujący pijanego Ałganowa do wynurzeń na temat Olina… Ileż tu fantastycznych wątków, tropów i tematów
Inny, przypomniany właśnie w sądzie serial ma dużo lżejszy charakter i jest bardziej romantyczny. Rozpoczął się nie tak dawno, kiedy pracownica Ministerstwa Spraw Zagranicznych postanowiła utrudnić ministrowi Cimoszewiczowi kandydowanie na prezydenta. To podobno był uczciwy kandydat, tyle, że zapomniał wpisać akcje Orlenu do jakiegoś formularza. Jak się zaczął spowiadać przed komisją, pojawiła się rzeczona Jarucka
i powiedziała, że on jej kazał coś przerobić, podmienić i dalej w tym stylu… Na dowód pokazała papier z podpisem. Do papieru dołączony był Miodowicz z kontrwywiadu i z PO, który demaskował ile wlezie. W konsekwencji Cimoszewicz się obraził i uciekł do Białowieży doić żubry zamiast Orlenu. Po mieście poszedł hyr, że cała afera powstała na tle zawiedzionej miłości asystentki do ministra… Zranione uczucia i tym podobne bajery… Zagadkowa była rola Miodowicza, ponieważ istnieje prawdopodobieństwo, że bez wycofania Cimoszewicza, Tusk miał szansę wygrać prezydenturę… itd. itp. Znowu wielość tropów i wątków… Czy doczekamy się kiedyś ich rozwikłania?
Nieco inny charakter ma serial ujawniający kolejnych agentów SB. Niemal co tydzień poznajemy następną sylwetkę gapowatego Bonda peerelu. Za każdym razem dowiadujemy się, że podpisał coś przez nieuwagę, że wziął pieniądze, ale niewielkie, że funkcjonariusz go nastraszył, więc się zgodził, że chodziło o paszport i nic więcej… I w ogóle jest bardziej ofiarą niż donosicielem… W tym serialu najciekawsze jest – kto będzie następny po Suboticzu, Wielgusie, Wołoszańskim, autorze „Sensacji XX wieku”…?